Praga '13
Witam w moim pierwszym tekście na blogu Autokult. Zaprezentuję Wam dzisiaj relację z dnia nastawionego na car spotting. Miejsce akcji: czeska Praga. Co prawda wycieczka ta odbyła się w ostatni dzień sierpnia, lecz sądzę, że materiał się nie przeterminował i szczególnie w dobie jesiennej szarości jest wart zaprezentowania.
17.11.2013 | aktual.: 08.10.2022 09:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Być może kojarzycie moją stronę - jeśli tak (a jeśli nie, to zapraszam: maciekpolikowski.com), to zapewne wiecie, że pisanie relacji z przeróżnych wycieczek jest moją ulubioną formą wpisów. Od razu powiem, że na Autokultowym zakątku będziecie mogli spodziewać się podobnych materiałów, choć nie tylko nastawionych stricte spottingowo. Na pewno pojawią się też wrażenia z imprez i zlotów. Generalnie, tak jak w podtytule - "z aparatem o motoryzacji".
Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do Pragi. Pomysł na wyjazd zrodził się całkiem spontanicznie, a jako, że odległość Jelenia Góra - Praga wynosi ok. 160km, to szybko mógł zostać przez nas zrealizowany. Moim kompanem był standardowo Tomek z bloga zawszewcieniu.blogspot.com.
Zastanawiając się nad planem, stwierdziliśmy, że oprócz typowego przechadzania się ulicami metropolii i car spottingu, postaramy się wyłapać kilka ciekawych miejsc do odwiedzania. Sporządziliśmy listę salonów, które warto odwiedzić. Niestety, wyjazd przypadł na sobotę, więc praktycznie każdy z nich był zamknięty.
Pierwszy do odhaczenia - Advantage Cars. Przez szybę dopatrzyliśmy m.in. kilka modeli Ferrari, Nissana GT-R, 911 GT3 i Lamborghini Aventadora Roadster. Z ciekawości udaliśmy się także na przyserwisowy parking mieszczący się tuż za salonem. Znajdowało się tam sporo ciekawych samochodów, z których najbardziej interesujące było Gallardo LP560-4.
Kolejnym przystankiem miał być SF Motors, jednak cel ten odpuściliśmy. Udaliśmy się prosto do centrum, aby rozpocząć przechadzkę po jakże urokliwej Pradze. Po małych problemach (pamiętajcie, że parking w stolicy Czech jest w sobotę za darmo...), zostawiliśmy samochód w odpowiedniej strefie i mogliśmy zaczynać. Na Placu Wacława powitał nas Hamann X6 Tycoon.
Mówi się, że ciekawe samochody w Pradze najłatwiej spotkać na najbogatszej (sklepy, restauracje) ulicy miasta - Pařížskiej.
Cóż mogę powiedzieć - to prawda. Już pierwsza rundka przyniosła powyższe zdjęcia. Przede wszystkim zawsze dobrze jest spotkać Ferrari 458. Nie mogę wyjść z podziwu jak fantastycznie wygląda i brzmi ten samochód, a jest już na rynku kilka dobrych lat. Swoją drogą na ulicach robi się ich naprawdę dużo, co jeszcze zobaczycie.
Na samym końcu wspomnianej ulicy znajduje się Hotel Intercontinental.
Bentley Continental Supersports, Mansory Panamera oraz Maserati GranTurismo.
Po przejściu Pařížskiej zmierzaliśmy w bliżej nieokreślonym kierunku. Ot, różne boczne uliczki naprawdę wyjątkowego miasta jakim jest Praga. Kto nie był - szczerze polecam. Czuć tam przyjemny klimat tworzony przez ładną architekturę.
Tym sposobem dotarliśmy do drugiego tego dnia Ferrari 458. Swoją drogą zaobserwowaliśmy przy nim dziwną prawidłowość. Dopóki nie przebywaliśmy w pobliżu (a Ferrari widzieliśmy z daleka), to nikt nie zwracał na nie uwagi. Gdy zaczęliśmy robić zdjęcia - wraz z nami zainteresowały się nim tłumy ludzi. Robienie pamiątkowych telefonicznych/tabletowych fotografii, wykładanie się na maskę czy... wchodzenie w kadr. Tego wszystkiego udało nam się doświadczyć.
Po powyższej Spiderce zarządziliśmy przerwę na posiłek, a potem powrót na Pařížską.
Chwilę później pojawił się kozak...
Wariacja Mansory na temat Rolls-Royce'a Phantoma. Moim skromnym zdaniem, jak na tę firmę, naprawdę udana.
A pod Interem... sam nie wiem co jest większym "kozakiem" - czy to fenomenalnie skonfigurowane R8 czy znajdujący się wyżej RR.
Mistrzostwo świata.
Nie zabrakło Nissana GT-R.
Dla urozmaicenia postanowiliśmy udać się w kierunku Mostu Karola. Na rogu Kaprovej i Valentinskiej rok temu spotkałem dwie Italie... tym razem tylko Gran Turismo.
Dalej nowy Continental.
Zajrzeliśmy również pod Four Seasons Hotel.
Niesamowicie niepozorna ta nowa M5, szczególnie w takim kolorze.
Czas mijał, a my zawędrowaliśmy ponownie do centrum praskich wydarzeń. Pod Intercontinentalem zmienił się nieco skład...
Tak, to trzecia już tego dnia 458. Jednak tak naprawdę zdjęcia te wykonałem chwilę po ciekawym wydarzeniu. Fotografowanie powyższego Ferrari rozpocząłem od zdjęć tyłu, jednak wychodziły one na tyle nieprzyjemnie, że postanowiłem dać sobie spokój i zająć się frontem. W tym celu zmieniłem obiektyw z 70-200 na 18-55... i w tym momencie zza rogu wyjechało to:
10 sekund wcześniej i miałbym przyzwoite zdjęcie z teleobiektywu. A tak... na 55mm ciężko było cokolwiek wykombinować. Co łatwe do przewidzenia, F12-nastka oczywiście nie zaparkowała nigdzie w pobliżu. Zabawna sytuacja, tak to bywa z przepinaniem szkieł... :-)
Ferrari F12 nie znaleźliśmy, nawinęła się za to Alpina B7 Biturbo oraz BMW 1M Coupe z wydechem firmy Akrapović.
Jedynką M zakończyliśmy wędrówkę po centrum. W planie pozostało jeszcze jedno miejsce - Scuderia Praha, dealer Ferrari. Wsiedliśmy do samochodu, nastawiliśmy GPS, który poprowadził nas dosyć... dziwnie. Sądziliśmy, że tym razem nici z Ferrari, jednak my jak to my - musieliśmy dopiąć swego i odnaleźliśmy salon. Nasza reakcja - zawód. W środku kilka modeli Maserati, między innymi nowe Quattroporte, a do tego tylko jedno Ferrari. W dodatku California. Robienie tak zwanych "szybowców" mijało się z celem, a przysalonowy parking był pusty. Dojazd w tamto miejsce wynagrodziło nam jedynie Porsche 964 w ciekawym fioletowym lakierze.
Tymi zdjęciami pożegnaliśmy stolicę południowych sąsiadów i rozpoczęliśmy niezbyt długą drogę powrotną.
Ogólne wrażenia pozytywne. Dość przewrotnie powiem jednak, że do Pragi nie warto jechać na car spotting... choć może ujmę to inaczej. Jeżeli będziesz tam po raz pierwszy - zostaw samochody na drugim planie. Miasto jest jednym z najładniejszych w Europie i na pewno warto poświęcić kilka chwil aby je zwiedzić, czy też po prostu spędzić trochę czasu w jednej z miejscowych kawiarni. Jeżeli już tego doświadczysz, to możesz interesować się ulicą Pařížską i jej okolicami. Jak widać powyżej, raczej się nie zawiedziesz. Choć może Berlin i jego Ku'damm trochę rozpieszcza... Szkoda też, że w czeskiej stolicy nie ma podobnego miejsca do Meilenwerku.
Mam nadzieję, że relacja Wam się spodobała. Dodam jeszcze, że tekst w nieco szerszej formie (więcej kadrów) możecie zobaczyć tutaj. Dla tych którym mało - trochę podobnych tekstów już stworzyłem, wszystko dostępne jest na mojej WWW.
Zapewnię Was wszystkich, że Praga powróci bardzo szybko. Pozdrawiam!
Autor: Maciej Polikowski | fanpage