Popłoch na Węgrzech. Brakuje paliwa, ceny poszły drastycznie w górę

Na Węgrzech zaczęły pojawiać się niedobory paliwa, w związku z czym rząd Viktora Orbana zniósł limit cenowy. W efekcie stawki na stacjach momentalnie poszły w górę.

Popłoch na Węgrzech. Brakuje paliwa, ceny poszły drastycznie w górę
Popłoch na Węgrzech. Brakuje paliwa, ceny poszły drastycznie w górę
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Norbert Gajlewicz
Łukasz Kuczera

08.12.2022 10:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Węgry były jedynym europejskim państwem, które w ostatnich miesiącach zdecydowało się wprowadzić limit cen na paliwa. Obowiązywał on jednak tylko Węgrów, dlatego też obcokrajowcy musieli płacić rynkowe stawki. Obawy związane z wprowadzeniem embarga na rosyjską ropę sprawiły, że w ostatnich dniach mieszkańcy Węgier zaczęli gromadzić zapasy benzyny i ropy. W efekcie koncern naftowo-gazowy MOL poinformował, że sytuacja w kwestii dostaw paliw staje się "krytyczna".

Popłoch na Węgrzech. Brakuje paliwa, ceny poszły drastycznie w górę

O panice wśród węgierskich kierowców masowo informowały tamtejsze media, relacji z wizyt na stacjach paliw nie brakowało też w mediach społecznościowych. Atmosferę podkręcały zdjęcia informujące o braku konkretnego paliwa czy też przedstawiające długie kolejki do dystrybutorów.

Z danych przedstawionych przez MOL wynika, że popyt na benzynę w ostatnich dniach wzrósł dwukrotnie, zaś na olej napędowy - półtora razy.

- Ok. 25 proc. naszych stacji jest całkowicie pusta - informował Gyorgy Bacsa, członek zarządu koncernu MOL, w Radiu Kossuth. To zmusiło węgierski rząd do reakcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rząd Viktora Orbana poinformował o zniesieniu limitu cen na paliwa, uwalniając stawki. Rozporządzenie w tej sprawie weszło natychmiast w życie, powodując momentalny wzrost cen.

Gergely Gulyas, szef kancelarii węgierskiego premiera, w specjalnym wystąpieniu winą za obecną sytuację obarczył "unijne sankcje naftowe".

- Rząd utrzymywał limit cen tak długo, jak mógł. Wszystkie limity cenowe mają sens, o ile nie prowadzą do niedoborów produktów - powiedział.

To kolejna sytuacja w ostatnich miesiącach, gdy Viktor Orban i jego rząd starają się zrzucić odpowiedzialność na Unię Europejską w związku z trudną sytuacją na rynku paliw. Fakt jest jednak taki, że Węgry pozostają całkowicie uzależnione od surowców pochodzących z Rosji, przez co Budapeszt od początku wojny w Ukrainie jest cichym sprzymierzeńcem Moskwy na Starym Kontynencie.

Problemy z dostawami paliw na teren Węgrzech to też efekt zniknięcia z rynku prywatnych importerów. Wycofali się oni ze swojej działalności w związku z wprowadzonym przez rząd Orbana limitem cen. Ich biznes stał się nieopłacalny, przez co jedyną firmą oferującą usługi na rynku hurtowym pozostał państwowy MOL.

Limit cen na paliwa na Węgrzech obowiązywał od listopada 2021 roku. Dzięki niemu Węgrzy mogli tankować benzynę czy olej napędowy za 480 forintów (ok. 5,50 zł za litr). Jednak w ostatnim czasie zakup paliwa w tej cenie był powoli niemożliwy. Jak wyliczył dziennik "Nepszava", w Budapeszcie tylko dwie stacje oferowały paliwo po rządowych cenach.

Zniesienie limitu sprawiło, że cena benzyny na Węgrzech podskoczyła do ok. 640 forintów (7,30 zł), a oleju napędowego do 700 forintów (ok. 7,90 zł).

Komentarze (7)