Prawo jazdy od 17. roku życia? Polacy są na "tak", ale dość nieśmiało

Rząd chce, aby w połowie 2025 r. w życie weszły przepisy, zupełnie zmieniające zasady dla młodych kierowców. Część z nich będzie musiała jeździć z opiekunem, wszyscy z unijną nalepką, pełniącą rolę zielonego listka. Zapytaliśmy Polaków, co sądzą o takiej zmianie. Nie mówią "nie", ale będą potrzebowali argumentów.

Będą nowe przywileje, ale i nowe obowiązki
Będą nowe przywileje, ale i nowe obowiązki
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

03.01.2025 | aktual.: 03.01.2025 14:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pozytywny brak przekonania

Tylko 17 proc. ankietowanych Polaków zdecydowanie pochwala pomysł umożliwienia 17-latkom zdawanie egzaminu na prawo jazdy kategorii B. Raczej pozytywnie taki pomysł oceniło 30 proc. osób, biorących udział w ankiecie przeprowadzonej dla Autokult.pl. Łącznie daje to 47 proc. umiarkowanych lub przekonanych zwolenników takiego rozwiązania.

15 proc. ankietowanych opowiedziało się zdecydowanie przeciwko prawu jazdy dla 17-latków, a 22 proc. oceniło ten pomysł raczej negatywnie. Spora, bo licząca aż 16 proc., jest grupa osób, które nie potrafią zająć stanowiska w tej sprawie.

Zdania na temat młodych kierowców są podzielone
Zdania na temat młodych kierowców są podzielone© WP | Angelika Sętorek

Rząd nie jest więc na przegranej pozycji i ma jeszcze sporo czasu, by przekonać do swojej propozycji sporą część niezdecydowanych lub umiarkowanie negatywnie nastawionych Polaków. Co dokładnie ma się zmienić? Zgodnie z zapowiedziami z listopada 2024 r., 17-latkowie będą mogli uzyskać prawo jazdy kategorii B. Nie będzie ono jednak pełnoprawne. Do ukończenia 18. roku życia taki kierowca będzie mógł prowadzić tylko wówczas, gdy na prawym fotelu – w roli doradcy – będzie bardziej doświadczona osoba. Mająca przynajmniej 24 lata i prawo jazdy od co najmniej 5 lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To jednak nie koniec ograniczeń. Plany rządu przewidują, że osoby, które dopiero uzyskają uprawnienia (niezależnie od wieku), będą podlegać dwuletniemu okresowi próbnemu. W tym czasie limit alkoholu we krwi wynosić będzie 0,0 prom. Takich kierowców będą obowiązywać też inne limity prędkości: 50 km/h w obszarze zabudowanym (nawet jeśli znaki wskazują wyższą prędkość), 80 km/h poza obszarem zabudowanym oraz 100 km/h na autostradach i drogach ekspresowych.

By możliwe było skuteczne egzekwowanie niższych ograniczeń prędkości, konieczne będzie wprowadzenie obowiązku oznaczania samochodu prowadzonego przez kierowcę w okresie próbnym. "Państwa członkowskie nakładają na początkujących kierowców obowiązek umieszczania przez cały okres próbny standardowej unijnej plakietki na tylnej szybie pojazdu" – czytamy w projekcie nowelizacji unijnej dyrektywy o prawie jazdy. Wzór takiej plakietki ma zostać utworzony najpóźniej 6 miesięcy po zatwierdzeniu nowelizacji dyrektywy.

Za i przeciw

Czy zezwolenie 17-latkom na prowadzenie samochodu jest dobrym pomysłem? Na pewno nie jest niczym nowym. Na przełomie XX i XXI w. w Polsce obowiązywały takie właśnie przepisy. Łatwo można jednak przytoczyć argumenty za takim rozwiązaniem i przeciw niemu. Zaletą mogłoby tu być to, że takie przepisy pozwolą przekazywać rodzicom doświadczenia za kierownicą, a jazda pod kontrolą ułatwi nabieranie doświadczenia za kierownicą w kontrolowanych warunkach.

Polska nie będzie też wchodziła na niezbadany teren. Dziś prawo jazdy można uzyskać w wieku 17 lat w Austrii, Niemczech, Irlandii i Holandii. W każdym z tych państw na drogach jest o wiele bezpieczniej niż w Polsce. W Szwecji z doświadczonym kierowcą na prawym fotelu prowadzić może już kandydat na kierowcę, który ukończył kurs i przygotowuje się do egzaminu. Nie trzeba wspominać, że Szwecja również należy do grona państw z najbezpieczniejszymi drogami.

Są jednak i argumenty przeciw. Z danych z państw UE zamieszczonych w raporcie Komisji Europejskiej pt. "Young Novice Drivers" wynika, że w latach 2015-2019 w państwach Wspólnoty kierowcy w wieku od 18 do 24 lat stanowili 8 proc. wszystkich kierowców, ale jednocześnie aż 16 proc. kierujących, którzy zginęli w wypadkach drogowych.

Zagrożenie spowodowaniem tragicznego w skutkach wypadku jest więc wyraźnie wyższe w przypadku młodych kierujących. Potwierdzają to polskie statystyki. Pokazane w tabeli poniżej dane za rok 2023 (w chwili pisania artykułu nie ma jeszcze danych za 2024 r.) pokazują, że wśród osób będących w wieku umożliwiającym prowadzenie samochodu, liczba sprawców wypadku w przeliczeniu na populację Polaków w tym wieku jest zdecydowanie najwyższa.

Statystycznie młodzi kierowcy stwarzają największe zagrożenie
Statystycznie młodzi kierowcy stwarzają największe zagrożenie© Materiały prasowe | Policja

Wypadki powodowane przez młodych kierowców należą również do najtragiczniejszych. Ma to kilka przyczyn. Po pierwsze u części młodych kierowców brak doświadczenia łączy się z brawurą i nadmierną wiarą we własne możliwości. Po części za tragiczne skutki wypadków powodowanych przez młodych kierowców winić można ich samochody. Często są to starsze auta w nieco gorszym stanie i bez dużej liczby systemów wspierających kierowcę. W efekcie wypadki mają bardziej tragiczne skutki.

Nie można pominąć również kwestii towarzystwa w czasie jazdy. Młodzi ludzie często są mniej odporni na sugestie rówieśników, co ma przełożenie na bezpieczeństwo. Mówi o tym wspomniany raport Komisji Europejskiej. Podczas przejazdów z młodym pasażerem ryzyko spowodowania wypadku przez kierowcę w podobnym wieku rośnie w porównaniu z samodzielną jazdą. Jest to bardziej widoczne w przypadku kierujących młodych mężczyzn. Dodatkowym czynnikiem jest płeć pasażerów. Jeśli są to młodzi mężczyźni, ryzyko rośnie jeszcze bardziej. Jeśli jednak młodemu kierowcy towarzyszy osoba w wieku przynajmniej 30 lat, ryzyko spowodowania wypadku jest niższe niż wtedy, gdy młody człowiek jedzie sam.

Szkolenie po zdaniu egzaminu?

W zapowiedziach rządu na temat planowanych zmian w przepisach dało się słyszeć pomysł powrotu do zapowiadanego jeszcze za rządów PiS-u obowiązku przejścia dodatkowego kursu z zakresu bezpieczeństwa drogowego już po zdaniu prawa jazdy. Takie zajęcia, organizowane przez ośrodki doskonalenia jazdy, byłyby dodatkowo płatne, a świeżo upieczony kierowca miałby obowiązek wzięcia udziału w zajęciach w ciągu kilku miesięcy po zdaniu egzaminu na prawo jazdy.

Jak wynika z raportu KE, system obowiązkowych kursów po zdaniu egzaminu na prawo jazdy obowiązuje w Szwecji, Austrii, Luksemburgu, Finlandii, Słowenii, Estonii, Litwie czy Łotwie. Co jednak ważne, doświadczenia z innych krajów pokazały, że jeśli wymogiem jest udział jedynie w krótkim kursie zręcznościowym (np. z obowiązkiem wykonania jakiegoś manewru czy zajęć na płycie poślizgowej), poziom bezpieczeństwa nie wzrasta. Zaliczenie takich zajęć może wręcz wprowadzić młodych kierowców w stan zbytniej pewności siebie.

Lepiej jest, gdy w ramach szkolenia obowiązuje rozbudowany program indywidualnej jazdy z instruktorem, który wskazuje na dobre i złe nawyki młodego kierowcy. Nawet wówczas – jak przyznają autorzy raportu – rola dodatkowych kursów nie jest jednak jednoznaczna.

młodzi kierowcyprawo jazdyzmiana przepisów
Komentarze (50)