Konsternacja w Niemczech. Stary diesel spełnił normę Euro 5
Europejski rynek motoryzacyjny stawia przed producentami wysokie wymagania dotyczące ekologii pojazdów. Jednak testy pokazują, że pod względem rozwoju samych silników nie zaszliśmy zbyt daleko. To właśnie ujawniły badania modelu Mercedesa z silnikiem Diesla z 1982 roku.
28.11.2024 | aktual.: 28.11.2024 12:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Firma ubezpieczeniowa OCC wraz z klubem właścicieli Mercedesa W123 wzięła na warsztat starego Mercedesa 240D. Warto podkreślić, że auto, które zostało poddane testom, jest doskonale utrzymane, czyli można zakładać, że jest jak nowe, pomimo przebiegu 343 tys. km. Zaskakujące wyniki tych badań mogą przynieść nowe spojrzenie na rozwój nowoczesnych silników.
Co i jak przebadano?
Testowano Mercedesa 240D z 1982 r. wyposażonego w dodatkowy katalizator, którego nie montowano fabrycznie. Jego silnik Diesla ma pojemność 2,4 l i moc 72 KM. Ten model charakteryzował się wyjątkową trwałością. Do przeprowadzenia testów wykorzystano procedurę WLTP, stosowaną również w nowoczesnych modelach, oraz jazdę w standardowych warunkach drogowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unia Europejska nakłada na producentów samochodów kary za przekroczenie emisji 95 g CO2/km, a od przyszłego roku poziom ten zejdzie do 93,6 g/km. Diesle emitują mniej CO2 niż silniki benzynowe ponieważ spalają mniej paliwa. Emisja CO2 jest wprost zależna od zużycia paliwa.
Testowany Mercedes wytwarzał 216 g CO2/km w analizach laboratoryjnych i średnio 190 g CO2/km podczas normalnej eksploatacji. Dla porównania, nowy Mercedes Klasy E z najsłabszym silnikiem Diesla emituje 125 g CO2/km w podobnych warunkach.
Jednak tu ważna uwaga - CO2 to gaz cieplarniany, niewyczuwalny i niegroźny dla zdrowia ludzi. Prawdziwym zabójcą są tlenki azotu, które mają negatywny wpływ na zdrowie.
"Model 240D emituje na drodze średnio zaledwie 805 mg/km NOx, biorąc pod uwagę temperatury poniżej 8°C. Zatem emisja starego Mercedesa jest na poziomie normy Euro 3, a dzięki zamontowaniu katalizatora samochód przekroczy obecny limit Euro 6 wynoszący 500 mg/km tylko o 20 proc." - można było przeczytać na stronie niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego (VdA).
Jak się okazuje, ponad 40-letni diesel ma emisję na poziomie normy Euro 5 i mógłby dziś wjechać do strefy czystego transportu w Warszawie. Wystarczyłoby mu zamontować dodatkowy katalizator. Teoretycznie, bo SCT w Polsce nie jest w rzeczywistości zależne od spełnianej normy, lecz od daty pierwszej rejestracji.
Co to znaczy?
Często słyszymy, że "stare auta to nie zatruwacze", co potwierdzają wyniki badań ze Stuttgartu. Tam zanieczyszczenie powietrza tlenkami azotu jest znaczące, mimo iż starsze diesle stanowią jedynie 16 proc. aut. Podobne dane pochodzą z miast takich jak Lubeka czy Münster, gdzie procent starych diesli jest większy, ale emisje tlenków azotu pozostają na niskim poziomie.
Jednak w Krakowie, po badaniu ponad 100 tys. samochodów, odkryto, że 25 proc. emisji NOx pochodzi z pojazdów z silnikami Diesla, które spełniają normę EURO 3 (produkcja do 2000 r.). Kolejne 20 proc. to auta wyprodukowane do 2005 r. Co stanowi przyczynę takiej sytuacji?
Łatwo jest przypisać starym autom piętno trujących, kiedy muszą ustępować miejsca nowoczesnym "czystszym" pojazdom. Testowany Mercedes to zadbany, pojedynczy egzemplarz, który wyróżnia się wśród innych starszych modeli. Do tego był wyposażony w dodatkowy katalizator.
W Niemczech dbałość o kontrolę i badania techniczne pojazdów jest bardziej rygorystyczna. Czy wobec tego lepszym rozwiązaniem byłoby skupienie się na poprawie wyników kontroli technicznej pojazdów, zamiast wprowadzać zakazy w centrach miast? Być może, tylko to jest dużo trudniejsze.