Mercedes S400 CDI W220 - starzeje się z klasą
"Stara" klasa S W220 jest właśnie w momencie, gdy kosztuje najmniej. Jej poprzednik W140 zaczyna drożeć, podczas gdy "eskę" z początku produkcji można mieć za grosze. Czy warto ją kupić?
23.08.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w ostatnim akapicie tego tekstu. Najpierw skupmy się na samym samochodzie, który miał być limuzyną XXI wieku. Dziś po niespełna 15 latach jego trwania samochód sprawia wrażenie przestarzałego, ale to tylko wrażenie, bo mimo cen, które lecą na łeb i na szyje, wciąż jest samochodem prestiżowym, który zadaje szyku na drodze.
Właśnie o tym zadawaniu szyku chciałbym coś więcej dodać. Linia samochodu jest ponadczasowa. O ile W140 wygląda jak samochód, któremu na dach należy tylko zamontować wieżyczkę z lufą i pojechać na wojnę, o tyle W220 jest na wskroś elegancki. Oczywiście taki samochód musi być odpowiednio zadbany, bo upływ czasu nie szczędzi żadnego samochodu. Gdy ktoś traktował go jako przedmiot i nie interesował się konserwacją, to po 15 latach Mercedes klasy S wygląda nie lepiej niż Polonez albo stare Mondeo. Właściwie są tylko dwa słuszne kolory klasy S - srebrna i czarna. Ta druga, gdy jest wyposażona w przyciemniane szyby wygląda jak typowy wóz mafii albo jakiegoś czarnego charakteru. Z taką miałem przyjemność obcować. Srebrna "eska" wygląda grzeczniej i pasuje do kogoś zupełnie innego, równie bogatego ale będącego raczej dobrym charakterem.
Wewnątrz mimo tego, że widać upływ czasu i ówczesne "nowinki techniczne" dzisiaj zostałyby nazwane mianem "przedpotopowych", wciąż jest elegancko. Nie uświadczymy internetu, aktywnego asystenta pasa ruchu czy nawigacji w rozdzielczości HD z podłączeniem do Internetu. Listwy z prawdziwego drewna są już dziś trochę niemodne i przypominają stare meble u babci, ale to tylko moje spostrzeżenie, komuś może się to dalej podobać, zresztą lifting trochę poprawił w tej kwestii. Mały "telewizorek", który jest ekranem multimediów pokładowych w niczym nie przypomina nowych wielkich ekranów znanych z klasy S. Jeśli komuś to przeszkadza, to właśnie po liftingu na konsolę środkową przywędrował zdecydowanie świeższy system multimedialny, podobny do tego z klasy E W211, który zdecydowanie odnawia wnętrze.
Poza tym na pokładzie jest tempomat i czujnik deszczu, czyli aż tak oldschoolowo nie jest. Jedna rzecz jest jednak niezmienna od lat - przepotężne wnętrze, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce. Wygoda, komfort i luksus nie minęły. Fotele wyposażone w podgrzewanie, wentylacje, masaż i elektryczną regulację w każdym możliwym kierunku są świetne. Do tego okno dachowe, które jest wg mnie świetnym dodatkiem i człowiek jest szczęśliwy. Tak, w tym wnętrzu można poczuć prestiż i luksus, można wręcz poczuć chęć krótkiego lansu gdzieś na bulwarze, jeszcze na nie jednej niewieście takie auto zrobi wrażenie. Tak ogólnie miejsca z tyłu jest tyle, że nie wiadomo co z tą przestrzenią robić. W sumie Skoda Superb sprawia wrażenie nieco większej z tyłu ale nie ma co porównywać wilka do owczarka.
Mercedes S400 CDI to właśnie taki wilk, choć na papierze moc 250 KM jest osiągalna dla o litr mniejszych jednostek, to osiągi są na prawdę świetne. Dwutonowe auto osiąga 100 km/h w mniej niż 8 s. Czy do szczęścia trzeba czegoś więcej? Moim zdaniem nie. Poza tym samochód jest jak czołg - jedzie i nic go nie zatrzyma. Pewnie, spokojnie, statecznie. Swoją drogą mimo takiej mocy nie jest to auto dla maniaków sportowych doznań. Raczej dla tych, którzy dużo i szybko jeżdżą ale przy tym chcą czuć relaks. Można pędzić 250 km/h po autostradzie i to będzie miłe doznanie ale raczej przypominające podróż samolotem w klasie biznes, niż wyścig F1. Taki jest charakter tego samochodu. Małe SPA, czy coś takiego.
Czemu by więc nie kupić takiego samochodu, skoro ma on tyle zalet i poza tym, że jest technicznie zauważalnie starszy, to nic mu nie brakuje i przeciętny śmiertelnik będzie nim zachwycony? Egzemplarze z oszczędnym dieslem 3.2 kosztują już od kilkunastu tysięcy złotych i wyglądają nieźle. Trzeba jednak pamiętać, że to wciąż auto premium i części nadal kosztują jak do auta premium a 15-letnie auto nie będzie bezawaryjne. Wiadomo powszechnie, że największym problemem tego auta jest zawieszenie Airmatic, które lubi się popsuć i samochód często przykleja się do podłoża a przywrócenie go do stanu używalności bywa nieopłacalne. Poza tym rozprawienie się z innymi usterkami, czy też bieżąca obsługa potrafi niczym magnes opróżnić portfel. Tu pojawia się zasada - to że stać Cię na zakup samochodu nie oznacza, że stać Cię na ten samochód. Jednak jeśli ktoś zarabia dość dobre pieniądze, podoba mu się to co oferuje klasa S, nie chce być przesadnie ostentacyjny i ma gdzieś kalkulację czy naprawa jest opłacalna, czy nie to w sumie - czemu nie? Można też mieć szczęście i kupić to auto za 15 000 zł i nie robić w nim nic, jeżdżąc kilka lat bezproblemowo ale to chyba się w czepku urodzić. Mimo wszystko jest to samochód który trzyma klasę i odpowiednio zadbany może jeszcze dawać komfort i luksus. No i co najważniejsze - jeśli ktoś nie chce mieć wnętrza trącącego myszką, wystarczy, że zdecyduje się na wersję po liftingu, która jednak trzyma cenę na wyższym poziomie.