Pomiar WLTP w każdym aucie już od 1 września. Katalogowe spalanie bliższe prawdzie

Końcówki produkcji, krótkie serie, zgromadzone auta na placach – nie ma to już znaczenia. Każdy rejestrowany od września samochód w Unii ma przejść pomiar spalania w ramach cyklu WLTP. Oznacza to bliższe rzeczywistości spalanie, które i tak udaje się obniżyć.

Katalogowe spalanie będzie bliższe, a nawet lepsze, niż katalogowe
Katalogowe spalanie będzie bliższe, a nawet lepsze, niż katalogowe
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Mateusz Lubczański

07.08.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pomiary spalania według cyklu WLTP zaczęto wykonywać od września 2017 roku, ale dotyczyły one tylko aut wchodzących na rynek. Od tego czasu restrykcje delikatnie zacieśniano, aż finalnie 1 września 2019 roku nie będzie można sprzedać auta, które nie przeszło badań w ramach cyklu WLTP.

Te badania są przeprowadzane w celu dokładnego określenia spalania, które zostanie wpisane do katalogu. Klienci od dawna z rezerwą podchodzili do tych wartości. Trudno się dziwić. W 2001 roku kierowcy twierdzili, że ich auta palą średnio o 8 proc. więcej niż podano w specyfikacji. W 2017 roku ta różnica wynosiła już kosmiczne 39 proc.!

Wszystko przez to, że cykl pomiarowy NEDC nie miał prawie nic wspólnego z rzeczywistym sposobem użytkowania aut, a i sami producenci nauczyli się jak przechodzić test śpiewająco. Pojazdy badano przez 20 minut, na 11-kilometrowym odcinku, po którym jechały ze średnią prędkością 34 kilometrów na godzinę.

Teraz test jest dłuższy (trwa 30 min), auto jedzie szybciej (46,5 km/h), ma więcej dynamicznych odcinków, a pod uwagę brane jest także opcjonalne wyposażenie danego egzemplarza. Oznacza to, że producent musi wykonać więcej testów biorąc pod uwagę kombinacje dodatków, lub ograniczyć ich liczbę. Efektem jest wyższe, ale bliższe realnemu katalogowe spalanie.

Hyundai i20 pali w rzeczywistości mniej niż w katalogu
Hyundai i20 pali w rzeczywistości mniej niż w katalogu© fot. Mateusz Lubczański

Pomiary, jakich dokonywałem na nowych autach od 2017 roku, czyli od wprowadzenia cyklu WLTP, wskazują, że da się uzyskać takie wynik jak podaje katalog, a nawet lepsze. W przypadku Škody Kodiaq RS bez problemu mieściłem się w limicie 10 litrów w mieście, a taką wartość podawał producent.

Mazda 3 z wolnossącym silnikiem w podobnych warunkach zużywała niewiele ponad 7 litrów na 100 km, podczas gdy dane techniczne mówiły o ponad 9 litrach. Podobnie było z Hyundaiem i20. To pojazdy, w których różnice były największe. W pozostałych wyniki były bardzo zbliżone do zadeklarowanych w katalogu.

Wraz z obowiązkowym cyklem WLTP wchodzi też w życie obowiązek sprawdzenia emisji pojazdów w rzeczywistych warunkach ruchu drogowego, gdzie kładzie się nacisk na m.in. tlenki azotu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)