Nasze ulubione terenówki [przegląd redakcji #49]

Nawet jeśli nie wszyscy jesteśmy fanami offroadu, to każdy z nas ma swoją ulubioną terenówkę. Niektórzy patrzą na starsze modele z sentymentem, innych zauroczyły najnowsze auta. Oto nasze typy.

Obraz wygenerowany przez sztuczną inteligencję
Obraz wygenerowany przez sztuczną inteligencję
Źródło zdjęć: © AI
Marcin Łobodziński

05.11.2023 09:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Maciej Skrzyński — Range Rover Classic

Choć nie był to łatwy wybór, ale jednak taki, do którego wracam od zawsze. Jest piękny i niezwykle fotogeniczny. Nie ma napompowanych nadkoli czy orurowania, nie jest wygodny jak współczesne terenówki, choć znacznie bardziej komfortowy niż Defendery przed 2013 rokiem. I mimo że podczas dalszej wyprawy nie obyłoby się pewnie bez problemów z elektryką, to i tak właśnie nim chciałbym przemierzyć na przykład afrykańskie bezdroża. Najchętniej w wersji trzydrzwiowej, z V8 pod maską i lakierem Sandglow na karoserii i całą kolekcją The Clash na kasetach.

Range Rover
Range Rover© Materiały prasowe

Marcin Łobodziński — Toyota Land Cruiser J7

Dla miłośnika samochodów terenowych wybór tego jedynego jest niezwykle trudny, bo podoba mi się wiele aut i każde jest w pewnym sensie numerem jeden. Najnowsze Suzuki Jimny kocham za prostotę i uważam, że jest to najfajniejsze nowe auto, jakie można obecnie kupić za w miarę rozsądne pieniądze. Uwielbiam Forda Rangera Raptora za emocje, jakie daje, Ineosa Grenadiera za to, jak jest zbudowany, a najnowszego Defendera doceniam za to, jak pozamiatał w segmencie i uważam go za najlepsze auto na świecie w ogóle. Ale czy byłby moją ulubioną terenówką? Nie.

Nowa Toyota Land Cruiser J7 (2023)
Nowa Toyota Land Cruiser J7 (2023)© Materiały prasowe

Ulubiona to taka, do której serce mocniej bije. Jeszcze w ubiegłym roku za każdym razem, kiedy widziałem na ulicy Jeepa Cherokee XJ (niezależnie od stanu technicznego), pojawiało się to właśnie uczucie. Jednak w tym roku bliżej poznałem moją nową miłość — Toyotę Land Cruiser J7. Doświadczyłem, jakim jest samochodem i to obecnie moje ulubione auto terenowe. A zwłaszcza od premiery kolejnego liftingu z tymi okrągłymi światłami, automatem i wskaźnikami nawiązującymi do Serii 40. Chciałbym dokładnie taką, jak na zdjęciu, z silnikiem 2.8 i automatyczną skrzynią biegów. Tylko z kierownicą po lewej stronie.

Mateusz Lubczański — Isuzu VehiCross

Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to Land Cruiser, ale zaraz na głowę zwalą mi się znajomi, jeśli wybiorę nie tę generację, co trzeba (najlepsza była seria 80, prawda?). Po chwili myśli zawędrowały do modelu FJ, ale od razu uświadomiłem sobie, że przecież najlepszy, przynajmniej pod względem wyglądu, był Isuzu VehiCross. Krótkie zwisy i technologia z troopera na pewno nie przeszkadzały w terenie. Niektóre auta nie muszą być najszybszymi ani najbardziej praktycznymi, by być tymi ulubionymi.

Isuzu VehiCross
Isuzu VehiCross© Materiały prasowe

Błażej Buliński — Suzuki Jimny

Ulubiona terenówka? Serce rozdarte – to zależy, do czego i gdzie miałaby służyć! Do szpanowania w miejskiej dżungli chciałbym mieć Mercedesa Klasy G (ale starego). W afrykańskim buszu stawiałbym na Toyotę Land Cruiser (ewentualnie Hilux). Amerykańskie bezdroża przemierzałbym Jeepem Wranglerem (na pewno nie seryjnym). A na Wyspach Brytyjskich błociłbym i przeklinał Land Rovera Defendera.

Suzuki Jimny
Suzuki Jimny© Autokult

A tak na poważnie, to wybrałbym Suzuki Jimny. W porównaniu z innymi weteranami 4x4 jest lekkie jak piórko i dzięki temu nawet bez opon "emteków", potężnego silnika czy kompletu akcesoriów offroadowych radzi sobie nawet w dość wymagającym terenie. Przy "wklejce" wystarczy mały traktor, może nawet quad. Ma prostą mechanikę. Jest małe, więc przeciśnie się między drzewami, gdzie inni muszą składać lusterka lub zawracać. Jest pożądane, więc przy odsprzedaży dużo się nie traci, a może nawet zarabia. A tak na niepoważnie: uwielbiam jeździć Jimny po mieście, bujać nadwoziem na boki podczas postoju na światłach i dywagować, czy założyłbym mu bodykit w stylu mini-gelendy czy może jednak baby-bronco.

Aleksander Ruciński — Suzuki SJ413

Samurai to jedno z najmniejszych i jednocześnie najdzielniejszych aut terenowych w historii. Lekka, kompaktowa konstrukcja rozwijana od 1968 roku doczekała się wielu wariantów. Moim ulubionym jest jednak SJ413 debiutujący w 1985 roku. Wciąż malutki (niespełna 3,5 metra długości) i leciutki (890 kg masy własnej), a przy tym wystarczająco cywilizowany. SJ413 z 70-konnym silnikiem, 5-biegową skrzynią czy opcjonalną klimatyzacją, w przeciwieństwie do poprzedników sprawdzał się także w roli auta na co dzień. A kiedy zaszła taka potrzeba, wjeżdżał tam, gdzie inni nie mogli.

Suzuki SJ
Suzuki SJ© Materiały prasowe

Mariusz Zmysłowski — Ford Bronco

To jest bardzo trudne zadanie — wybranie najlepszej terenówki, tak po prostu, daje za duży wybór. Bo gdyby to miało być moje jedyne auto, z pewnością ze względu na uniwersalność, wybrałbym Land Rovera Defendera. Jednak jeśli mam się nacieszyć (i mam to móc zrobić razem z rodziną) świetnymi właściwościami terenowymi i nowoczesnymi rozwiązaniami, które cenię sobie w autach, zestawem idealnym jest dla mnie Ford Bronco Badlands.

Ford Bronco
Ford Bronco© Autokult | Mariusz Zmysłowski

Z jednej strony mamy tu nowoczesny infotainment, boczne poduszki, dobre kamery 360 i wszystko, czego można zapragnąć w nowoczesnym aucie (w tym gotowe fabryczne przełączniki pod urządzenia zewnętrzne). Z drugiej Bronco jest prawdziwym terenowym harpaganem, który dzięki zawieszeniu HOSS 2.0 i rozłączanemu przedniemu stabilizatorowi, świetnemu napędowi na 4 koła i całej armii wspomagających w terenie systemów elektronicznych, radzi sobie świetnie w naprawdę trudnych warunkach.

Komentarze (4)