Robert Kubica wystartuje w WEC w kategorii LMP1 - wszystko o samochodzie polskiego kierowcy
W czwartek 2 lutego media obiegła informacja, że Robert Kubica będzie startował w World Endurance Championship w topowej kategorii LMP1. Jaką maszyną nasz rodak będzie walczył o wysokie lokaty w wyścigach długodystansowych i jakie ma szanse na sukcesy?
04.02.2017 | aktual.: 01.10.2022 20:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zespół
Korzenie ByKolles Racing, w którym Robert Kubica będzie stawiał swoje pierwsze kroki w kategorii LMP1, sięgają roku 2000. To wtedy powstał zespół, utworzony przez Collina Kollesa i jego ojca Romulusa Kollesa. Team znany jest także pod nazwą Kodewa.
Debiut zespołu w World Endurance Championship nastąpił w 2013 roku. Wystąpił on z maszyną, startującą pod marką Lotus. Był to bolid klasy LMP2, którego właściwe z samym Lotusem nie łączyło wiele więcej, niż barwy i nazwa.
W 2014 roku brytyjski producent zrezygnował z udostępniania marki i zespół przekształcił się w ByKolles Racing. Jednocześnie do rywalizacji wkroczył on z maszyną LMP1 - CLM P1/01. To właśnie najnowsza ewolucja tego bolidu będzie służyć za broń Roberta Kubicy.
Samochód
Powiedzieć, że ByKolles w ubiegłym sezonie nie radził sobie dobrze, to za mało. Przez poważne problemy z awaryjną, 2,4-litrową jednostką, stosowaną również w Rebellionach, zespół bardziej walczył o dojeżdżanie do końca wyścigów, niż o same wysokie pozycje.
Zobacz także
Mamy się czym martwić? Nie, ponieważ tegoroczne ENSO CLM P1/01 dostanie inny motor. Pochodzi on z maszyny, która... była kompletną porażką. Jedną z jej nielicznych mocnych stron, był właśnie silnik, który już na wstępie, zespół umieścił ze złej strony swojego prototypu. Mowa oczywiście o jednostce z Nissana GT-R LM Nismo.
Te niezwykłe maszyny pamiętają chyba wszyscy. Nissan chciał zawojować WEC wozami z jednostkami umieszczonymi centralnie z przodu. Pomysł ten okazał się porażką, między innymi ze względu na wysoką podatność na uszkodzenia osprzętu w trakcie torowych kontaktów. Nissan wycofał się z LMP1, a piękne, ale nieudane technicznie wozy przeszły do historii.
Zobacz także
Japoński producent nie zmarnował jednak całej energii, którą włożył w ten projekt. Silnik VRX30A, czyli 3-litrowe V6 z twin turbo, trafił właśnie do maszyny ByKolles. Oficjalnie zespół nie podał danych swojego wozu, ale szacuje się, że powinien on dysponować mocą na poziomie 600-650 KM.
Zobacz także
Konkurencja
Samochód Roberta Kubicy będzie jedynym wozem w klasie LMP1 w tym sezonie WEC, który nie będzie dysponował napędem hybrydowym. Nie znaczy to wcale, że mówimy tu o dużej grupie. Właściwie, jest to 5 samochodów.
Zobacz także
Cała stawka World Endurance Championship liczy blisko 40 pojazdów. Składają się na nią auta LMGTE Am, LMGTE Pro, LMP2 i LMP1. Flagowa klasa jest niestety w tym roku uboższa o Audi, które musiało wycofać się z tego sportu przez cięcia spowodowane aferą spalinową. Tym sposobem w czubie zostały już tylko dwa zespoły fabryczne - Toyota i Porsche. Zatem Robert Kubica będzie walczył właściwie głównie w pierwszej piątce.
W 24h Le Mans Toyota wystawi jedno dodatkowe auto, co nieco zwiększy konkurencję. Wciąż jednak mówimy o walce między trzema zespołami. Każdy z nich jest bardzo ambitny, mocny, ma sprawdzone, hybrydowe konstrukcje i jest zdeterminowany by wygrywać. Szczególnie istotny jest tu koronny wyścig sezonu, czyli właśnie Le Mans.
Toyocie już prawie udało się wygrać w ubiegłym roku, ale w ostatnich minutach 24-godzinnego giganta zawiódł samochód. Japończycy są więc zdeterminowani, by w tym roku być numerem jeden i stać się pierwszym od sukcesu Mazdy w 1991 roku (z modelem 787B), zwycięzcą Le Mans.
Zobacz także
Z drugiej strony mamy Porsche z 919 Hybrid, które ma świetną passę. Dwa lata z rzędu zespół wygrywał mistrzostwa oraz Le Mans. Ten producent jest absolutnym królem tego wyścigu i obecnie bezwzględnym dominatorem serii. W minionym sezonie wygrał 6 z 9 wyścigów. W pozostałych trzech był przynajmniej na podium.
Zatem, jakie szanse z tymi konkurentami ma ByKolles? Nie oszukujmy się - absolutnie minimalne, żeby nie powiedzieć - żadne. Fabryczne zespoły to machiny do odnoszenia sukcesów. Tu są pieniądze, jest technika. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że w trakcie 24-godzinnego wyścigu dochodzi do różnych zdarzeń losowych. Nie wiadomo jak potoczy się rozgrywka, co dobitnie pokazał chociażby ubiegłoroczny wyścig.
Nadzieja w Robercie Kubicy
Oprócz uśmiechu losu, ByKolles Racing Team może liczyć na jeszcze jeden atut. Jest nim ich nowy nabytek. Dlaczego Robert Kubica jest tak obiecującym kierowcą dla tego zespołu?
Zobacz także
Podczas sesji treningowej w Bahrajnie, która miała miejsce jeszcze w ubiegłym roku, Robert Kubica wziął udział w testach na zaproszenie zespołu. Do jazdy dostał samochód bez przystosowanego kokpitu - każdy kierowca powinien mieć swój własny fotel, spersonalizowane ustawienia. Nasz rodak skarżył się na niewygodę i trudno mu się dziwić - jazda w takim samochodzie, jest jak chodzenie w nieswoich, źle dobranych butach.
Mimo niesprzyjających warunków Robert Kubica poradził sobie szokująco dobrze. Polak wykręcił czas kilka sekund lepsze od regularnych kierowców ByKolles (1:42.2 w stosunku do 1:50.7). W sezonie 2017 jego partnerem z zespołu będzie Oliver Webb.
Nigdy nie wolno liczyć na pech konkurenta, ale w tym przypadku każdy po cichu kalkuluje, co oznaczałyby awarie konkurencyjnych samochodów z LMP1. Przy odrobinie szczęścia i braku awarii w maszynie ByKolles, Robert Kubica ma szansę powalczyć przynajmniej o podium w 24-godzinnym gigancie.
Zobacz także