Politycy pytają, czym są "czyste samochody". Chodzi o gigantyczne pieniądze dla branży

Unia Europejska chce pomóc branży motoryzacyjnej nie tylko poprzez inwestycje w "zieloną" infrastrukturę, ale i dopłaty do "czystych" samochodów. Niemcy chcą wsparcia również dla tradycyjnych aut, które emitują nieco więcej dwutlenku węgla. To podważyłoby jeden z najważniejszych planów Wspólnoty dot. samochodów.

"Poluzowanie"  warunków dla dopłat sprawiłoby, że elektryki nie cieszyłyby się aż takim zainteresowaniem
"Poluzowanie" warunków dla dopłat sprawiłoby, że elektryki nie cieszyłyby się aż takim zainteresowaniem
Źródło zdjęć: © fot. Mariusz Zmysłowski
Mateusz Lubczański

21.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

20 miliardów euro – tyle Unia chciałaby przeznaczyć na dopłaty dla samochodów. Branża potrzebuje zastrzyku gotówki, by powrócić do w miarę normalnej pracy. Europejski Związek Producentów Samochodów (ACEA) jeszcze niedawno apelował o jakąkolwiek formę pomocy. 12 krajów – w tym Polska – również zwróciło uwagę na ten problem.

Branża motoryzacyjna odpowiada za 8 proc. PKB całej Wspólnoty, lecz rynek włoski czy hiszpański w kwietniu praktycznie przestał istnieć. Rozpoczęto więc dyskusję, w której pojawił się problem dot. tego, czym tak naprawdę jest ekologiczny samochód.

Niemiecki minister transportu Andreas Scheuer chce, by dopłacać do samochodów, które emitują do 140 g CO2/km – donosi Sueddeutsche Zeitung. To oznaczałoby odwrót od strategii Unii Europejskiej, która chce nakładać kary na producentów aut emitujących więcej niż 95 g CO2/km. W praktyce ten limit spełniają niektóre hybrydy, hybrydy plug-in i samochody elektryczne. Stąd też w ostatnich latach taki nacisk w Europie na auta na prąd.

Lobbiści z grupy Transport & Enviroment stwierdzają, że nie można się na to zgodzić. Padają głosy, że takie rozwiązanie będzie jeszcze bardziej szkodliwe dla branży, bo spowolni – albo nawet uniemożliwi – rozwój w kierunku zeroemisyjnej mobilności. Dopłaty do aut generujących nawet 140 g CO2/km sprawią, że pieniądze trafią do klientów zainteresowanych średniej wielkości SUV-em z silnikiem Diesla.

Angela Merkel popiera dopłaty, ale pomiędzy słowami da się wyczytać, że Niemcy nie chcą uzależniać ich otrzymania od zezłomowania starego pojazdu, tak jak miało to miejsce w 2009 roku. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, zauważyła, że wszelkie działania i wypłaty muszą skupić się na zmniejszeniu wpływu transportu na środowisko.

Poza dopłatami Unia szykuje dodatkowe pieniądze na rozwój napędów, które miałyby zmniejszyć emisję dwutlenku węgla - może to być nawet nieprawdopodobnie brzmiące 80 miliardów euro. Transport to jedna z tych gałęzi gospodarki, która z roku na rok wytwarza go coraz więcej. Alternatywnie napędzane samochody będą potrzebować również infrastruktury, dlatego w tym budżecie przewidziano również uruchomienie 2 milionów publicznych punktów ładowania.

O tym, jak będzie wyglądać motoryzacja po pandemii, dowiemy się 27 maja, gdy plan Wspólnoty zostanie zaprezentowany.

Komentarze (6)