Poradniki i mechanikaRejestrator jazdy za granicą. Czasami lepiej zostawić kamerę w domu

Rejestrator jazdy za granicą. Czasami lepiej zostawić kamerę w domu

Zima to dla wielu osób idealna okazja, by wyrwać się na narty czy snowboard. Jeśli planujecie podróż za granicę, rejestrator jazdy lepiej zostawić w domu. Szczególnie, jeśli wybraliście Alpy.

W Polsce rejestrator może nas uchronić przed niesłuszną karą, za granicą może być powodem dużych kłopotów
W Polsce rejestrator może nas uchronić przed niesłuszną karą, za granicą może być powodem dużych kłopotów
Źródło zdjęć: © fot. Untitled Artist/Shutterstock
Tomasz Budzik

08.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bez pobłażania za granicą

Moda na używanie rejestratorów jazdy przyszła do Polski z Rosji. Tam kierowcy zmagają się z problemem wyłudzeń odszkodowań. By być w stanie udowodnić swoją niewinność, zaczęli montować na szybach kamery.

Taka pomoc rzeczywiście może być przydatna do bezspornego wyjaśnienia okoliczności kolizji czy udowodnienia policjantom swojej niewinności - na przykład w przypadku oskarżenia o wyprzedzanie na podwójnej ciągłej linii.

Wystarczy jednak wsiąść w samochód i po kilku godzinach możemy znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. W innych państwach używanie kamerki może mieć dla nas opłakane konsekwencje.

  • Za korzystanie z urządzeń rejestrujących najpoważniejsze kary grożą w Austrii - mówi Aldona Gotowicka-Otłog z Kancelarii Prawnych Omega. - Tam kamera w samochodzie jest traktowana jako monitoring, na który trzeba mieć zgodę. Jeśli kierowca zostanie przyłapany na korzystaniu z kamery na drodze publicznej, grozi mu do 10 tys. euro kary, a dodatkowo osoba, której samochód został uwieczniony na nagraniu, ma prawo domagać się odszkodowania - dodaje Aldona Gotowicka-Otłog.

Ze względu na bardzo restrykcyjne przepisy i konserwatywne podejście Austriaków, państwo to nie ma nawet trybu Street View na mapach Google.

W Niemczech konkretnych uregulowań nie ma, jednak kamery monitoringu powinny być oznakowane. Jeśli nagrania będą wykorzystane do celów innych niż prywatne, na ich autorów i osoby publikujące je może być nałożona kara - teoretycznie w wysokości nawet 300 tys. euro.

Podobnie jest w Szwajcarii, ale kara finansowa to w przeliczeniu na polską walutę "tylko" ok. 3,5 tys. zł. Dodatkowo nie można umieścić kamery w takim miejscu, by ograniczała ona pole widzenia kierowcy.

Na Węgrzech prawo wymaga, żeby prywatne nagrania z kamer samochodowych były kasowane po pięciu dniach, a jeśli mają być publikowane bez zgody widocznych na nich osób, to ich twarze czy numery rejestracyjne aut nie mogą być czytelne.

W Luksemburgu używanie rejestratorów jazdy jest oficjalnie zabronione. Przepisy dopuszczają możliwość posiadania kamer samochodowych, ale za ich używanie na drogach publicznych może grozić grzywna, a w razie publikacji nielegalnych materiałów, nawet więzienie.

Jak jest w Polsce?

Polacy pokochali rejestratory jazdy, co łatwo stwierdzić, obserwując sunące drogami samochody czy przeglądając internet. W serwisach z materiałami wideo znajdziemy wiele filmów z polskich dróg. Czy ich publikowanie jest legalne?

  • Nie możemy być ukarani za samo korzystanie z urządzenia, gdyż nie ma przepisów, które zabraniałyby montowania niewielkich kamer w naszych samochodach. Wątpliwości pojawiają się w momencie, w którym zamierzamy wykorzystać nagranie np. w sądzie. Czy może ono być wykorzystane jako dowód w sprawie? Tutaj zdania prawników są podzielone - stwierdza Aldona Gotowicka-Otłog.

Jedno jest pewne. Publikowanie filmów w internecie jest zawsze niezgodne z prawem i możemy za to odpowiedzieć przed sądem. Nie zawsze pomoże nam zasłanianie tablic rejestracyjnych lub twarzy osób zarejestrowanych na materiale.

Jeśli istnieje możliwość zidentyfikowania samochodu czy osoby z filmu, na przykład po znakach szczególnych, to autor filmu może przegrać sprawę przed sądem cywilnym. Oczywiście problem nie dotyczy sytuacji, gdy nagrywani zgodzą się na publikację materiału lub są to osoby pełniące funkcje publiczne, np. policjant czy polityk.

Nikt nie zabroni nam także wysyłania nagrań na policję. Co więcej, mundurowi zachęcają do tego zmotoryzowanych. W każdej komendzie wojewódzkiej powstał specjalny adres mailowy.

Na skrzynkę, której adres znajdziemy zwykle pod odnośnikiem o treści "Stop agresji drogowej", można przysyłać filmy, na których zarejestrowano przypadki szczególnie drastycznego łamania przepisów. Policjanci zajmują się nimi, o ile nie dotyczą one przekraczania dozwolonej prędkości. To bowiem zarezerwowano dla policyjnego sprzętu pomiarowego.

Rejestratory jazdy - jak każdy elektroniczny towarzysz kierowcy - może pomagać w bezpiecznym prowadzeniu samochodu albo sprowadzić na nas kłopoty. Wiele zależy tu od świadomości tego, co z nagraniami z kamerek można zrobić i gdzie nie należy używać takich urządzeń.

Komentarze (76)