Oszczędnie, ale z godnością [przegląd redakcji #28]

W tym tygodniu i w naszym 28. przeglądzie redakcyjnym postanowiliśmy zaprezentować auta, które naszym zdaniem są oszczędne, ale wyglądają fajnie lub po prostu są fajne.

VW Lupo 3L
VW Lupo 3L
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/VW
Platforma Autokult

18.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mateusz Lubczański - BMW i8

BMW i8
BMW i8© fot. Mateusz Lubczański

Nie ma się nad czym zastanawiać - nawet gdyby BMW pokazało i8 dziś, byłaby to nie lada premiera. Samochód ma trzycylindrowy silnik o pojemności 1,5 l, połączony z układem hybrydowym ładowanym z gniazdka. 50 km zasięgu "na prądzie" wystarczy w zupełności, a przyjemność jazdy bez dachu w ciszy jest nie do przecenienia.

Dla mnie to tzw. future classic, którego wartość będzie tylko rosła. Oszczędzanie paliwa nigdy nie było tak przyjemne.

Mariusz Zmysłowski - BMW i3

BMW i3
BMW i3© fot. Mariusz Zmysłowski

Ten hatchback ma wszystko, czego potrzeba - przewiezie wygodnie 4 osoby, ma wystarczający zasięg do codziennej jazdy i świetne wnętrze, w którym naprawdę można poczuć, że jeździmy czymś innym. Chociaż od premiery minęło już kilka lat, podobnie jak w przypadku i8, ten samochód właściwie się nie zestarzał. Dzięki kompaktowym rozmiarom i3 jest tym, czego tak naprawdę potrzeba do codziennej mobilności.

Aleksander Ruciński - VW Lupo 3L

Miejskie autko ze złotej ery diesla – czasów, w których naprawdę wierzono w potęgę silników wysokoprężnych. Nie bez powodu, a Lupo 3L jest tego najlepszym przykładem. Zaprojektowane po to, by zużywać 3 litry ON na 100 km przy zachowaniu względnej dynamiki i użyteczności na co dzień.

VW Lupo 3L
VW Lupo 3L© fot. mat. prasowe/VW

Nie wszyscy wiedzą, że było czymś więcej niż tylko Lupo z oszczędnym dieslem. Wersję standardową oraz 3L dzieli bowiem techniczna przepaść – głównie w kwestii rozwiązań obniżających masę nadwozia i opory powierza.

To jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie małych samochodów w historii, opakowany w wyjątkowo niepozorne nadwozie. Trzymałbym pod kocem, bo za kilka lat, w dobie elektryfikacji, ten mieszczuch z dieslem będzie niezłym dziwadłem.

Maciej Gomułka - VW up! GTI

Obraz pudełkowatego miejskiego samochodu, który na pierwszy rzut oka wydaje się tylko jednym z trojaczków grupy Volkswagena, może się zmienić, kiedy spojrzymy na odmianę GTI oferowaną przez markę z Wolfsburga.

VW up! GTI
VW up! GTI© fot. mat. prasowe/VW

Up! w przeciwieństwie do oferowanych jeszcze niedawno bliźniaczych modeli (Skoda Citigo, Seat Mii) może pochwalić się usportowioną wersją wyposażoną w turbodoładowany silnik 1.0 o mocy 115 KM. Samochód daje gokartową frajdę z prowadzenia, jednak podczas spokojniejszych podróży nie wpłynie to na zmęczenie kierowcy i pasażerów. Up! GTI wygląda rasowo, nie jest nudny, a dodatkowo pozwala na tanią jazdę. Cierpliwemu kierowcy bez trudu uda się osiągnąć wynik w przedziale 4-6 litrów na setkę.

Marcin Łobodziński - Mercedes EQS

Oszczędnie, ale z godnością? Ja jestem raczej za tym, by było oszczędnie, ale z rozmachem. Dlatego wybieram elektrycznego Mercedesa EQS.

Wnętrze definiuje ten samochód, choć wygląd zewnętrzny też jest fantastyczny
Wnętrze definiuje ten samochód, choć wygląd zewnętrzny też jest fantastyczny© fot. Konrad Skura

Jaki to jest samochód! Jeździłem nim tylko jeden dzień i to był zdecydowanie najkrótszy dzień w moim życiu. Nie, absolutnie nie jestem z teamu Mercedes. Szczerze, u mnie hierarchia premium wygląda tak: 1. Audi, 2. BMW, 3. Volvo, 4. Jaguar, 5 Mercedes. Naprawdę. Ale EQS rozbił bank.

Mam gdzieś jego niedociągnięcia, do których Mercedes już mnie przyzwyczaił. Nie obchodzi mnie nawet to, jaką wersję bym kupił, bo chodzi głównie o jego cudownie komfortowe wnętrze i wygląd. A do tego zużycie energii niech będzie na poziomie 30 kWh/100 km, to daje teraz ok. 30 zł na 100 km przy ładowaniu w domu (to jak 9 l LPG).

A nawet gdyby prąd był po 2 zł, to jest 60 zł/100 km, czyli tak, jakby spalanie wynosiło 9 l benzyny na 100 km. W samochodzie, w którym po raz pierwszy raz w życiu, po dojechaniu do domu powiedziałem: "ja tu sobie jeszcze trochę posiedzę".

Tomasz Budzik - Honda CR-Z

Wygląda zdecydowanie inaczej niż ówczesna konkurencja
Wygląda zdecydowanie inaczej niż ówczesna konkurencja© mat. pras.

Auto, z którym chcemy oszczędzać, przede wszystkim nie może być zbyt drogie. Po drugie, musi oferować oszczędny, przynajmniej w założeniu, napęd. My postawiliśmy jeszcze jeden warunek – zero nudy. Takie wymogi spełnia Honda CR-Z. Japoński maluch w swoim czasie nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Po CRX-ie wymagano od niego sportowych aspiracji, których ze względu na hybrydowy napęd mieć po prostu nie mógł. Ale jeśli po latach będziemy chcieli dostrzec w tym modelu sposób na tańszą jazdę, okaże się świetnym wyborem.

Nie jest to nudny mieszczuch. Auto przykuwa wzrok, odznacza się niebanalnym wnętrzem, w którym elektroniczne zegary połączono z pochodzącą jakby z innej epoki środkową konsolą, wypełnioną przyciskami i zwieńczoną monochromatycznym wyświetlaczem. Auto odznacza się niską pozycją za kierownicą i niezłymi właściwościami jezdnymi. Choć z tych ostatnich oszczędzający paliwo będą korzystać zapewne rzadko. Nietypowe jest również to, że tę hybrydę sprzedawano z manualną przekładnią.

Komentarze (7)