Jeep Grand Wagoneer z 707‑konnym silnikiem Hellcata to idealny sleeper
Sleeper to szybki i mocny pojazd, który wcale na taki nie wygląda. Prezentowany Jeep Grand Wagoneer idealnie wpisuje się w te kryteria. Rodzinny SUV skrywa pod maską potężny silnik przeszczepiony z Dodge'a. Poza tym prezentuje się zupełnie normalnie. Coś wspaniałego!
27.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Potężne nadwozie, miękkie, rozbujane zawieszenie, klasyczne kanty i sztuczne drewno na bokach nadwozia - właśnie tak wyglądał przeciętny, rodzinny samochód w Ameryce z przełomu lat 80. i 90. Jeep Grand Wagoneer zasługuje już na miano youngtimera, a zadbane, seryjne egzemplarze zyskują na wartości z każdym rokiem. Na szczęście auto nie ma jeszcze statusu świętego Graala, którego nie wypada modyfikować. Zresztą, w USA mają trochę inne podejście do klasyków.
Zobacz także
Nie dziwcie się więc, że pod maską prezentowanego Jeepa nie pracuje seryjny silnik, który swoją drogą był bardzo niewysiloną jednostką. Inżynierowie General Motors wycisnęli z 5,9-litrowego V8 zaledwie 144 KM mocy i 380 Nm maksymalnego momentu obrotowego - w sam raz do leniwej, rodzinnej jazdy. Najwyraźniej jednak właściciel prezentowanego Wagoneera lubi mocniej wcisnąć gaz, co mogłoby tłumaczyć obecność nowej jednostki pod maską.
To też V8, tyle że o pojemności 6,4 litra oraz mocy 707 KM. Silnik pochodzi z Dodge'a Challengera SRT Hellcat i dzięki potężnemu momentowi obrotowemu, który wynosi 845 Nm, całkowicie zmienia charakter Wagoneera. Co ciekawe, trzybiegowa skrzynia automatyczna oraz napęd na cztery koła pozostały bez zmian i dobrze znoszą współpracę z nowym motorem. To się nazywa zapas materiałowy!
Aby zapewnić minimum bezpieczeństwa, zdecydowano się jednak na montaż wydajniejszego układu hamulcowego z wentylowanymi tarczami oraz usztywnionego zawieszenia, które sprawia, że nadwozie nie wychyla się już tak bardzo na zakrętach, a koła rzadziej tracą przyczepność. To ważne, gdy pod maską drzemie prawdziwy potwór.
Cała reszta, czyli nadwozie i wnętrze pozostała bez najmniejszych zmian. Dzięki temu Grand Wagoneer zupełnie nie zdradza swojego dzikiego charakteru. Jest sporo osób, które uwielbiają takie auta, więc opisywany egzemplarz raczej nie będzie długo czekał na nowego właściciela. Aukcję znajdziecie tutaj.