8 tys. zł kary za niewskazanie kierującego. Rząd nie będzie pobłażał piratom drogowym
Rząd nie zamierza puszczać płazem wyczynów kierowców na drogach. W ustawie, która trafiła do Sejmu, możemy znaleźć zapis, który ukróci unikanie przez nich odpowiedzialności. Kara za niewskazanie prowadzącego łamiącego przepisy ma wzrosnąć do 8 tys. zł.
06.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na polskich drogach przybywa fotoradarów, a kierowcy coraz chętniej dzielą się z policją nagraniami wideo z wyczynami piratów drogowych. Niestety, zdjęcia nie zawsze są wyraźne, a na nadsyłanych plikach często nie widać, kto zasiada za kółkiem. Właściciel auta jest wówczas zobowiązany do wskazania, komu użyczył pojazd.
W takim wypadku możliwości są dwie – wskazuje osobę, z którą kontaktuje się policja, lub nie robi tego (np. zasłaniając się niepamięcią), co wiąże się z mandatem w wysokości 500 zł, ale brakiem punktów karnych. To wykroczenie opisane w art. 96 Kodeksu wykroczeń. Jeśli kierowca nie przyjmie tego mandatu, sprawa trafia do sądu, a tam kary są nawet 10-krotnie większe.
Projekt zmian w przepisach, który właśnie trafił do Sejmu, przewiduje, że kara za niewskazanie sprawcy ma wynieść aż do 8 tys. zł. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przepisy będą obowiązywać już od 1 grudnia 2021 roku.
Tę – jakby nie patrzeć – lukę wykorzystują piraci starający się uniknąć odpowiedzialności. Często na próżno. Funkcjonariusze Inspekcji Ruchu Drogowego są w stanie dotrzeć do wizerunku osoby ze zdjęcia, np. z urzędu gminy. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku kierowcy, który w miejscowości Jasień przekroczył prędkość o 95 km/h w terenie zabudowanym. Zasłaniał się niepamięcią i przyjął mandat w wysokości 500 zł. Ostatecznie sprawa zakończyła się w sądzie, który zasądził mandat w wysokości 1000 zł, a starosta zatrzymał jego prawo jazdy na 3 miesiące.
Wprowadzenie tego przepisu ma również poprawić skuteczność pracy systemu CANARD. Najwyższa Izba Kontroli wskazała, że w 2018 roku (nie udostępniono nowszych danych) wystawiono 960 759 wezwań do właścicieli pojazdów. Większość z nich – bo 467 tys. (!) – uległo przedawnieniu. Wyższy mandat ma sprawić, że kierowcy nie będą się tak "ociągać" przy wskazywaniu sprawcy.
Dodatkowo nie można zapomnieć o art. 78 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który stwierdza, że: "właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec”.
Te zapisy budzą wiele wątpliwości, bo kierowcy zauważyli, że muszą obciążać siebie bądź najbliższych. W państwie prawa jedną z nadrzędnych zasad jest "nemo tenetur se ipsum accusare", co oznacza, że nikt nie może być zmuszony do samooskarżania.
Sprawą zainteresował się w 2019 roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Chciał, by w Kodeksie wykroczeń pojawił się kolejny punkt stanowiący: "nie podlega karze z § 3 ten, kto nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy udzielona w ten sposób informacja mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niemu samemu". Do dzisiaj zmian nie udało się wprowadzić.