Baryłka ropy w cenie sprzed 9 lat, ale paliwo na stacji droższe? Składowych jest wiele

"Jeśli cena za baryłkę jest dziś taka sama jak w 2013 r., to dlaczego na stacjach płacimy więcej?". Takie pytanie zadaje dużo osób, niezadowolonych z obecnych cen paliw. Problem wzrostu stawek nie leży jednak tylko w rękach rządu czy rafinerii.

Jeszcze niedawno takie ceny były dla wielu nie do wyobrażenia
Jeszcze niedawno takie ceny były dla wielu nie do wyobrażenia
Źródło zdjęć: © fot. Filip Buliński
Filip Buliński

14.03.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W ostatnich dniach ceny paliw na stacjach urosły do, chciałoby się powiedzieć, absurdalnego poziomu. Jeszcze dwa lata temu, gdy pandemia koronawirusa dopiero się rozkręcała, ceny na stacjach spadały poniżej 4 zł/litr. Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie ceny zaczęły rosnąć, a w zeszłym tygodniu kwoty przekraczające 8 zł/litr nie były rzadkością.

Teraz sytuacja powoli się uspokaja, choć do stawek sprzed wojny daleko. Część Polaków przytacza ceny za baryłkę w odniesieniu do detalicznej ceny paliw. Pierwsza wartość w 2013 roku wynosiła tyle co dziś, choć ta druga znacznie wzrosła. Niektórzy obwiniają za taki stan rzeczy rząd oraz same rafinerie za narzucania wysokich marży.

Sprawa nie jest jednak taka prosta, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Faktycznie cena za baryłkę ropy Brent wynosi dziś tyle samo, co pod koniec lipca 2013 r. (109,4 USD/bbl), natomiast ceny hurtowe i uśrednione detaliczne oleju napędowego oraz benzyny bezołowiowej znacznie się między sobą różnią, co wskazuje poniższa tabelka.

Porównanie cen detalicznych i hurtowych paliw
 ONPb95ONPb95
 Ceny hurtoweCeny detaliczne
koniec lipca 20134,3444,4315,505,49
połowa marca 20226,9206,2157,20

6,70

– Największy wpływ na różnicę w cenach paliw ma tutaj kurs dolara — tłumaczy dla Autokultu dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-Petrol. — Oprócz tego swój udział mają podatki, których specjalnie się nie obniża. Wręcz przeciwnie, nie licząc ostatniej zmiany wynikającej z VAT-u. Trzeba by na pewno przeanalizować koszty przerobu od strony rafineryjnej. Nie mieliśmy wtedy (w 2013 r. - przyp. red.) części podatków, opłaty zastępczej czy emisyjnej, ale to akurat mały udział w kosztach. Najbardziej wskazywałbym na kurs dolara oraz związaną z tym inflację. W końcu mamy dziś poziomy, których wtedy nie było — dodaje dr Bogucki.

Kurs dolara pod koniec lipca 2013 r. wynosił ok. 3,18 zł/USD, podczas gdy dziś to już 4,33 zł/USD. W ciągu ostatnich lat inflacja r/r utrzymywała się także na poziomie 1,6-3,4 proc. podczas gdy w 2021 osiągnęła już poziom 5,1 proc. Z kolei w styczniu inflacja r/r wynosiła już 9,2 proc. To jednak nie wszystko.

– Gdyby chcieć głęboko grzebać, to trzeba by się odnieść do tego, jaka ropa była przerabiana w rafineriach. W jakim udziale była to ropa rosyjska, która jest jednak tańsza, a w jakim ropa pochodząca z innych kierunków. Teraz mamy już znaczący udział na naszym terenie krajowym ropy z Arabii Saudyjskiej, czy z innych kierunków. To też ma swoje znaczenie — dodaje ekspert.

Sprawdziłem więc dokładne liczby dotyczące udziału ropy z poszczególnych rynków. W 2013 r. udział rosyjskiej ropy wynosił aż 98 proc., podczas gdy teraz, jak informuje Orlen, udział wynosi już tylko 50 proc. Reszta surowca pochodziła z Arabii Saudyjskiej, USA czy Afryki Zachodniej. Co warte dodania, w połowie 2013 r. cena rosyjskiej ropy Ural wynosiła 92,5 USD/bbl, podczas gdy dziś to 98,12 USD/bbl.

Komentarze (3)