Auta oblały testy. Amerykanie tylko zmienili zadanie
Nowoczesne samochody są wyposażone w aktywne systemy, naprawiające błędy kierowcy, więc są zupełnie bezpieczne, prawda? Niestety, sprawa nie jest tak prosta i dobitnie pokazał do nowy test IIHS-u. Amerykańska instytucja zmieniła scenariusz próby. Brzydka prawda szybko wyszła na jaw.
09.05.2024 | aktual.: 09.05.2024 17:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Amerykanie wymagają więcej
Amerykańska agencja, zajmująca się bezpieczeństwem na drogach IIHS znana jest z pewnego rodzaju przewrotności. Przed laty zaskoczyła producentów aut nowym rodzajem testów zderzeniowych small overlap, zwanymi również testami obrysowymi. Okazało się, że uderzenie w przeszkodę 25 proc. szerokości maski, zamiast tradycyjnie 40 proc., okazało się dewastujące dla zdecydowanej większości aut. Teraz IIHS ponownie zmienia warunki gry. I producenci aut znów opuszczają pole bitwy na tarczy.
IIHS do standardowego zestawu testów aktywnych systemów bezpieczeństwa – z udziałem makiety samochodu osobowego oraz pieszego – dodało próby z innymi pojazdami. Teraz auta testowane są również w scenariuszu, gdy pojazd zbliża się do stojącego na torze jazdy motocyklisty i naczepy tira.
Zmieniły się też prędkości. Do tej pory IIHS wykonywał testy w dwóch wariantach: przy 12 i 25 milach na godzinę, czyli przy 19 i 40 km/h. Teraz testy przeprowadzane są przy trzech prędkościach: 31, 37 oraz 43 mil na godzinę. W przeliczeniu jest to odpowiednio 50, 60 oraz 70 km/h. Dodatkowo motocyklista umieszczany jest na środku pasa oraz przy jego prawym skraju. Trzeba więc przyznać, że zmiana jest naprawdę duża. Na tyle, że wyniki okazały się kiepskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
SUV-y bez sukcesów
Punkty naliczane są, gdy samochód ostrzeże kierowcę przynajmniej na 2,1 s przed przewidywanym czasem uderzenia i przynajmniej wyraźnie zredukuje prędkość. Na 10 przetestowanych SUV-ów tylko jeden otrzymał maksymalną notę: dobry (4 punkty na 4). Dwa kolejne otrzymały ocenę wystarczającą (3 punkty na 4), trzy dopuszczającą (2 punkty na 4), a pozostałe 4 ocenę niedostateczną (1 punkt na 4). Oto wyniki testów IIHS-u. Od najlepszego do najgorszych.
4 punkty
- Subaru Forester
Japoński SUV uniknął zderzenia z motocyklistą przy prędkości 50 i 60 km/h. W próbie z prędkością 70 km/h zredukował prędkość do niespełna 50 km/h. Ostrzeżenie kierowcy następowało wcześniej niż 2,1 s przed możliwym zderzeniem (w przypadku scenariusza z przyczepą testowane jest tylko ostrzeganie przed kolizją).
3 punkty
- Honda CR-V
- Toyota RAV4
Model Hondy zapewnił na czas ostrzeżenie i w próbach z prędkością 50 i 60 km/h zatrzymał się lub niemal się zatrzymał. Przy prędkości 70 km/h jednak był w stanie tylko ograniczyć prędkość zderzenia. Odrobinę gorzej spisała się RAV4, która nie uniknęła kolizji z umieszczonym przy skraju pasa motocyklistą przy prędkości 60 km/h. Przy prędkości 70 km/h toyota też była w stanie tylko ograniczyć prędkość zderzenia.
2 punkty
- Ford Escape
- Hyundai Tucson
- Jeep Compass
Ford był w stanie uniknąć zderzenia z motocyklistą tylko przy prędkości 50 km/h. Hyundai wypadł tylko trochę lepiej, a jeep w każdej z prób z motocyklistą jedynie obniżał prędkość zderzenia.
1 punkt
- Chevrolet Equinox
- Mazda CX-5
- Mitsubishi Outlander
- Volkswagen Taos
W tej grupie braki były na tyle duże, że IIHS zdecydował się na najniższą notę. W większości przypadków nawet nie dało się przetestować skuteczności systemu automatycznego hamowania, gdyż po prostu nie dział on w takich scenariuszach.
Praktyka pokazuje, że prowadzenie przez lata takich samych testów skłania wielu producentów do tego, by budować auta nie tyle bezpieczne, co spełniające wymogi testów. Nawet jeśli nie w pełni odzwierciedlają one rzeczywiste zagrożenia. Dlatego właśnie nacisk niezależnych instytucji ma sens. Niebawem pewnie okaże się, że da się stworzyć systemy, które radzą sobie z wykrywaniem motocyklistów. A z czasem znajdzie się pewnie kolejna luka.