Czy mniejsze firmy samochodowe są skazane na chińskie wsparcie? Aston Martin szuka partnera
Po ponad 30 latach związku z Fordem, Aston Martin próbuje życia singla. Skacze od partnera do partnera i dobrze na tym wychodzi. Ostatnie doniesienia z Gaydon pokazują, że ciągle jest miejsce dla małych producentów, a to wszystko dzięki Chińczykom.
05.02.2018 | aktual.: 01.10.2022 19:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiesław Michnikowski śpiewał, że "jeżeli kochać, to nie indywidualnie" i tę samą zasadę można zaaplikować do tworzenia samochodów. Pracując z innym producentem nad nowym modelem, można zredukować koszty, a także użyć technologii, do której inaczej nie mielibyśmy dostępu. Dlatego dziś nikogo nie dziwi, że większość obecnych na rynku aut ma swoich bliższych lub dalszych krewnych.
Zresztą, wiele marek zrzeszonych jest w koncerny, by wspólnymi siłami podbijać rynek. Dzięki temu Renault i Nissan z przyjaciółmi są największym producentem aut na świecie, mimo że samodzielnie nie mieliby na to najmniejszych szans. Pobicie kosmicznych wyników Toyoty byłoby zwyczajnie niemożliwe. Nie wszyscy jednak chcą się wiązać z innymi, a przykładem takich firm jest chociażby Mazda, Tesla, czy wspomniany Aston Martin.
Zobacz także
Nie oznacza to, że działają na własną rękę. Tesla ma układ z Toyotą, z którą od 2015 roku współpracuje Mazda. Jednak najciekawszym przykładem pozostaje Aston Martin. Legendarna marka produkująca atrakcyjne, luksusowe samochody bankrutowała już siedem razy, a przez ponad 100 lat swojego istnienia wyspecjalizowała się w jednej rzeczy: przynoszeniu strat. Po rozstaniu z Fordem sprawy zaczęły nabierać innego obrotu. Aston zakończył rok 2017 z – bądź co bądź – sukcesem.
Dużą pomocą z pewnością okazała się współpraca z firmą Mercedes-AMG, do której Brytyjczycy podeszli od innej strony. Niemcy odciążyli inżynierów z Gaydon, dzięki czemu ci mogli skupić się na zwiększeniu zawartości Astona Martina w astonie martinie. Świetnie przyjęty model DB11 i dobrze zapowiadający się nowy Vantage potwierdzają, że wszystkim wychodzi to na dobre. A teraz Aston Martin chce zgłosić się o pomoc do chińskich twórców aut elektrycznych.
Partnerstwo pozwoli im użyć dopracowanej technologii w autach planowanych na kolejne lata. Biorąc pod uwagę, że rynek samochodów elektrycznych w Chinach rośnie jak na drożdżach, pomysł Brytyjczyków może być wyjątkowo trafiony. Pamiętajmy, że szef brytyjskiej firmy Andy Palmer chce, by do 2030 roku co czwarty aston martin był ładowany z gniazdka. Jeśli uda im się znaleźć partnera, ambitny plan ma szansę na powodzenie. Inaczej zrealizowanie go może być wyjątkowo problematyczne.
Aston Martin nie jest pierwszym producentem, który pomocy szuka w Chinach. Już wcześniej chińskie Geely uratowało Volvo, a teraz bierze się za Lotusa. Powoli staje się to standardem wśród małych producentów samochodów. I choć dla wielu osób chińskie pieniądze w Volvo są problemem, moim zdaniem na tej strategii najwięcej zyskujemy my – klienci.