35‑latek z Włocławka miał 39 "walizek" wartych 1,5 mln zł
Policjanci zwalczający złodziei samochodów zajmują się nie tylko rozbijaniem grup przestępczych i odzyskiwaniem skradzionych aut, ale też rekwirowaniem sprzętu służącego do popełniania przestępstw. Sporym sukcesem mogą się w tej kwestii pochwalić funkcjonariusze, którzy zabezpieczyli 39 "walizek".
25.03.2023 | aktual.: 25.03.2023 19:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zaczęło się od zlikwidowania przez policję "dziupli", w której znajdowały się dwa skradzione w Niemczech audi - A6 i S5. Funkcjonariusze z Zespołu do Walki z Przestępczością Samochodową Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze jednak nie poprzestali na tym i parę tygodni później aresztowali 35-letniego mieszkańca Włocławka. Mężczyzna ten sprzedawał złodziejom samochodów sprzęt ułatwiający kradzież.
Jak ustalili policjanci, włocławianin sprzedał sprzęt i udzielił instruktażu 53-letniemu mieszkańcowi Legnicy, który następnie ukradł za naszą zachodnią granicą dwa auta warte ok. 400 tys. zł. Jak się okazało, był to tylko jeden z "klientów" 35-latka.
Na terenie jego posesji policjanci znaleźli 39 zestawów nazywanych "walizkami", a także inny sprzęt służący do kradzieży samochodów. Wartość zabezpieczonego mienia oszacowano na 1,5 mln zł. Zatrzymanemu mężczyźnie grozi dom 10 lat więzienia.
Dziś metoda kradzieży "na walizkę" należy do najpopularniejszych nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie. Jest ona względnie prosta i nieinwazyjna, przez co nie prowadzi do uszkodzenia kradzionego pojazdu. Na czym polega? W przypadku nowych samochodów niemal standardem są już kluczyki zbliżeniowe, które za pomocą fal radiowych komunikują się z samochodem, pozwalają go otworzyć i uruchomić. Odpowiednie urządzenie (z powodu swojego wyglądu nazywane "walizką") może w łatwy sposób przekazać taki sygnał na większą odległość.
Wystarczy więc, że jeden złodziej stanie przy ofierze trzymającej kluczyki w kieszeni lub przy ścianie domu, za którą takie leżą, aby przesłać sygnał swojemu koledze. Ten otworzy i uruchomi auto bez większych problemów, gdyż przez lata informacje z kluczyków nie były w żaden sposób zabezpieczane.