Jazda youngtimerem - cz. 13: przygotowanie do lakierowania mercedesa 190E W201
Pogoda sprzyja, więc prace idą naprzód. Dziś przedstawię Wam, w jaki sposób przygotowałem mercedesa 190E W201 do lakierowania, jak zabezpieczyłem go przed korozją, załatałem ubytki karoserii oraz wygładziłem całość do lakierowania. Pokażę, jak samochód został oklejony i w jakim stanie zaczęliśmy lakierowanie.
17.07.2013 | aktual.: 30.03.2023 12:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jedno jest pewne: najtrudniejszy etap renowacji został zakończony. Dlaczego tak mówię? Głównie dlatego, że oczyszczenie całej karoserii z rdzy zajęło mi całe trzy weekendy. A to nie wszystkie prace. Trzeba je było powtarzać, ponieważ niezabezpieczona niczym karoseria szybko pokrywa się rdzawym nalotem od wilgoci (samochód stał pod pokrowcem).
Dlatego przed kolejnymi pracami wszystko jeszcze raz dokładnie wyczyściłem. Na samą myśl o papierze ściernym i szlifierce kątowej się denerwuję. Jednak udało się po raz kolejny.
Drugim elementem był tył samochodu, a konkretnie bagażnik, który potrzebował ingerencji blacharza specjalisty. Chodzi głównie o dziury w blasze, których nie było widać pod listwami i wykładzinami. W jednym z poprzednich odcinków pokazywałem wspawanie kawałka nowej blachy w miejscu koła zapasowego. Teraz została ona dodatkowo zabezpieczona.
Uzupełniono także ubytki na progu bagażnika. Normalnie znajdują się one pod listwą, więc kawałki blachy dospawano i - żeby zapewnić najlepsze zabezpieczenie - pokryto także mastyką, czyli gumą do zabezpieczania powierzchni. W efekcie jest mniej ładnie, ale lepiej – a przecież i tak będzie to miejsce niewidoczne podczas eksploatacji. Pracujemy dokładnie tak samo jak specjaliści odnawiający dodge’a chargera w zakładzie Jack’s Custom.
Podobnie stało się z tylnym pasem na wysokości tylnego zderzaka. Również pokryto go mastyką, żeby zabezpieczyć powierzchnię. Po pokryciu mastyką wszelkie wrażliwe elementy na korozję zostały powleczone preparatem zabezpieczającym przed rdzą i wygładzającym powierzchnię (w slangu tzw. CR-ka).
CR-ką zabezpieczono, a wcześniej oczyszczono i wyrównano także część dachu przy listwie dachowej, gdzie wcześniej było ognisko korozji. Podobnie zrobiono przy tylnej szybie, gdzie róg nadwozia zaciągnięto mastyką (miejsce niewidoczne pod szybą i listwą). Za przeprowadzone prace z mojej kieszeni ubyło 350 złotych, ale byłem bardzo szczęśliwy. Dla mnie to zaoszczędzenie jakiś trzech weekendów pracy nad wspomnianymi trzema elementami.
Jednocześnie przyznam rację Czytelnikowi, który wytknął mi w poprzedniej części zabezpieczanie cynkiem w sprayu. Okazało się to niezbyt dobre rozwiązanie i całość cynku została usunięta. Jest to dobry pomysł na zabezpieczanie czystych blach, a nie oczyszczonych. Druga sprawa to problemy z przyleganiem do niego warstw lakieru. A przecież ostatnie, czego bym chciał, to odpadanie płatów całego lakieru.
Łatwo o tym wszystkim pisać, ale te kilka akapitów to kilka tygodni prac. I to mało przyjemnych, żmudnych i pozornie niedających widocznego efektu.
Na tym etapie mercedesa można było okleić szarym papierem lakierniczym. Niestety, jest to długotrwałe. Warto jednak zrobić to dobrze, żeby efekt lakierowania również taki był. Zdecydowałem się na lakierowanie auta jedynie z zewnątrz. Gdybym chciał rozebrać również środek, to pewnie skończyłbym w przyszłym roku. Dlatego oklejenie było dość istotne.
Podobnie z komorą silnikową, która zostanie polakierowana przy innej okazji. Wyjęcie silnika nie jest problemem technicznym, ale to również dodatkowa, znaczna praca. Zresztą, kto wie, czy kiedyś nie zagości w nim mocniejszy silnik sześciocylindrowy. Jednak na obecnym etapie konieczne było zabezpieczenie również komory silnika przed lakierem.
Jeśli chcielibyście zabezpieczyć auto szarym papierem, to najpierw najlepiej dokleić taśmę do wewnętrznej strony rantów, a później doklejać do niej papier. Byłoby optymalnie wziąć drugą osobę do pomocy, tak aby jedna dociskała ręką po jednej stronie, a druga od wewnątrz nadwozia. Oczywiście najgorzej będzie z ostatnimi drzwiami, dostępnymi jedynie od jednej strony.
Dodatkowo taśmę warto nakleić również z zewnątrz na ukos, aby wzmocnić papier przed silnym strumieniem farby z pistoletu lakierniczego. W drzwiach kierowcy w papierze został wycięty otwór techniczny, żeby był dostęp do kierownicy podczas przepychania auta. Jest ono w pełni jezdne, ale po zapaleniu silnika wiatrak chłodnicy w najlepszym przypadku szybko poradziłby sobie z papierowym maskowaniem.
Gdy auto było już gotowe, pozostało zmatowienie powierzchni. Użyłem do tego specjalnej gąbki do karoserii o gradacji 800. Następnie powierzchnie zostały oczyszczone benzyną ekstrakcyjną.
Teraz wystarczyło już umyć pistolet lakierniczy, podłączyć go do kompresora i napełnić podkładem reaktywnym, którym pokryty został cały samochód. Akurat pod ręką był podkład reaktywny w uroczym żółtym kolorze, więc choć przez chwilę mercedes wyglądał inaczej niż dotychczas.
Są więc podwaliny pod lakierowanie, o którym opowiem w następnej części cyklu. A naprawdę jest o czym opowiadać, bo Mercedes 190 W201 w trójwarstwowej białej perle nie zdarza się często.
Jeśli nie jesteś na bieżąco, możesz zapoznać się z poprzednimi odcinkami odrestaurowywania mercedesa 190 W201.