Zapłacą kary, ale silników nie zmienią. Nowa polityka japońskiej marki

Coraz ostrzejsze normy emisji spalin nie wpłyną na decyzje Mazdy. Australijski oddział marki zamierza iść pod prąd, słuchając przede wszystkim klientów.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Aleksander Ruciński

06.10.2024 | aktual.: 06.10.2024 12:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin to kwestia znana nie tylko w Europie czy USA, ale i Australii. 1 stycznia 2025 roku na antypodach zacznie obowiązywać nowa dyrektywa, pozwalająca nakładać kary na producentów, którzy przekroczą określone limity emisji CO2.

Nie wszystkie marki się tym jednak przejmują. Przykładem może być lokalny oddział Mazdy, który zamierza stawiać na swoim. Dyrektor zarządzający, Vinesh Bhindi zapowiedział, że Mazda będzie nadal oferować to, czego wymaga rynek i czego chcą klienci, niezależnie od potencjalnych kar.

"Będziemy oferować to, czego chce konsument, mimo konsekwencji kar, gdyż ostatecznie jesteśmy po to, by służyć naszym klientom" - powiedział Bhindi w rozmowie z magazynem "Autodrive".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Warto wspomnieć, że Australia jest bardzo ważnym rynkiem dla japońskiej marki. Mazda sprzedaje tam około 100 000 aut rocznie, co jest czwartym wynikiem w ujęciu globalnym.

Zapowiedzi Bhindiego nie oznaczają jednak, że firma zamierza skupić się wyłącznie na pełnoprawnych silnikach spalinowych. Owszem, diesle i benzyniaki mają stanowić trzon australijskiej oferty, lecz równolegle rozwijane są hybrydy typu plug-in.

Komentarze (70)