Konsternacja w Niemczech. Badania dowiodły, że stare diesle nie szkodzą powietrzu miast
Niemieckie miasta są obecnie jednym z najbardziej zaciekłych przeciwników diesli. Wprowadzają coraz bardziej rygorystyczne normy, ograniczają ich obecność na ulicach i analizują wpływ aut na środowisko różnymi badaniami. Te ostatnie przyniosły efekt odwrotny od oczekiwanego.
05.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W obecnej dyskusji o wpływie diesli na jakość powietrza wskazuje się nie tyle na emisję dwutlenku węgla, która ze względu na niższe zużycie paliwa aut z tymi silnikami jest stosunkowo niska, ale wypuszczanie do atmosfery innych szkodliwych substancji, głównie dwutlenku azotu (NO2).
Badania dotyczące stężenia tego groźnego dla zdrowia gazu w największych niemieckich miastach przyniosło zaskakujące efekty. Okazało się, że w miastach, gdzie jeździ najwięcej aut ze starymi dieslami, występowanie NO2 jest niskie. W tych, gdzie jeżdżą nowe auta spełniające najnowsze normy środowiskowe – dużo wyższe.
Niemieckie miasta w ostatnich latach prowadzą coraz ostrzejszą kampanię przeciwko samochodom z silnikami diesla, których wiek przekracza nawet kilka lat. Auta spełniające normy Euro 3 lub starsze już na drogach naszych zachodnich sąsiadów praktycznie się nie pojawiają, więc włodarze poszli o krok dalej. Ograniczenia w użytkowaniu włącznie z całkowitym zakazem wjazdu do określonych części miast zaczęły sięgać także samochodów spełniających normy Euro 4 i Euro 5. Dotyczą one modeli produkowanych - odpowiednio - w latach 2006 – 2011 i 2011 – 2018.
Miasta z najstarszymi dieslami okazują się najczystsze
Jak podaje niemiecki magazyn Focus, badania przeprowadzone przez Center Automotive Research z Uniwersytetu Duisburg-Essen w połączeniu z danymi Krajowej Agencji Ochrony Środowiska UBA udowodniły, że limity te w żaden sposób nie przyczyniają się do poprawy jakości powietrza w miastach. Co więcej, z przedstawionych tam liczb wynika, że te ze stosunkowo dużą liczbą pojazdów ze starszymi dieslami notują niższą zawartość dwutlenku azotu w powietrzu niż te, w których dominują nowsze auta.
Najlepszy przykład dużej rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością znajdziemy w Stuttgarcie. Miasto to, pomimo stosunkowo nowoczesnej floty aut na ulicach (starsze auta z silnikami diesla stanowią tylko 16 proc.), ma największe skażenie powietrza gazem NO2 ze wszystkich niemieckich miast. Wynosi tam ono 71 mikrogramów na metr sześcienny, co stanowi wartość blisko dwukrotnie wyższą, niż przewidują normy. Drugi najgorszy wynik zanotowano w Monachium, które teoretycznie też zrobiło bardzo dużo dla poprawy jakości powietrza. Samochody z silnikami diesla, które spełniają normy Euro 1-5, stanowią tam tylko 18,3 proc. wszystkich aut.
Gdyby te wyniki nie były wystarczająco niewygodne dla lobbystów działających na rzecz ograniczenia obecności diesli w miastach, rezultaty z miast o najczystszym powietrzu także wymagają głębszej analizy. Okazuje się bowiem, że te, w których modele ze starszymi dieslami stanowią 20 do nawet 30 proc. wszystkich aut na ulicach, mają powietrze z najmniejszą zawartością NO2. Na przykład w Lubece jest go tylko 26 mikrogramów na metr sześcienny, a w Münster 35 mikrogramów.
Badania te przyczynią się do dalszych rozmów na temat słuszności tak radykalnych ruchów wobec silników wysokoprężnych i ograniczania przyszłości przemysłu motoryzacyjnego wyłącznie do silników elektrycznych. Przeciwko całkowitemu usunięciu diesli z ulic miast opowiada się w Niemczech coraz więcej osób, w tym eksperci do spraw środowiska i naukowcy.