Absolutna dominacja McLarena w GP Miami. Rywale byli bez szans

Pomimo iż Pole Position wywalczył Max Verstappen, kierowca Red Bulla nie był w stanie powstrzymać Norrisa i Piastriego przed dowiezieniem do mety dubletu. Jednocześnie dzięki Holendrowi, w pierwszej fazie wyścigu byliśmy świadkami fascynującej walki, która uratowała niedzielny wyścig.

Oscar Piastri w bolidzie McLarena
Oscar Piastri w bolidzie McLarena
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto

05.05.2025 | aktual.: 05.05.2025 09:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prognozy pogody zapowiadały burze i ulewny deszcz, a dyrekcja wyścigu była przygotowana na najgorszy scenariusz. Wszystko wskazywało na to, że GP Miami będzie chaotycznym wyścigiem, przypominającym deszczowe GP Australii. Deszcz spadł, ale 3 godziny przed startem, a zmagania kierowców Formuły 1 rozpoczęły się na suchym torze. Poprzednie wyścigi na obiekcie wokół Hard Rock Stadium nie były zbyt emocjonujące i wiele wskazywało na to, że tym razem będzie podobnie. Na szczęście sytuację uratował Max Verstappen.

Ruszający z pierwszego pola Holender został od razu zaatakowany przez Lando Norrisa. W drugim zakręcie, gdy kierowcy jechali koło w koło, Max wypchnął rywala z toru, powodując jego spadek na szóstą pozycję. Sytuacja zadziałała na korzyść Piastriego, który po szybkim uporaniu się z Antonellim, znalazł się tuż za plecami Verstappena. Kierowca Red Bulla, znany ze znakomitej jazdy defensywnej, twardo bronił się przed Australijczykiem, który próbował atakować po zewnętrznej w zakrętach numer 1 i 11. Ostatecznie Max popełnił błąd i zablokował koła na hamowaniu do "jedynki", co umożliwiło Piastriemu objęcie prowadzenia.

W międzyczasie Lando Norris odrobił straty poniesione na pierwszym okrążeniu i Max po raz kolejny musiał bronić się przed kierowcą McLarena. Anglik podjął bardzo odważną próbę w zakręcie numer 11, jednak przesadził – wywiózł Verstappena poza tor, samemu wyjeżdżając na pobocze. Pozycję musiał oddać, jednak wkrótce powtórzył manewr i tym razem wykonał go bezbłędnie. Norris znalazł się na drugiej pozycji, jednak jego strata do zespołowego partnera wynosiła aż 8 sekund.

Na tym niestety zakończyły się emocje związane z walką w czołówce. McLareny powiększały przewagę w niesamowitym tempie. Ostatecznie Piastri wjechał na metę 3 sekundy przed Norrisem i z miażdżącą przewagą 37 sekund nad Russellem. Kierowca Mercedesa wykorzystał pojawienie się wirtualnej neutralizacji w połowie wyścigu i zyskał czas podczas zmiany opon. Dzięki temu znalazł się przed Verstappenem, a Holender do końca wyścigu nie zdołał zbliżyć się do George’a.

Tor w Miami nie sprzyjał ekipie Ferrari, która ma za sobą bardzo trundy weekend. Bolid pozwalał jedynie na walkę o drobne punkty z kierowcami Williamsa. Dodatkowo zespół utrudnił sobie zadanie decyzjami strategicznymi. Gdy okazało się, że jadący na 5. pozycji Alex Albon jest poza ich zasięgiem, Leclerc i Hamilton skupili się na pogoni za szóstym Antonellim i obronie przed Sainzem. Odwrócona strategia Lewisa dawała nadzieję na pogoń za włoskim kierowcą Mercedesa, jednak Brytyjczyk znalazł się za swoim zespołowym partnerem i zaczął domagać się zamiany pozycji. Takie posunięcie byłoby bardzo rozsądne, jednak z jakiegoś powodu zespół nie potrafił podjąć odpowiedniej decyzji. W końcu Leclerc otrzymał polecenie przepuszczenia zespołowego partnera, lecz było już za późno. Hamilton zniszczył opony jadąc blisko Charlesa i nie był w stanie dopaść Antonellego.

Na kilka okrążeń przed końcem doszło do ponownej roszady. Monakijczyk znów znalazł się z przodu i delikatnie odjechał Lewisowi, co wystawiło go na atak ze strony Sainza. Leclerc nie zdołał dogonić kierowcy Mercedesa, za to zawodnik Williamsa, na ostatnim okrążeniu podjął desperacką próbę zaatakowania Hamiltona. Doszło do kolizji, jednak kierowcy utrzymali swoje pozycje i zdołali dojechać do mety. Siódme i ósme miejsce, to mocno rozczarowujący wynik, zwłaszcza, że wyścigi w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej wskazywały na poprawę sytuacji.

Brak regularności może sprawić, że Scuderia nie zdoła powalczyć w klasyfikacji konstruktorów nawet z Red Bullem, który może liczyć jedynie na punkty zdobywane przez Verstappena. W tej chwili Ferrari znajduje się na czwartej pozycji i jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Za nami zaledwie sześć wyścigów sezonu 2025, a McLaren ma już ponad 100 punktów przewagi nad Mercedesem. Stajnia z Woking dysponuje najmocniejszym bolidem, a wyścig w Miami pokazał, że wystarczy bezbłędna jazda kierowców, aby zdominować rywalizację. Red Bull stara się ratować ten sezon poprawkami – Verstappen otrzymał w ten weekend nową podłogę, a kolejny pakiet ulepszeń ma trafić do bolidu podczas wyścigu na Imoli. Czerwone Byki liczą przede wszystkim na poprawę tempa wyścigowego. W kwalifikacjach Max potrafi pojechać kapitalne okrążenie i pokonać Norrisa oraz Piastriego, jednak problemy z tempem wyścigowym sprawiają, że Holender w niedzielnych zmaganiach jest bez szans.

Wyścig o GP Emilii-Romanii na torze Imola, który odbędzie się za 2 tygodnie, zweryfikuje skuteczność poprawek, przygotowanych przez Red Bulla. Włoski obiekt to tor w starym stylu – wąski i techniczny z jedną tylko długą prostą, umożliwiającą wyprzedzanie. Wywalczenie Pole Position będzie kluczowe do zdobycia zwycięstwa. Lokalni kibice, będą oczywiście liczyli na ekipę Ferrari, choć wiele wskazuje na to, że w niedzielne popołudnie mogą wracać do domu rozczarowani. Scuderia ma 2 tygodnie, aby wyciągnąć wnioski z fatalnej rundy w Miami i przygotować się na kolejny wyścig. Być może na Włoskiej ziemi dopisze im szczęście i uda się powtórzyć wyczyn Leclerca z Arabii Saudyjskiej, który wywalczył jedyne w tym roku podium dla Ferrari.

Źródło: O wyścigach przy wyścigach

Autor: Paweł Wasilewski

Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach

Komentarze (0)