Ford Mustang - witamy w Europie!

Wraz z informacją o wprowadzeniu do sprzedaży nowej wersji kultowego Mustanga do fanów i potencjalnych nabywców dotarła informacja - samochód będzie dostępny w Europie. Super! Mustangów zrobi się więcej, skończy się mordęga ze sprowadzaniem ich z USA. Tylko czy Mustang jako model światowy pozostanie Mustangiem jakiego znamy?

Ford Mustang - witamy w Europie!
Artur Pietrzak

06.04.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obraz

Od momentu pierwszej informacji o nowym Mustangu zdążyliśmy się już na niego trochę napatrzeć i trochę o nim dowiedzieć. Wersji do wyboru jest sporo. Od zwykłego coupe, poprzez kabriolet, na bardziej gorących wersjach z Shelby w nazwie kończąc. Samochód ma ważną misję - będzie dostępny w Ameryce i w Europie, czyli odmiennych lądach, o odmiennych kulturach i wymaganiach klientów. Ford musiał zmierzyć się z koniecznością dostosowania samochodu do realiów tych miejsc i podejścia klientów. O ile USA nie było wielkim problemem, o tyle podniesienie jakości wnętrza do takiego poziomu, aby zdobyć w Europie klienta innego niż pasjonat, było sporym wyzwaniem. Dostosować trzeba było także silniki i tu zaczynają się problemy, ale o tym potem.

Obraz

Po raz kolejny muszę stwierdzić, że wizualnie nie ma rewolucji, jest ewolucja i to w najlepszym jej wydaniu. Mustang jest w USA czymś takim jak Golf w Europie. Powstał wiele lat temu, w sumie 51 i jego sylwetka nie zmieniła się wcale a nawet laik potrafiłby powiedzieć, że obecny Mustang, to wnuk pierwszej generacji tego modelu. W czasach amerykańskiego kryzysu paliwowego nastąpiły jakieś dziwne zawirowania w marce i Mustang przestał przypominać Mustanga, na szczęście tylko chwilowo. Stylistyka najnowszego wcielenia tego samochodu podkreśla jego bogatą tradycję a jednocześnie idzie z duchem czasu. Przód i tył nadwozia z prostych ścian stają się coraz bardziej ostre i nachylone. Najnowsza generacja jest najbardziej dynamiczną z tych, które są oferowane w XXI w.

Obraz

Wnętrze, które było największym wyzwaniem dla speców z Forda też nie jest rewolucją. Dla mnie nie jest ono tym, czego się spodziewałem po Mustangu na Europę, ale to nie jest wada. Wygląda podobnie do poprzednika, jednak koniecznie było poprawienie jakości montażu i materiałów, co raczej się udało, chociaż okolice lewarka skrzyni nadal są z plastiku, rodem z klapy sedesowej. Zegary standardowo są w tubach, żeby żona, czy kochanka nie wiedziała ile jest na budziku, dodatkowo są one podświetlone na kojący, błękitny kolor. Wszystko psują jednak ochydne nawiewy, które mnie przypominają te montowane w Punto II. Nie można mieć wszystkiego, ale jest dobrze - plan minimum został zrealizowany. Na szczęście jest dość klasycznie, czyli ekran na środku deski rozdzielczej a nie jakieś kombinacje z tabletem czy monitorem LCD zamiast zegarów. Wnętrze jest stylowe, stylowe są przełączniki i kierownica. Podoba mi się.

Obraz

Większy szum zapanował wśród komentujących, jeśli chodzi o silniki. Wejście do Europy oznacza zaakceptowanie i zaimplementowanie jej standardów, tylko w przypadku jednostki napędowej jest to temat drażliwy. Chodzi o ekooszołomów, którzy tworzą limity emisji i inne tego typu pierdoły. Czekam na rozkaz montowania filtrów na końcu rury wydechowej, niech jeszcze każą zamontować filtry na odbycie krowy, w końcu ona emituje więcej szkodliwych gazów niż samochód.

Do rzeczy - Ford wprowadził Mustanga z czterema cylindrami w silniku. Szok, niedowierzanie i fala hejtu. Silnik o pojemności 2.3l EcoBoost nie jest tragiczny i przynajmniej na papierze gwarantuje niezłe osiągi, chociaż dobrze wiemy, że nie o to chodziło. Chcieliśmy tylko V6 i V8. Co jak co, ale Europejczycy to często dusigrosze i to zmanipulowani eko-modą - po co jeździć Mustangiem V8 i spalać tyle szkodliwej benzyny jak można kupić malutki silnik i dalej mieć frajdę. Wniosek jest jeden - sprzeda się. Osobiście obawiam się, że 2.3 Ecoboost będzie dość często wybieraną wersją w Europie. Problem jest taki, że ten silnik w niewielkim stopniu zmodyfikowany, trafi do najnowszego Focusa RS i tam pasuje jak ulał. Może więc czasy Mustanga V8 w Europie czeka rozkwit? Mam nadzieję! Nie zapominajmy też o wersjach z logo Shleby, które mają za zadanie na maksa podkręcić doznania z jazdy ale dla mnie kwintesencją tego modelu jest wolnossące V8 i nic więcej do szczęścia nie trzeba.

Obraz

Ford w Europie ma dość bogatą gamę mocnych samochodów. Jest Fiesta ST, Focusy ST i RS, Mustang, a także będzie sportowy Ford GT z marnym V6 pod maską. To dobrze, że marka odważnie idzie po klientów, dla których jeszcze auto nie zdążyło się stać dupowozem, będącym narzędziem do prowadzenia ich codziennego i nudnego życia pomiędzy pracą, domem i galerią handlową. Mustang będzie tą wisienką na torcie, która pozwoli Europejczykom bez przeszkód "liznąć" amerykańskiego klimatu i kupić świetne GT, które nadaje się na dalekie podróże, zgodnie z manierą zza oceanu, gdzie autostrady są szerokie tak jak nasze długie i długie w nieskończoność a zarazem diabelnie proste, jak napięta nić. Mustang jest OK!

Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
blogiFordfelietony
Komentarze (30)