Dostał 33 tys. zł kary za źle zaparkowane auto, które już dawno sprzedał
Wyobraźcie sobie, że sprzedaliście swój samochód obcej osobie, nie jeździcie tym autem, straciliście je z oczu, nie macie kontaktu z nowym właścicielem, aż nagle… Zarząd Dróg Miejskich żąda od was 33 tys. zł. Taka sytuacja spotkała pewnego mężczyznę, w którego sprawie interweniuje teraz Rzecznik Praw Obywatelskich.
24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 17:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ta historia to nauczka dla wszystkich, którzy sprzedają prywatnie swój samochód – po przekazaniu kluczyków nowemu właścicielowi nie należy zwlekać z poinformowaniem o tym fakcie wydziału komunikacji oraz ubezpieczyciela. Ustawa przewiduje na to odpowiednio 30 i 14 dni, lecz im szybciej dokona się formalności, tym mniejsza szansa, że trzeba będzie się tłumaczyć z ewentualnych przewinień nowego właściciela. Za niezgłoszenie sprzedaży auta w wyznaczonym terminie grozi kara 200 zł, a za nieprzerejestrowanie – 500 zł. Są jednak przypadki, w których i to nie wystarczy, by uniknąć kłopotów.
Niestety, bohater tej historii – niech mu będzie pan Wojtek – po sprzedaniu auta nie dopilnował formalności i podobnie postąpił nowy właściciel pojazdu. Formalnie auto było więc nadal własnością pana Wojtka. Nowy właściciel pojazdu okazał się osobą skrajnie nieodpowiedzialną: zaparkował auto w niedozwolonym miejscu i je porzucił. Samochód został zgodnie z procedurami odholowany na strzeżony parking, gdzie przez trzy miesiące nikt się po niego nie zgłosił – a koszty postoju w tym czasie lawinowo rosły.
Zgodnie z prawem starosta wystąpił do sądu z wnioskiem o konfiskatę pojazdu – sąd rejonowy orzekł przepadek auta na rzecz miasta i na niekorzyść… poprzedniego właściciela – czyli pana Wojtka. W tym momencie pan Wojtek dowiedział się, że nie tylko stracił prawo do pojazdu, który i tak już dawno sprzedał, ale co gorsze – musi zapłacić 33 tys. zł, które Zarząd Dróg Miejskich naliczył właścicielowi auta za holowanie pojazdu, przechowywanie i inne czynności związane ze sprawą.
Pan Wojtek oczywiście poinformował prezydenta miasta, że już nie jest właścicielem auta. Wskazał osobę, która kupiła od niego samochód, po czym prezydent miasta wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o stwierdzenie nieważności decyzji dochodzenia roszczeń u pana Wojtka. SKO stwierdziło jednak, że skoro decyzją sądu auto odebrano panu Wojtkowi, to wobec niego mają też być kierowane roszczenia o zapłatę należności.
Zwrot akcji: w dniu, w którym sąd orzekał o konfiskacie pojazdu, w CEPIK-u były już wpisane dane nowego właściciela tego auta. Nawet gdy w ZDM-ie wydawano decyzję o obciążeniu kosztami pana Wojtka, nie zadano sobie trudu, by sprawdzić, kto jest obecnie faktycznym właścicielem auta. Dopiero gdy sprawa trafiła do prezydenta miasta, zweryfikowano, kto powinien być adresatem roszczeń ZDM-u i kto faktycznie stracił pojazd.
Sprawą pana Wojtka zajął się ostatecznie Rzecznik Praw Obywatelskich. Nie kwestionuje on orzeczenia sądu o konfiskacie pojazdu, lecz dąży do anulacji roszczeń pod adresem pana Wojtka i skierowania ich do faktycznego właściciela pojazdu w momencie konfiskaty. Rzecznik Praw Obywatelskich napisał w Biuletynie Informacji Publicznej: