Kierowcy wyłudzają coraz więcej odszkodowań. Raport Polskiej Izby Ubezpieczeń za 2019 r.
Biorą udział w kolizjach co dwa miesiące, zgłaszają zdarzenia, których sprawcami mają być ofiary kradzieży tożsamości. Rośnie liczba oszustw ubezpieczeniowych związanych z posiadaniem pojazdów. Kierowcy mogą stać się ofiarami przestępców i płacą wyższe stawki za OC.
21.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Więcej oszustw
W listopadzie w ręce stołecznych policjantów wpadł 27-letni mężczyzna, który celowo doprowadzał do kolizji tak, by w świetle prawa wyglądać na ich ofiarę. Potem otrzymywał za nie odszkodowania. W ciągu ostatnich 6 miesięcy przed zatrzymaniem brał udział w kilkunastu zdarzeniach drogowych, a w całej swojej "karierze" mogło być ich 90. Oszust z Warszawy to tylko jaskrawy przykład problemu, który przybiera na sile.
Kolejny rok z rzędu rośnie liczba oszustw w ubezpieczeniach pojazdów. Według najnowszego raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń, podsumowującego przestępstwa, do których doszło w 2019 r., liczba prób wyłudzenia wzrosła względem 2018 r. aż o 40 proc. w ramach obowiązkowego ubezpieczenia OC i o 30 proc. jeśli chodzi o polisy AC. W pierwszym przypadku wykryto 6082 oszustwa na OC majątkowe (na kwotę 79,1 mln zł) oraz 3161 na OC osobowe (96,6 mln zł). PIU informuje również o 2494 próbach oszustw w przypadku polis AC na łączną kwotę 96,1 mln zł.
Co ciekawe, oszuści znaleźli nową lukę. O ile w przypadku polis OC liczba przestępczych roszczeń majątkowych, czyli dotyczących zniszczeń w pojazdach, wzrosła względem 2018 r. o 20 proc., to w przypadku roszczeń osobowych, a więc odnoszących się do obrażeń i utraty zdrowia uczestników wypadków, wzrost wyniósł aż 98 proc. Takie oszustwa najczęściej polegają na powiększaniu deklarowanego zakresu uszkodzeń ciała oraz fałszywemu podwyższaniu liczby osób, które ucierpiały wskutek zdarzenia drogowego. Częste są również przypadki symulowania szoku pourazowego, powypadkowych depresji czy uciążliwych bólów głowy związanych z urazami szyi.
Groźne sposoby na "kasę"
Tak naprawdę jednak z punktu widzenia zwykłego kierowcy znacznie groźniejsze są metody, jakimi posługują się oszuści wyłudzający odszkodowania w ramach OC. W takich przypadkach przestępcy "wrabiają" w zdarzenie niewinnych kierowców. Starają się oni tak zaaranżować sytuację, by doprowadzić do zderzenia, ale w świetle prawa wyglądać na ofiarę. Może się to zdarzyć każdemu z nas, więc trzeba mieć szeroko otwarte oczy i spory zapas braku zaufania do innych kierujących. Jak działają przestępcy?
Nowym sposobem jest wykorzystanie nielegalnie pozyskanych danych osobowych. PIU opisuje przypadek telefonicznego zgłoszenia szkody przez poszkodowanego. Jako sprawca został podany człowiek, którego dane osobowe wyciekły. Sposób zgłoszenia szkody i fakt, że rzekomy poszkodowany odmówił przekazania dokumentacji oraz oględzin pojazdu sprawiły, że towarzystwo ubezpieczeniowe postanowiło skontaktować się z podanym w dokumentach sprawcą. Nietrudno domyślić się, że ten był całą sprawą zaskoczony.
Wciąż popularne są "klasyczne" metody dokonywania oszustw. W październiku 2019 r. kobieta zgłosiła szkodę komunikacyjną z polisy OC. W jej samochodzie uszkodzeniu uległ błotnik, reflektor i zderzak. Okazało się jednak, że od lutego 2019 r. auto pięciokrotnie brało udział w kolizjach, a w każdej z nich zakres szkód był taki sam. Pojazd nie był naprawiany pomiędzy zdarzeniami i stał się "maszynką" pozwalającą na wyłudzanie kolejnych wypłat od nowych ubezpieczycieli.
Oszuści korzystają nawet z przejawów uprzejmości. W latach 2013-2018 do towarzystw ubezpieczeniowych zgłoszono osiem szkód z OC dotyczących samochodu pewnej kobiety. Za każdym razem za kierownicą siedział ten sam mężczyzna, na którym miano wymusić pierwszeństwo, a do zdarzenia dochodziło na rondzie. Powiązanie tych spraw sprawiło, że sięgnięto do policyjnych notatek z tych spraw. W każdym z przypadków osoba, która według dokumentów wymusiła pierwszeństwo, informowała o dziwnym zachowaniu "poszkodowanego" kierowcy. Ten jechał wolno, pozostawiając miejsce na włączenie się do ruchu. Gdy ktoś się na to zdecydował, nagle przyspieszał. Dochodziło do kolizji, a policja jako sprawcę wskazywała kierowcę wjeżdżającego na rondo.
Jak informuje PIU, przestępcy coraz częściej korzystają do swoich celów z pojazdów sprowadzonych spoza Unii Europejskiej. Takie auta są naprawiane po kosztach, a potem wykorzystywane do wyłudzania odszkodowań. Te są tym wyższe, że auto jest rzadkie, co podnosi cenę reperacji. Bywa też, że sprawcy ubezpieczają pojazd w kilku firmach jednocześnie, doprowadzają do kolizji, a następnie wypożyczają samochód zastępczy i przedstawiają fakturę za tę usługę w każdej z ubezpieczalni.
Elektroniką w przestępców
Poszczególne towarzystwa oraz Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny starają się walczyć ze zjawiskiem wyłudzeń odszkodowań, zaprzęgając do tego zdobycze techniki. UFG buduje nowy system wymiany informacji, który ma ułatwić wykrywanie przestępstw. Nieuczciwi zmotoryzowani najczęściej dokonują wyłudzeń przynajmniej kilka razy bądź zgłaszają nieuczciwie zaaranżowane zdarzenie kilku ubezpieczycielom, u których umyślnie wykupili polisy.
Każda firma ubezpieczeniowa ma dział zajmujący się wykrywaniem prób oszustw. Już samo powiązanie kilku spraw może naprowadzić takie osoby na trop przestępców. Potem wystarczy już tylko dokładnie sprawdzić fakty, by sprawa skończyła się z udziałem policji.
Polska Izba Ubezpieczeń szacuje, że aż 10 proc. odszkodowań wypłacanych przez towarzystwa to owoc wyłudzeń, których nie udaje się wykryć. Za straty, które z tego tytułu ponoszą ubezpieczyciele, uczciwi kierowcy płacą z własnej kieszeni.