31 lat minęło od rozpoczęcia produkcji Poloneza Caro. Model ten odrodził przestarzały produkt
Nie jest to może samochód, który budzi wielkie emocje, ale każdy miłośnik aut żyjący w latach 90. ma prawdopodobnie jakieś wspominania związane z Polonezem. Dziś mija 31 lat, odkąd zaczęto produkcję modelu Caro. To on sprawił, że klienci znów pobiegli do salonów.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ja nawet mam wspomnienia związane z jego premierą rynkową, a przynajmniej z tym okresem. Jako 8-latek leżałem w szpitalu i odwiedził mnie wujek z gazetą, w której było nieduże zdjęcie przodu Poloneza Caro, którego wtedy zaprezentowano. Podobał mi się. Wujek był zachwycony. 31 lipca 1991 roku rozpoczęto jego produkcje i pamiętam, że bardzo szybko pojawił się na ulicach.
Niezależnie od tego, czy kochamy polską motoryzację czy jej nienawidzimy, Polonez był jedynym naprawdę sensownym polskim samochodem, który trafił do produkcji seryjnej i przez wiele lat stanowił motoryzacyjny fundament w naszym kraju.
Model Caro był udaną próbą odświeżenia auta, które w niemal niezmienionej – tak na serio – formie był wytwarzany od 1978 roku. Można też powiedzieć, że Caro był pierwszym poważnym liftingiem, zarówno wizualnym jak i technicznym, a w dzisiejszych czasach mówilibyśmy o nowej generacji. Kierownikiem projektu był Jan Politowski, a ostateczną wersję nadwozia zaprojektowali Antoni Kasznicki i Mirosław Kowalczuk.
Zobacz także
Dużo zmian, bo liczy się ile, a nie jak
Zmiany, jakie wprowadzono do Poloneza wraz z modelem Caro, wydawały się być tworzone na ilość, a nie jakość. Źródła podają, że było ich aż 270, choć tak naprawdę wizualnie chodziło głównie o przedni pas, bo zintegrowane lampy z tyłu znamy już od MR’89.
Przednie lampy stały się większe i nowocześniejsze, ale oczywiście nie było w nich żadnego technicznego przełomu. Podobnie jak w innych częściach nadwozia. Wewnątrz auta z istotnych zmian - poza dodaniem regulacji wysokości pasów i nową kierownicą - nie wydarzyło się nic wielkiego.
Za to przyzwoicie wydłużono listę wyposażenia, które polscy kierowcy znali m.in. ze składanych po wypadku w Niemczech Audi 80 i VW Golfów II. Dzięki modelowi Caro Polacy mogli zamówić poloneza z alufelgami, szyberdachem, autoalarmem, a nawet elektrycznie sterowanymi szybami.
Zobacz także
Zmiany techniczne to poprawienie wyciszenia auta (pojawił się tłumik środkowy) oraz spełnienie wymogów normy ECE w dziedzinie bezpieczeństwa. Jednak najistotniejsze było wprowadzenie silnika Diesla koncernu PSA 1.9 D o mocy 70 KM. Wiele polonezów rozpadło się nim ten niesamowicie trwały motor dobrze się dotarł.
Rok po premierze Caro wprowadzono do przestarzałych jednostek 1.5 i 1.6 wtrysk paliwa, a do układu wylotowego katalizator. Obie jednostki zostały dostosowane do benzyny bezołowiowej.
Choć nadal był to taki polonez jak wcześniej, to nowa stylistyka i nieco lepsze wyposażenie poprawiło sprzedaż modelu. Przestarzałe auto zyskało dzięki tej modernizacji drugie życie w czasie, kiedy np. Skoda oferowała koncepcyjnie nowocześniejszą Favorit. To jakby zachęciło FSO do wprowadzenia jeszcze większych zmian i przedłużenia cyklu życia produktu do maksimum.
Odświeżone ponownie w 1993 roku Caro było samochodem bardziej zmodernizowanym niż Caro z 1991 r. względem poprzednika. Nie tyle stylistycznie, co technicznie. Poprawiono instalację elektryczną, układ wentylacji (opcjonalna klimatyzacja), wycieraczki i oświetlenie. W układzie jezdnym zwiększono rozstaw kół, opcję stanowiło wspomaganie kierownicy, a niedługo później zamontowano nowocześniejszy i wydajniejszy układ hamulcowy.
Ponowną modernizację, w dużej mierze wizualną, wprowadzono w 1997 roku pod nazwą Plus. Już wtedy zakładano, że Polakom wszystko z "plus" w nazwie można dobrze sprzedać. Modernizacja nie uratowała już Poloneza i od tej pory sprzedaż tych aut zaczęła drastycznie spadać w obliczu coraz lepszej konkurencji oraz dominacji Fiata. W przeciwieństwie do roku 1992, kiedy to Caro sprawiło, że sprzedaż wzrosła i utrzymała się na wysokim poziomie przez kolejne pięć lat.