Napęd zaskakuje. Francuzi pokazali wyjątkowe auto

Kiedy Unia Europejska przygląda się każdemu gramowi dwutlenku węgla wylatującemu z rury wydechowej, po macoszemu podchodzi do emisji podczas produkcji. Tymczasem Renault stwierdziło, że przygotuje auto, które od produkcji aż do rozebrania i recyklingu "wyemituje" mniej dwutlenku węgla niż przeciętny elektryk podczas samej produkcji.

Renault Embleme
Renault Embleme
Źródło zdjęć: © WP Autokult | Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

22.04.2025 | aktual.: 22.04.2025 10:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Renault Embleme mogło wam umknąć podczas czytania relacji z paryskiego salonu samochodowego, gdyż olbrzymi nacisk kładziono na nową czwórkę. Tymczasem Embleme, oprócz tego, że mogłoby być flagową limuzyną, jest eksperymentem który odpowiada na pytanie, którego nikt nie zadał: czy produkując auto musimy naprawdę generować aż tyle dwutlenku węgla?

Przyjmując całe życie spalinowego Renault Captura z 2019 roku, gdy po 15 latach i 200 tysiącach kilometrów trafi na złom, jego łączna emisja wyniesie 50 ton. Jeśli myślimy o elektrycznym Megane E-tech, będzie to 25 ton (przy europejskim miksie energetycznym).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

I tutaj dane dostarcza też Volvo, które chwaliło się, że produkcja (podkreślę: tylko produkcja) XC40 powoduje emisję 14 ton, za to elektrycznego Polestara: 24 ton. Dlatego też lepiej dla środowiska jest "dojeździć" stare spalinowe auto. Ale wróćmy do Embleme: w jego przypadku przez całe jego "życie" i recykling do atmosfery wpadnie 5 ton dwutlenku węgla.

Jak? Za nadwozie odpowiada ArcelorMittal, który stworzył stal z recyklingu, wykorzystując w 100 proc. energię ze źródeł odnawialnych. Aluminium można wykorzystywać nieskończoną liczbę razy i przy jego tworzeniu z odzysku trzeba tylko 5 proc. energii niż w przypadku materiałów pierwotnych. Koła (22 cale) ważą 16,5 kg każde i 70 proc. aluminium w nich jest z drugiego obiegu. Opony Michelin mają opór na poziomie 4,5 kg/tonę, podczas gdy konwencjonalne gumy – 5,5 kg/tonę.

Renault Embleme
Renault Embleme© WP Autokult | Mateusz Lubczański

Dywaniki i wygłuszenia wykonano z poliestru (czyli np. butelek PET), które można wykorzystać ponownie w 100 proc. Tapicerka? Len i ananas, nowa alternatywa dla skóry. Wątpliwości można mieć co do klamek, ale schowane w drzwiach mechanizmy mają 50 komponentów mniej (to ile ma "zwykła" klamka?). No i reagują na dotyk, nawet w rękawiczkach. Wszystko to złożyło się na masę 1800 kg. Dużą jak na limuzynę, małą jak na elektryczną hybrydę.

Bo i napęd Embleme jest niezwykły – to elektryk mający ogniwo NMC (czyli z manganem wydobywanym głównie w Demokratycznej Republice Konga, co budzi obawy natury etycznej). Pierwiastek ten za to pozwala na "upakowanie" większej ilości energii na mniejszej przestrzeni. Pojemność 40 kWh nie daje dużego zasięgu, ale do codziennych dojazdów do pracy wystarczy.

Renault Embleme
Renault Embleme© WP Autokult | Mateusz Lubczański

A jeśli ruszamy w długą trasę, możemy zatankować 2,8 kg wodoru. To da nam – czysto teoretycznie – dodatkowe 350 km. Problemem mogą być tylko stacje z tym paliwem. Francja do końca 2024 roku miała ich 80, w Polsce to nadal kosztowna ciekawostka. Do obsługi klimatyzacji Embleme wykorzystuje panel solarny na dachu.

Czy model ten wejdzie do produkcji? Nie do końca – to tylko pokaz możliwości, głos Renault mówiący: patrzcie, co umiemy zrobić w dziedzinie obniżania emisji dwutlenku węgla. Z drugiej strony inżynierowie odpowiedzialni za projekt stwierdzili, że gdyby Embleme miał wyjechać na drogi, byłby pełnym elektrykiem – i mówili to z zadziwiającą pewnością siebie. Być może chociaż niektóre elementy stylistyczne trafią do kolejnych Renault?

Przeczytaj też:

Komentarze (0)