Kolejny system bezpieczeństwa od UE. Doniesie kierowcom o awarii i wypadku

Wypadek, samochód z przebitą oponą, śmieci na jezdni czy nawet oblodzony asfalt – informacje o takich zdarzeniach dotrą do wszystkich kierowców i to niezależnie od tego, jakimi autami jadą. Unia Europejska pracuje nad systemem wczesnego ostrzegania kierujących, który - w swoim działaniu - przypomina rój pszczół zbierających informacje.

Niemcy już wcześniej eksperymentowali z "rojem" samochodów, ale teraz "ekosystem" będzie dostępny dla każdego.
Niemcy już wcześniej eksperymentowali z "rojem" samochodów, ale teraz "ekosystem" będzie dostępny dla każdego.
Źródło zdjęć: © fot. Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

04.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jedna, uniwersalna platforma, dostępna dla wszystkich kierowców, niezależnie od auta, jakim jadą czy nawigacji, z jakiej korzystają. Ekosystem SRTI (Safety-Related Trafic Information) ma zunifikować zarówno dane oferowane przez producentów samochodów, jak i zarządców dróg. Oznacza to, że jadąc, już wcześniej będziemy wiedzieli o ewentualnej "szklance" na drogach, a jeśli będziemy zmieniać koło w aucie, inni użytkownicy dróg będą o tym wiedzieć, jeszcze zanim "wyskoczą" zza zakrętu.

Podobne pomysły mieli już niemieccy producenci, jednak ograniczali się tylko do pojazdów swojej marki. Idee były niezwykle ciekawe. Jeżeli kierowca włączył światła awaryjne w swoim samochodzie, a w ciągu kolejnych 30 sekund otwierał drzwi, inni kierujący już dostawali informację o awarii do swoich nawigacji. Teraz do porozumienia dołączyli: Mercedes, Ford, Audi, BMW, Volvo czy TomTom odpowiedzialny za nawigację.

Pierwsze testy zostały już zakończone. W nieco ponad rok działano na 28 milionach (!) wiadomości nadesłanych przez pojazdy. To pozwoliło na wyodrębnienie 8 rodzajów zagrożeń podzielonych na grupy: zagrożenia natychmiastowe (niezabezpieczony wypadek, przeszkody na drodze), wymagające potwierdzenia (oblodzona nawierzchnia, niespotykane warunki pogodowe i zmniejszona widoczność) oraz trudne w obecnej sytuacji do potwierdzenia (ekspresowe roboty drogowe, blokada drogi czy kierowca jadący pod prąd).

W przypadku tej ostatniej kategorii chodzi o rozpoznanie zagrożenia przez pojazd. By tego dokonał, potrzebuje kamery czy rozpoznawania znaków drogowych. Nie wszystkie auta na drogach mają takie możliwości.

Co zyskamy w takim razie, skoro używamy rozmaitych systemów nawigacyjnych, które już teraz radzą sobie całkiem nieźle? Przedstawiciele UE zauważają, że ponad 90 proc. informacji z SRTI będzie pochodzić z dróg lokalnych, gdzie obecne nawigacje otrzymują dane z opóźnieniem. Co więcej, będzie można zmniejszyć czas usuwania skutków wypadku o prawie 20 proc.

Na razie dołączenie do inicjatywy jest dobrowolne, ale całkiem możliwe jest, że ten system w przyszłości stanie się obowiązkowy w samochodach sprzedawanych w Unii. I tak dane dotyczące ewentualnej kolizji są już wysyłane do służb ratunkowych, a samochody przekazują masę informacji do producenta. Trudno więc mówić o kolejnym naruszeniu prywatności.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (1)