5G wkracza do motoryzacji. Na polskich drogach pojawi się w 2021 roku
Sieć 5G wkracza nie tylko do polskich miast, ale i do świata motoryzacji. Producenci samochodów przekonują, że wprowadzenie tego standardu jest konieczne. Dzięki niemu mamy jeździć bezpieczniej, sprawniej i oszczędniej. By tak się stało, potrzebne jest jeszcze jednak rozbudowanie infrastruktury na niebotyczną skalę.
13.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
5G to długo oczekiwany przełom w świecie technologii. Nowy standard znacznie przyspieszy i "uwolni" sieć komórkową, która od pewnego czasu mierzy się z paraliżującymi jej działanie przeciążeniami. Kluczowe zmiany to możliwość działania na znacznie szerszym spektrum częstotliwości, wykorzystania wielu anten i wielu odbiorników (w urządzeniu docelowym) oraz znacznie bardziej precyzyjnego kierowania wiązki sygnału.
Co to jest sieć 5G?
Awans ten przynosi wiele przewag w stosunku do standardu 4G/LTE. Nowa sieć jest nie tylko kilkadziesiąt razy szybsza i zachowuje wydajność przy znacznie większym obciążeniu (nawet milion urządzeń na kilometr kwadratowy), ale jest też nieporównywalnie mniej zawodna oraz ma znacznie krótszy czas opóźnienia. W przypadku 5G opóźnienie wynosi zaledwie 4 milisekundy, co oznacza, że w praktyce jest to reagowanie w czasie rzeczywistym.
Póki co komercyjni dostawcy technologii 5G wskazują głównie na korzyści w zakresie lepszego dostępu do rozrywki czy informacji. Wykorzystując ten standard, pobranie filmu w jakości HD na telefon zajmie zaledwie parę minut.
Sieć komórkowa o takiej charakterystyce otwiera jednak także zupełnie nowe możliwości przed producentami samochodów. Specjaliści już wyliczają, co da tak wydajna wymiana danych samym kierowcom. Dzięki niej prowadzenie ma być znacznie bardziej zautomatyzowane, przez co jazda będzie bezpieczniejsza i sprawniejsza. Ostatecznie 5G ma zbudować fundament pod w pełni autonomiczne samochody.
Według raportu firmy ABI Research do 2030 roku po drogach całego świata będzie się poruszało 41 milionów aut funkcjonujących w oparciu o 5G. Ta liczba ma się podwoić już po kolejnych pięciu latach.
Czemu branży motoryzacyjnej tak zależy na sieci 5G?
Ma ona pozwolić na skuteczną komunikację nie tylko między samochodem a służbami ratunkowymi czy samym producentem, ale także między samochodem a innymi użytkownikami ruchu czy nawet między samochodem a otaczającymi znakami i innymi elementami infrastruktury drogowej. W ten sposób na desce rozdzielczej kierowca widziałby na przykład bieżące informacje dotyczące zagrożeń na drodze, aktualne ograniczenie prędkości czy też czas odmierzany do zielonego światła na skrzyżowaniu.
Jazda samochodem z 5G będzie więc wygodniejsza, ale, co jeszcze ważniejsze, ma być też znacznie bezpieczniejsza. Dzięki niej ma zostać wypracowany system, który pozwoli wcześniej ostrzegać kierowców (czy nawet bardziej same samochody, bo to one mają autonomicznie reagować na zagrożenia) przed różnymi przeszkodami pojawiającymi się na drodze. Z takiego asystenta w porę wyhamowującego pojazd mieliby skorzystać także kierowcy ciężarówek czy nawet motocykliści.
Co dla wielu kierowców zapewne nawet ważniejsze, sprawna komunikacja między samochodami znacznie usprawniłaby także ruch na drodze. W krytycznych punktach, jak np. oblegane skrzyżowanie lub dwa pasy zwężające się do jednego, kontrolę nad autami przejmowałby komputerowy system, który autonomicznie decydowałby o kolejności przejazdu uczestników ruchu.
Mniejsze korki oznaczałyby bardziej ekonomiczną jazdę. Dostawcy sieci już wyliczają, że 5G może pozwolić ograniczyć zużycie paliwa w miastach nawet o jedną trzecią. Co bardzo ważne dla producentów aut i prawodawców w postaci choćby Unii Europejskiej, fakt ten bezpośrednio przełożyłby się na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. W związku z tym możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że wiele sił będzie dążyło do szybkiej implementacji 5G na drogach.
Kiedy sieć 5G pojawi się na naszych drogach?
Obecnie część z tych założeń jest już realizowana w nowych samochodach, ale z wykorzystaniem innych standardów wymiany danych. Koncerny Renault i Volkswagen postawiły na bazujący na Wi-Fi standard ITS-G5. Można go znaleźć już na przykład w Volkswagenie Golfie ósmej generacji. Obecnie w europejskiej branży motoryzacyjnej trwa nawet małe zamieszanie dotyczące tego, na który ze standardów wymiany danych powinna postawić branża motoryzacyjna.
Zobacz także
Wiele czynników wskazuje jednak na to, że ostatecznie z tej batalii zwycięsko wyjdzie właśnie 5G. Pierwsze modele aut wyposażone w moduł pracujący na tej sieci do polskich salonów powinny trafić w 2021 roku. Zapowiadają to między innymi BMW i Ford.
Większym wyzwaniem niż awans technologiczny producentów aut będzie zapewnienie odpowiedniej infrastruktury telekomunikacyjnej. Sygnał 5G ma to do siebie, że jest trwały i wydajny tylko w momencie, gdy nadajnik bezpośrednio "widzi" odbiornik, to znaczy na drodze nie stoi żadna ściana czy choćby inny samochód.
By więc użytkownicy ruchu mieli zapewniony stały dostęp do 5G, maszty z nadajnikami będą musiały być rozstawione na trasach zaledwie na dystansie co kilkaset metrów, a na zakrętach jeszcze gęściej. W miastach z kolei będą potrzebne właściwie na każdym rogu budynku. Dojście do takiego stanu rzeczy w najbardziej rozwiniętych krajach osiągnięcie tego poziomu infrastruktury ma zająć najbliższe 5-7 lat.
Widać z tego, że rozwinięcie infrastruktury 5G będzie się wiązało z ogromnymi kosztami. Można się spodziewać, że część z nich zostanie przerzucona na użytkowników. Już mówi się o tym, że korzystanie w samochodach z usług opartych na 5G (przynajmniej tych dotyczących komfortu) będzie wymagało dodatkowej, stałej opłaty na przykład w formie abonamentu. Droga do tego, by standard 5G rzeczywiście stał się standardem w samochodach, jest więc jeszcze długa.