Niebezpieczne wypadki supersamochodów [wideo]

Nie każdy jest na tyle dobrym i rozsądnym kierowcą, żeby pozwolić sobie na kupno superauta. Właściciel tego czerwonego Ferrari 458 Italia najwyraźniej nie docenił mocy jednostki V8 o pojemności 4,5 l, generującej 570 KM i 540 Nm momentu obrotowego. Tylny napęd, brak doświadczenia oraz śliska nawierzchnia doprowadziły do tego, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem i roztrzaskał ten włoski cud techniki.

Pod główną siedzibą Ferrari we włoskim Maranello doszło do wypadku. Rozpędzone Ferrari 458 Italia, które najprawdopodobniej służyło jako auto do prezentacji klientom, zostało rozbite na jednym z drzew, tuż pod samym wjazdem do zakładu Ferrari.

Podobno pojazd został już naprawiony i nadal może przyspieszać od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,4 s. Prędkość jest niebezpieczna, nawet za kierownicą tak wspaniałego samochodu.

Wprawdzie w tym zestawieniu publikujemy wypadki z dróg publicznych, jednak ten incydent z udziałem wyścigowego Ferrari 458 Italia wart jest uwagi. Sytuacja miała miejsce na torze Suzuka. Pomimo że wyglądała niewiarygodnie groźnie, wszystkim udało się przeżyć.

Największe szczęście miał pracownik obsługi, który w ostatniej chwili zeskoczył ze swojego stanowiska i tym samym uratował sobie życie.

Niedługo po wejściu na rynek modelu 458 Italia okazało się, że kilka egzemplarzy auta samoczynnie stanęło w płomieniach. W żadnym z tych zdarzeń nikomu nie stało się nic złego, jednak dzięki wadzie fabrycznej związanej z użyciem niewłaściwego kleju osłony termicznej silnika, który zapalał się przy wysokich temperaturach, możemy podziwiać widowiskowe zdjęcia płonących Ferrari.

Fatalna w skutkach przejażdżka Ferrari 458 Italia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że auto po prostu wjechało w tył Mercedesa klasy S. Po dokładniejszym obejrzeniu filmu można zauważyć pieszego, który został wcześniej potrącony przez kierowcę Ferrari.

Niestety, pieszy zginął na miejscu. Auto prowadził 23-latek.

Porsche 911 GT3 generacji 996 uciekające przed policją. Teoretycznie kierowca siedzący w Porsche miał ułatwione zadanie, ponieważ dysponował dużo mocniejszym, szybszym i lepiej prowadzącym się autem. W praktyce jednak zabrakło umiejętności i tuż przed policyjnym wideorejestratorem uciekinier rozbił swoje auto.

Białe Porsche 911 Turbo generacji 997 - poważna maszyna z silnikiem o mocy nawet 500 KM, która pierwszą setkę osiąga już w 3,7 s. Niestety, tym razem to nie moc, tylko głupota kierowcy, którym była kobieta, doprowadziła do bardzo niebezpiecznej sytuacji.

Prowadząca Porsche z niewiadomego powodu staranowała stację benzynową, wjeżdżając autem do środka. Scena jak z filmu. Akcja działa się w Turcji.

Kolejny film nagrany na torze wyścigowym. Miejscem zdarzeń jest legendarny obiekt Nordschleife, a auto to Porsche 911 GT3 generacji 996. Profesjonalna wyścigówka w rękach solidnego kierowcy. W pojeździe doszło do uszkodzenia lewego tylnego koła i zawodnik wyścigu stracił panowanie nad pojazdem. Z tej perspektywy wydaje się to niezwykle groźne.

Najlepiej od razu przewinąć do 3:00. Żółte Porsche generacji 996 lub 997 na rosyjskich drogach. Za duża prędkość, brak wyobraźni i niewystarczające umiejętności. Dramatyczny finał.

Wypadki piekielnie drogich samochodów [galeria]

Jeden z najbardziej idiotycznych filmów i jeden z najmniej rozsądnych kierowców w tym zestawieniu. Porsche 911 generacji 997 i kierowca, któremu bardzo się spieszyło. Z tego też powodu najpierw wyprzedził on auta stojące na światłach, przekraczając linię ciągłą, a następnie wjechał na skrzyżowanie, ignorując innych użytkowników drogi.

Film, który zna chyba każdy miłośnik supersamochodów odwiedzający YouTube. Egzotyk z prawdziwego zdarzenia i swego czasu najszybsze auto na świecie, czyli Bugatti Veyron napędzane potężnym silnikiem W16 o pojemności 8,0 l i mocy 1000 KM generowanej za pomocą czterech turbosprężarek.

Z niewyjaśnionych przyczyn auto nagle wjeżdża do zbiornika wodnego. Oczywiście nic nikomu się nie stało. Jak wielkie musiało być zaskoczenie filmującego całe zdarzenie - bardzo trudno spotkać na ulicy Bugatti, a co dopiero Bugatti w takiej sytuacji.

Tym razem coś bardziej zabawnego niż poważnego. Pokaz na torze wyścigowym, tłum ludzi i kierowca popisujący się 1000-konnym Bugatti Veyronem. Jak widać, napęd na cztery koła i właściwości jezdne tego potwora nie są takie łatwe do okiełznania. Skończyło się na powierzchownych uszkodzeniach.

Tym razem Koenigsegg, a więc podobnie jak Bugatti już nie super-, tylko hiperauto. Potężny silnik V8 o mocy ponad 800 KM i 900 Nm momentu obrotowego. Wypadek dobrze znany wszystkim Polakom, gdyż akcja dzieje się w Polsce, a dokładnie w Poznaniu. Chodzi oczywiście o event Gran Turismo Polonia 2013.

Rannych w tym zdarzeniu zostało 17 osób, na szczęście nikt nie zginął.

2009 rok, jedne z pierwszych egzemplarzy Ferrari California, jakie wyjechały na drogi publiczne. Dwa auta i dwóch pewnych siebie kierowców popisujących się w centrum miasta. Miało być pięknie. Zaczęło się od efektownych poślizgów, a skończyło tak, jak można się było spodziewać.

Jak widać, nie wszyscy są na tyle odpowiedzialnymi kierowcami, żeby zasiadać w fotelu 460-konnego dwumiejscowego Ferrari California. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,9 s oraz rozpędza się do prędkości maksymalnej 310 km/h.

Kolejny film to coś dla miłośników Ferrari California i Ferrari 458 Italia. Wypadek na chińskiej autostradzie. Widowiskowe zdjęcia, szkoda tylko, że nie ma nagrania z żadnej z kamer. Tak właśnie wygląda ponad 1000 koni mechanicznych.

Prawdziwa legenda współczesnej motoryzacji, czyli Ferrari Enzo. Auto prowadzone przez aktora Eddiego Griffina. Niestety, jego umiejętności nie były wystarczające. Na oczach kamer wart majątek supersamochód napędzany centralnie umieszczonym silnikiem V12 uderzył w betonową osłonę.

Najpierw długo, długo nic, a później agresywny start spod świateł i brak doświadczenia kierowcy. Niemal idealne warunki, słoneczna pogoda, suchy asfalt. Całe szczęście, że skończyło się raczej na śmiesznie wyglądającej i nieszkodliwej stłuczce.

Spokojna podróż autostradą i nagle z obu stron pojawiają się Lamborghini Gallardo. Włoskie superauta napędzane wolnossącymi silnikami V10. Nie wszystkim kierowcom udała się jednak jazda synchroniczna. Szkoda tylko, że film jest tak kiepskiej jakości. Można się pośmiać.

Niegroźny, ale bardzo widowiskowy i na pewno bolesny dla właścicieli wypadek. Parada supersamochodów i błąd popełniony przez kierowcę Lamboghini Gallardo. Utrata kontroli nad pojazdem, poślizg i uderzenie w przepiękne czerwone Shelby GT500.