Jechał o 101 km/h zbyt szybko. Kierowca zapłaci 5 tys. zł
Mandaty są w Polsce zbyt niskie. Przypadek z Gorzowa Wielkopolskiego pokazał jednak, że paradoksalnie zwolennikami ich podniesienia powinny być osoby łamiące przepisy. Bo gdy sprawa trafi do sędziego, może on nie mieć litości dla kierowcy.
13.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Maksymalna kwota mandatu, który może wręczyć kierowcy policjant - 500 zł - została określona w 1997 r. O ile przed dwoma dekadami mogła ona stanowić skuteczny straszak i adekwatną karę, to dziś bardzo często już tak nie jest. W efekcie kierowcy pozwalają sobie na wiele, a policjanci, którzy przyłapią takiego zmotoryzowanego, nie mają środków, by odpowiednio go ukarać. Tak właśnie było w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego, a 28-latek może dziś żałować, że taryfikator nie zawiera wyższych kwot.
Policjanci gorzowskiej grupy SPEED podczas patrolu natknęli się na młodego mężczyznę, który na drodze wojewódzkiej nr 132 pozwalał sobie na zdecydowanie zbyt wiele. Nie tylko w miejscu, gdzie wolno rozpędzać się do 70 km/h, jechał - przynajmniej według wskazań wideorejestratora - o 101 km/h zbyt szybko, to jeszcze wyprzedzał inne pojazdy na przejściu dla pieszych. Każde z tych zachowań jest naganne i trudno rozsądzić, które obarcza kierującego większą winą. Była ona na tyle duża, że policjanci po zatrzymaniu zmotoryzowanego uznali, że maksymalna kwota w taryfikatorze nie pozwala na ukaranie kierowcy. Postanowili więc zatrzymać prawo jazdy i oddać decyzję o karze wyższej instancji.
Sprawa 28-latka trafiła więc do sądu i z pewnością nie potoczyła się po myśli młodego mężczyzny. Dowody winy kierowcy passata były miażdżące, a szkodliwość czynu nie ulegała wątpliwości. Sąd nie miał żadnej litości i wymierzył kierowcy maksymalną karę - grzywnę w wysokości 5 tys. zł. Gdyby wysokość maksymalnego mandatu podnieść względem minimalnej płacy z 1997 r., to taryfikator zamykałby się kwotą 3,6 tys. zł. Dużo? Oczywiście, ale w przypadku mężczyzny z Gorzowa Wielkopolskiego i tak byłoby to łagodniejsze niż rozstrzygnięcie sprawy przez sąd.