Absurd cenowy. W Niemczech kupisz auto taniej niż u nas
Szalejąca inflacja sprawiła, że ceny wielu produktów w Polsce nie są już niższe niż za zachodnią granicą. Ta smutna prawidłowość dotyczy również aut. I wcale nie chodzi o marki luksusowe czy premium, lecz tanie pojazdy o budżetowym charakterze.
08.03.2024 | aktual.: 09.03.2024 08:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O tym, że nowe samochody podrożały o kilkadziesiąt procent w ciągu zaledwie dwóch lat, wie chyba każdy, kto choć trochę interesuje się motoryzacją. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Świetnie obrazuje to przykład Dacii — marki, która jak żadna inna jest kojarzona z tanimi samochodami. Dziś za najtańszy model musimy zapłacić 62 900 zł.
Cennik nie kłamie
Dużo? Dużo, ale to nie cena szokuje najbardziej, lecz fakt, że to samo auto, w identycznej konfiguracji, jest wyraźnie tańsze za naszą zachodnią granicą. Sandero Essential z benzynowym silnikiem TCe 90 w niemieckim cenniku startuje od kwoty 12 550 euro. Do tego trzeba doliczyć 500 euro za dostawę i przygotowanie pojazdu, co razem daje nam kwotę 13 050 euro.
Przyjmując kurs waluty z 8 marca 2024 roku, wynoszący 4,31 zł za 1 euro, przekłada się to na 56 245 zł — 6655 zł mniej niż w Polsce. To ponad 10 proc. całkowitej kwoty, jaką musi zapłacić klient.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Sandero
Sandero nie jest jedynym przykładem dacii, która kosztuje mniej w Niemczech niż w Polsce. Różnice, choć już nie tak spektakularne dotyczą bowiem także Dustera i Joggera.
Cennik tego pierwszego otwiera w Polsce kwota 79 900 zł. W zamian dostajemy benzynowy silnik TCe 90 i wyposażenie Expression. Można też zdecydować się na 100-konny wariant zasilany LPG. Wówczas cena wyniesie 83 800 zł.
W Niemczech Dustera Expression kupimy tylko w odmianie na gaz. Cena? 18 000 euro + 500 euro za przygotowanie i dostawę — razem 18 500 euro, co daje 79 735 zł. Oznacza to, że Duster Expression z LPG kosztuje w Niemczech o 165 zł mniej niż benzynowa odmiana w Polsce, a gdy porównamy identyczne wersje, różnica sięgnie już 4065 zł.
Dla pełnego obrazu — weźmy pod lupę jeszcze Joggera, który w Polsce startuje od kwoty 81 800 zł za 7-miejsowy wariant Essential ze 100-konnym silnikiem zasilanym LPG. W Niemczech ta sama odmiana kosztuje 17 900 euro + 500 euro dodatkowych kosztów operacyjnych. 18 400 euro daje 79 304 zł, co przekłada się na 2496 zł różnicy na korzyść Niemiec.
Dlaczego Niemcy mają taniej?
Powodem takiego stanu rzeczy są przede wszystkim wahania kursów walut, jakich doświadczyliśmy w ostatnich kilkunastu miesiącach. Jak informuje Janusz Chodyła z Renault Polska, obowiązującą w Polsce cenę Sandero ustalono 8 marca 2023 roku. "Była to reakcja na gwałtowną zmianę kursu euro w lutym 2023, gdy nastąpił nagły wzrost o 10 groszy tj. z 4,69 na 4,79".
Przeliczając na złotówki po ówczesnym kursie, Sandero w Niemczech kosztowało wówczas równowartość 62 510 zł, a więc bardzo podobnie jak w Polsce, a przed 8 marca, polska cena była nawet niższa. Dzisiejszy kurs wynoszący 4,31 zł za 1 euro sprawia jednak, że niemiecka oferta jawi się jako znacznie atrakcyjniejsza.
To jednak nie wszystko. Kluczowe są również kwestie podatkowe.
— Na cenę wpływają także lokalne uwarunkowania podatkowe, to jest 19 proc. VAT w Niemczech vs. 23 proc. w Polsce oraz fakt konieczności zapłaty podatku akcyzowego w wysokości 3,1 proc. — wyjaśnia Janusz Chodyła z Renault Polska.
Różnicę w cenach Dacia stara rekompensować się promocjami. 2000 zł można zaoszczędzić kupując auto przez internet. Dla osób biorących kredyt przewidziano oszczędność 1887 zł dla wspomnianej wersji Sandero. Do tego można dokupić przedłużoną do 5 lat i 80 tys. km gwarancję oraz assistance za 99 zł zamiast 2000 zł. Dacia dorzuca też w cenie zimowe koła wycenione na 2500 zł.
Niezależnie jednak od przyczyn, faktem jest, że da się kupić nową dacię w Niemczech za cenę niższą niż w Polsce. I to nominalnie. Gdybyśmy dodatkowo wzięli pod uwagę takie kwestie jak np. siła nabywcza pieniądza, porównanie byłoby jeszcze bardziej miażdżące na niekorzyść polskiej strony.