Najwyższy wzrost cen paliw. Skok na poziomie 23 proc. i to nie jest ostanie słowo
Inflacja w Polsce wyniosła w styczniu 9,2 proc. To wynik nieco niższy, niż przewidywali analitycy, ale to prawdopodobnie koniec dobrych informacji. Zwłaszcza gdy spojrzymy na ceny paliw.
15.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,9 proc. – poinformował Główny Urząd Statystyczny. Te wyniki mogą być określane jako "miłe rozczarowanie", jak skomentowali je analitycy PKO BP. Warto jednak zwrócić uwagę na największy wzrost – ten miał miejsce w przypadku paliw do prywatnych środków transportu i wyniósł 23,8 proc. r/r. W całym transporcie ceny wzrosły do 17,5 proc.
Wygląda to poważnie na tle innych wskaźników. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 9,2 proc., żywności o 9,4 proc., nośniki energii o 18,2 proc.
Sytuacji na rynku paliw nie poprawia również kwestia konfliktu Rosji z Ukrainą. Jeszcze w poniedziałek, 14 lutego, agencja Reuters informowała, że ceny baryłki ropy zbliżały się do poziomu 100 dolarów, co ostatnio widzieliśmy w 2014 roku. We wtorek, gdy pojawiły się informacje o powrocie wojsk do baz, ceny spadły o ok. 3 proc.
- W obecnej sytuacji trudno jeszcze przesądzać, że spadki będą trwałe – na razie to reakcja rynku na komunikaty medialne o "deeskalacji" – jednak pamiętajmy, że nic ostatecznego nie ustalono, a więc nadzieje na stabilizację cen nie mają jeszcze mocnych podstaw – tłumaczy dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z serwisu e-petrol.pl.
To nie koniec paliwowego Dzikiego Zachodu. - Dopóki sytuacja nie wyjaśni się ostatecznie, zmiany mogą być bardzo gwałtowne. Trudno stwierdzić, czy takie jednorazowe spadki przełożą się szybko na ceny na rynku polskim, zwłaszcza że w ostatnich dniach ceny na rynku polskim wyraźnie rosną, a zatem "powrót" do niższego poziomu też chwilę potrwa – dodaje Bogucki.
Od 1 lutego 2022 roku, zgodnie z tarczą inflacyjną 2.0, obowiązuje niższy VAT na paliwa (8 proc. zamiast 23 proc.). Według premiera Mateusza Morawieckiego ma przekładać się to na obniżki sięgające od 60 do 70 groszy. Niższe stawki mają obowiązywać do końca lipca.
Wówczas można spodziewać się podwyżek cen paliw, jak i wzrostów inflacji. W Czechach powrócono do normalnych stawek opodatkowania energii elektrycznej, co podniosło inflację do 9,9 proc. Jest to najwyższy wynik od 1998 roku.
Koniec lipca nie jest jednak sztywnym terminem. – W ostatnich dniach dało się usłyszeć od premiera Morawieckiego, że część programu obniżonych stawek podatkowych może być przedłużona, co mogłoby odwlec moment szoku – informuje ekspert.