Po prostu uwielbiam rywalizować – wywiad z Jerzym Dudkiem

Nie wyobrażam sobie, żebym przestał jeździć po jednym sezonie – mówi Jerzy Dudek, który od tego roku regularnie ściga się w Volkswagen Castrol Cup.

Po prostu uwielbiam rywalizować – wywiad z Jerzym Dudkiem
Źródło zdjęć: © fot. Volkswagen
Wojciech Kaczałek

22.09.2014 | aktual.: 30.03.2023 12:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bazą pierwszych testów Volkswagena Scirocco po liftingu był Automotodrom Brno. W związku z tym, że w tym samym czasie czeski obiekt gościł zawody Volkswagen Castrol Cup, postanowiliśmy wykorzystać okazję i porozmawiać z bodaj największą gwiazdą tego pucharu.

Wbrew pozorom nie jest nią Robertas Kupcikas, który wygrał oba wyścigi na czeskim obiekcie i prowadzi w klasyfikacji generalnej. Najwięcej uwagi w paddocku skupiał Jerzy Dudek.

Były piłkarz Feyenoordu Rotterdam, Liverpoolu i Realu Madryt był niemal cały czas otoczony wianuszkiem fanów. Rozdał trudną do policzenia liczbę autografów, pozował do pamiątkowych zdjęć i cierpliwie znosił nagabywania dziennikarzy.

Dudek w 2013 r. gościnnie uczestniczył w trzech weekendach Volkswagen Castrol Cup, które odbyły się na Torze Poznań. Najlepszy wynik zanotował w drugim wyścigu pierwszej rundy, kiedy to dojechał na 13 pozycji.

W tym roku bierze udział w całym cyklu. Ponownie dobrze radził sobie w Poznaniu, gdzie dowiózł w wyścigu nr 1 miejsce 11.

W Volkswagen Castrol Cup zawodnicy ścigają się wyczynową wersją modelu Volkswagen Golf VI GTI. Samochód jest napędzany przez turbodoładowany silnik o pojemności 2,0 l. Motor rozwija moc 260 KM. Kierowcy 19 razy w wyścigu mogą skorzystać z systemu push-to-pass, który chwilowo podnosi moc do 310 KM.

Obraz

Wywiad z Jerzym Dudkiem

Za nami drugi wyścig na torze w Brnie. Zająłeś 16. miejsce, a pod koniec osiągałeś czasy okrążeń na poziomie czołowej piątki zawodników. Dobrze się czułeś w trudnych warunkach pogodowych, przy obfitych opadach deszczu?

Jeszcze nie analizowałem swoich przejazdów, ale słyszałem, że czasy były dobre. Powiem szczerze, że najtrudniejszy był początek. Było trudno przyzwyczaić się do braku jakiejkolwiek widoczności.

Kiedy wszyscy wystartowali woda się uniosła i przez dwa okrążenia jechałem "w ciemno". Starałem się jechać bardzo ostrożnie, ponieważ wcześniej miałem incydent na Slovakia Ring, gdzie nie zachowałem ostrożności i skończyło się to źle. Wcześniej na torze Most też jechałem zbyt optymistycznie.

Dlatego tym razem uważałem. Oszczędzałem push-to-passy, których mamy 19 na cały wyścig, czekałem na dogodny moment. Kiedy sytuacja się unormowała zacząłem atakować. Oczywiście, była to walka o 16. pozycję, ale startując odległego z miejsca trzeba umieć zachować zimną krew. Ogólnie jestem zadowolony.

Pozostańmy jeszcze przy wynikach. Nie jesteś stereotypowym kierowcą VIP, który wlecze się w ogonie stawki. Czy masz specjalny program szkoleniowy, wyznaczonego trenera, który uczy Cię, jak jeździć samochodem wyścigowym?

Do tej pory nie miałem ani takiego programu, ani trenera. Powiem szczerze, że tego najbardziej mi brakuje, czyli systematycznego treningu. Raz udało mi się pojechać na trening i zauważyłem kolosalną różnicę pomiędzy tym, jak jeździłem wcześniej i teraz. Wiem, że mógłbym poprawić pewne elementy mojej jazdy, ale wiadomo, że wiąże się to też z finansami.

Od dwóch wyścigów pracuję z nowym inżynierem, bardzo doświadczonym Piotrem Żukowskim. Muszę powiedzieć, że współpraca układa się bardzo dobrze. Samochód jeździ super, jestem bardzo zadowolony. Dobre czasy biorą się m.in. z tej współpracy.

Jak powiedziałem wcześniej, brakuje mi treningów. One są podstawą tego, aby lepiej czuć samochód. Ja przyszedłem do wyścigów "prosto z drogi", jako normalny kierowca, który myślał, że umie jeździć, a prawda okazała się zupełnie inna.

Obraz

Przed wakacjami wspominałeś, że chcesz lepiej poznać mechanikę samochodową i zamierzasz odbyć praktyki w warsztatach. Coś z tego wyszło?

Mam już za sobą kilka praktyk, w Warszawie, Łomiankach i Krakowie. Wybieramy się do Bielska-Białej. Świetna sprawa. Powiem szczerze, myślałem, że będzie to bardziej skomplikowane. Spotykałem się z dużą sympatią, ekipami fajnych ludzi.

Dużo się uczę. Podglądam, jak zbudowany jest samochód, jak wygląda praca mechanika. Teraz mogę sobie np. lepiej wyobrazić, jak pracuje turbina, dlaczego nie dmucha, gdy jest bardzo gorąco, co trzeba zrobić, żeby lepiej "ciągnęła" samochód.

Dowiedziałem się, co się dzieje, gdy przegrzewają się klocki hamulcowe i jak ich nie przegrzewać. Jest mnóstwo rzeczy, których się dopiero uczę i sprawia mi to dużą przyjemność. Być może jestem szybszy o tych kilka dziesiątych sekundy dzięki temu, że poznałem, jak auto wygląda u podstaw.

Trening kierowcy wyścigowego różni się od treningu piłkarza. Czy wykonujesz specjalne ćwiczenia np. na wzmocnienie mięśni karku żeby lepiej wytrzymywać przeciążenia? W końcu co wyścig macie do pokonania 50 kilometrów.

Przeciążenia są, ale nie są aż tak duże. Mamy system HANS, który przytrzymuje głowę w razie dużych obciążeń czy zderzeń. Trzeba pracować nad kondycją.

W samochodzie jest bardzo, bardzo gorąco. Po 30 minutach jazdy, gdy człowiek wysiada z auta, kręci mu się w głowie, jest odwodniony. Po drodze nie ma czasu, żeby się czegoś napić. Wyścig w Volkswagen Castrol Cup to tak naprawdę sprint.

Dwa-trzy razy w tygodniu pokonuję rowerem 10 kilometrów, uprawiam jogging, w domu mam zestaw do wiosłowania. Dzięki temu moja kondycja jest wciąż w miarę dobra.

Chyba czas na pytanie, które zapewne słyszałeś już setki razy: dlaczego wyścigi?

Każdego motywuje co innego. Przepraszam w tym miejscu moją rodzinę, ale nie potrafię wysiedzieć w domu. Jak człowiek gra 25 lat w piłkę na zawodowym poziomie, to przyzwyczaja się do stresu, emocji, dyscypliny i rywalizacji. Ja po prostu uwielbiam rywalizować i to jest główny powód tego, że zacząłem się ścigać.

Wyścigi mnie pasjonują. Pamiętam pierwsze jazdy gokartami, kiedy w czasach występów w Feyenoordzie rywalizowaliśmy o to, kto z drużyny będzie najszybszy. Podobnie było w Liverpoolu i w Madrycie. Zawsze byłem w gokartach na podium, ciągnęło mnie do ścigania.

Kiedy dostałem propozycję startów w Volkswagen Castrol Cup jako VIP myślałem, że będzie dużo gorzej. Moje czasy nie były aż tak tragiczne, jak się spodziewałem, aczkolwiek była przepaść pomiędzy mną a zawodnikami startującymi w pucharze regularnie. Dało mi to jednak do myślenia: może nie będzie tak źle, jak zacznę trenować?

Obraz

Zbieram kilometry, bo tego mi najbardziej brakuje. Kiedy jadę sam w kwalifikacjach to jest dobrze. Nie mam jednak jeszcze rutyny wyścigowej. Jest coraz lepiej. Zbieram nowe doświadczenia, to mój pierwszy sezon. Chcę zobaczyć, jak mi pójdzie.

Miejscami na razie się nie przejmuję, bo walka jest strasznie wyrównana. Dla mnie istotne są czasy. Bywa, że zbliżam się na 1,6 sekundy do lidera, więc już jest w miarę szybko. Jak powiedział mój inżynier, trzeba już zacząć patrzeć na detale.

O detalach wiem dużo, bo jednak w piłce nożnej na najwyższym poziomie to one są najważniejsze. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, żeby urwać kolejne ułamki sekund. Trzeba działać konsekwentnie, według tego, co sobie zaplanujemy.

Wystartujesz w przyszłym sezonie?

Mam nadzieję. Teraz pracujemy nad tym, żeby zebrać budżet. Powiem szczerze, wyścigi mnie wciągnęły tak samo, jak kiedyś golf. Nie wyobrażam sobie, żebym przestał jeździć po jednym sezonie.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (22)