Powrót vanów, miałkie wnętrza, dziwne sojusze. Co widać na salonie w Szanghaju?
Genewa umarła, a Monachium, Frankfurt czy Paryż ciągną na oparach – zwłaszcza, jeśli porównamy je do Salonu Samochodowego w Szanghaju. Tutaj widać, że każdy pręży muskuły jak może, nawet jeśli wymaga to połączenia sił.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chińczycy grają u siebie, więc nie szczędzą pieniędzy na pokazanie się z jak najlepszej strony. Gigantyczne hale wystawowe w Szangaju sprawiają, że te targi samochodowe są co najmniej trzy razy większe niż Genewa. I to tylko jeśli mówimy o parterze. Europa też nie daje za wygraną. Wystarczy przejść kilka stoisk, by zauważyć, że…
Europa postawiła na swój dorobek historyczny
Czyli coś, co Chińczycy chcieli dostać, kupując Volvo, Lotusa czy MG. Chińska motoryzacja jeszcze 20 lat temu polegała na produkcji, nie projektowaniu (przeczytaj o tym więcej w moim tekście), wiec Państwo Środka nie może pochwalić się chociażby sportowymi osiągnięciami. A tutaj Mini przywiozło auto zwyciężające Monte Carlo, BMW ma wyścigową "Trójkę" (zabytkowe 1500 stało dosłownie obok), a Porsche pozamiatało, przywożąc GT1 Strassenversion, 911 RSR, 550 Spydera czy nieumyte 959 Paris-Dakar. I czyje na wierzchu?
Van jest królem rynku, jak lew jest królem dżungli
Niezależnie, jaką marką jesteś, musisz mieć w swojej ofercie vana. I to nie jakiegoś tam rodzinnego – Daleki Wschód uwielbia luksusowe auta z fotelami kapitańskimi i oddzielaną od kierowcy kabiną. Trend zauważył nawet Mercedes, który może nie zaproponował auta gotowego do produkcji, ale pokazał za to koncept Vision V. Kiedy ostatnio widzieliście koncept vana? No właśnie. Byle tylko wersja produkcyjna miała lepsze wnętrze niż nowe CLA (fuj!).
Chińczycy nie potrafią robić wnętrz
Zostańmy w temacie i tutaj od razu postawmy sprawę jasno: materiały i wykończenie takich aut jak Denza, Geely czy BYD zdmuchują europejskie auta z planszy i pokazują jak bardzo cofnęliśmy się w jakości kabin. Mimo wszystko "nasze" są jeszcze w miarę charakterystyczne. Odróżnicie przecież Peugeota od BMW. Chińczycy postawili na prostą receptę: duży ekran na środku, mały przed kierowcą, na środku dwie ładowarki do telefonów, dziękuję, można zamknąć projekt i pora na "Honor of Kings" czy innego "Wukonga". Nawet ustawienie przycisków w menu jest bardzo podobne,niezależnie od koncernu. Szkoda.
Japonia (i nie tylko) wchodzi w spółki
Nissan też pojawił się w Szanghaju, ale na próżno na stoisku można było szukać chociażby Qashqaia. Znaleźć za to można było Nissana N7, który powstał przy współpracy z Dongfengiem. Dosłownie tuż obok stoi Mazda 6e, która jest owocem współpracy z Changanem, naprzeciw: Honda stworzona z GAC-em. Powód? Japończycy nie zauważyli boomu na samochody elektryczne (czy też "nowej energii", jak mówią Chińczycy) i nie mają nic ciekawego do zaproponowania w tej kategorii. Na rynku poślizgnęło się też Audi, które razem z SAIC-em stworzyło markę... AUDI (już bez czterech pierścieni). Czy to się uda? Cóż, skoro nawet Seaty udało się przerobić na Cuprę, czemu nie?