"Umyślny bandytyzm". Jest wyrok dla kierowcy niebieskiego arteona

Zapadł wyrok w głośnej sprawie. Kierowca volkswagena arteona, który zajechał drogę rodzinie w seacie, został uznany winnym spowodowania wypadku.

Sytuacja wyglądała niezwykle groźnie
Sytuacja wyglądała niezwykle groźnie
Źródło zdjęć: © YouTube
Mateusz Lubczański

20.03.2023 | aktual.: 20.03.2023 15:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przypomnijmy - 6 sierpnia 2022 roku na trasie S7 między Ostródą a Olsztynkiem jadący w kierunku Warszawy seat wyprzedził pojazd i zjechał na prawy pas. Wówczas tę dwójkę wyprzedził niebieski volkswagen arteon. Na nagraniu widać, jak gwałtownie zahamował, a kierowca seata stracił panowanie nad autem, w którym znajdowało się małżeństwo z czteroletnim dzieckiem.

Kierowca arteona nie pomógł poszkodowanym, a podczas dochodzenia pojawiły się wątpliwości, kto prowadził volkswagena. Pierwsze poszlaki mówiły o kobiecie, jednak ostatecznie oskarżony został 37-latek.

Sąd Rejonowy w Olsztynie stwierdził, że Jarosław W. jest odpowiedzialny za spowodowanie wypadku. Mężczyzna został ukarany grzywną 15 tys. zł oraz pozbawieniem prawa jazdy na rok i dwa miesiące.

Nie mam wątpliwości, że to umyślny bandytyzm – powiedział poszkodowany w rozmowie z Interią. On sam, zaraz po wypadku, nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych.

Ofiary agresji

– W Polsce agresja drogowa jest problemem – mówi Wojciech Szajnert, instruktor techniki jazdy kat. B. - Istnieje w większości krajów, ale w Polsce nasze prawodawstwo nie jest dostosowane do tego, by sobie z tym radzić – tłumaczy.

– Mamy problem z wyciąganiem konsekwencji wobec kierowców, którzy przejawiają agresję drogową. Definicji prawnej nie ma, a wielu krajach - np. Wielkiej Brytanii - jest. Sprawcy bulwersujących zachowań w Polsce pozostają bezkarni – informuje instruktor.

– Prawdopodobnie miała to być kara za to, że podróżujący z rodziną kierowca seata nie jechał lewym pasem tak szybko, jak sobie tego życzył sprawca – powiedział cytowany przez TVN24 sierżant sztabowy Damian Wietrak z policji w Olsztynie.

Jak złapano kierowcę?

– Ustalenie i dotarcie do świadków zdarzenia oraz dowodów w tej sprawie nie było łatwe i wymagało czasu – powiedział mł. asp. Andrzej Jurkun z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". 

Policja nie tylko zabezpieczyła nagrania z kamer, ale i wykorzystała materiał z punktów należących do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Choć auto należało do firmy leasingowej, udostępniła ona dane potencjalnych użytkowników.

Komentarze (416)