Ograniczenie diesli w miastach. Rząd przekazuje pałeczkę samorządom

Ministerstwa nie będą tworzyć nowych przepisów, których celem miałoby być ograniczenie liczby użytkowanych i rejestrowanych w Polsce samochodów z silnikiem Diesla – informuje Ministerstwo Energii. Zamiast tego rząd spodziewa się, że inicjatywę przejmą samorządy, które zakażą wjazdu autom do powołanych stref. Ma być jak w Niemczech.

Właściciele starszych aut mogą zostać zmuszeni do zostawiania aut poza centrum
Właściciele starszych aut mogą zostać zmuszeni do zostawiania aut poza centrum
Źródło zdjęć: © East News/Piotr Kamionka/REPORTER
Tomasz Budzik

24.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prawo już jest

Ministerstwo Energii odpowiedziało na dwie interpelacje – jedną posła Grzegorza Furgo i jedną napisaną przez posłanki Aldonę Młyńczak oraz Zofię Czernow. W obydwu pada pytanie o to, czy rząd zamierza w jakiś sposób ograniczyć obecność w Polsce samochodów napędzanych silnikami wysokoprężnymi. Panie pytały jeszcze o to, czy resort zamierza zmienić przepisy dotyczące stref ograniczonego transportu, by upodobnić je do tych obowiązujących u naszych zachodnich sąsiadów.

Posłanki wskazały przy tym na krytykę przyjętego w Polsce ustawodawstwa, której w swoim raporcie dokonała Najwyższa Izba Kontroli. Czytamy w nim, że Ustawa o elektromobilności, choć dopuszcza możliwość wprowadzenia ograniczeń ruchu w miastach, to przewiduje jedynie strefy zamknięte (LEZ) dla wszystkich pojazdów poza tymi napędzanymi prądem, wodorem, gazem ziemnym czy hybryd typu plug-in. Gdyby LEZ wyznaczono w Warszawie, mogłoby do niej wjechać zaledwie 0,04 proc. zarejestrowanych w stolicy samochodów. W Katowicach odsetek ten wyniósłby 0,02 proc. a w Łodzi 0,01 proc. - informował NIK.

Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, a także posła i posłanek, będących autorami wspomnianych wcześniej interpelacji, konieczne jest ustanowienie nowych przepisów, których celem będzie wprowadzenie ograniczeń dla diesli w miastach. Odpowiadający na obydwie interpelacje Tadeusz Skobel, podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii, wyjaśnia jednak, że nowych przepisów nie będzie, a Ustawa o elektromobilności jest bardziej elastyczna, niż do tej pory sądzono.

Władza w ręce rad miejskich

Jak czytamy w odpowiedziach, resort energii walkę z zanieczyszczeniami pochodzącymi z pojazdów przekazuje teraz w ręce samorządów. Dlaczego? "Transport drogowy odpowiedzialny jest za blisko 5 proc. krajowej emisji pyłów i ok 32 proc. emisji tlenków azotu, co w połączeniu z miejscem i sposobem wprowadzania tych zanieczyszczeń do powietrza powoduje, że w centralnych miejscach miast z gęsta siatką ulic o dużym natężeniu ruchu samochodów oraz w obrębie kanionów ruchliwych ulic, emisja z samochodów może stanowić czynnik decydujący o wystąpieniu przekroczeń wartości kryterialnych przede wszystkim dla NO2 ale również pyłu PM10, PM2,5" - czytamy w odpowiedzi Tadeusza Skobla.

Zdaniem resortu emisja tlenków azotu, którego ważnym źródłem jest motoryzacja, jest problemem lokalnym i powinien on zostać rozwiązany przez lokalne władze. Rząd spodziewa się, że samorządy miast, które mają problemy z jakością powietrza, w oparciu o Ustawę o elektromobilności ustanowią na swoim terenie strefy ograniczonego wjazdu. Jak się okazuje, będą miały przy tym większą elastyczność, niż do tej pory sądziliśmy.

"Gminy w uchwale mogą wprowadzić zwolnienia dla osób niepełnosprawnych, dla pojazdów

spełniających określone normy emisji spalin, dla maszyn budowlanych etc. Natomiast na poziomie

ustawowym zostały określone zwolnienia tylko dla podmiotów, z racji wykonywanych przez nich

funkcji publicznych związanych z ochroną zdrowia i życia obywateli oraz porządku publicznego – a więc o charakterze systemowym" - czytamy w odpowiedzi Ministerstwa Energii.

Jak w Niemczech

Okazuje się więc, że polskie samorządy będą mogły tworzyć strefy ograniczonego transportu z wyłączeniem aut bezemisyjnych i pojazdów spełniających odpowiednią normę emisji spalin. W efekcie może dojść do uformowania się systemu, jaki został stworzony w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów od lat funkcjonują strefy, do których wjazd posiadają jedynie pojazdy spełniające normę Euro 4 lub wyższą i posiadających specjalną nalepkę (Umwelt-Plakette). W tej chwili jest 58 taki stref. Dodatkowe ograniczenia stworzyły niektóre miasta.

W połowie 2018 r. w Hamburgu stworzono pierwszą w Niemczech strefę zamkniętą dla diesli niespełniających normy Euro 5. Od początku 2019 r. podobne ograniczenia będą obowiązywać w Stuttgarcie. Od 1 lutego 2019 r. strefa wykluczająca diesle niespełniające przynajmniej normy Euro 5 powstanie także we Frankfurcie. W połowie 2019 r. 11 ulic Berlina zostanie zamkniętych dla aut z silnikiem Diesla, które nie spełniają normy Euro 6. W przyszłości strefa ta może rozszerzyć się o kolejne 117 odcinków ulic. Plany dotyczące wprowadzenia ograniczeń mają także Akwizgran, Düsseldorf, Kolonia, Lipsk czy Drezno.

Ministerstwo Energii oczekuje, że polskie miasta również wprowadzą ograniczenia w poruszaniu się pojazdami w centrum. Jak wskazuje odpowiedź resortu na interpelacje, możliwe jest selektywne usunięcie z miast starszych spalinowych aut. Spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej aż 36 znajduje się w Polsce. Kiedy władze lokalne dojrzeją do tego, by ustanowić nowe prawo, zakazy będą wyrastać jak grzyby po deszczu.

Źródło artykułu:WP Autokult
prawo i przepisyprzepisyemisja co2
Komentarze (31)