Znawca diesli, entuzjasta wodoru i wielbiciel Gazoo Racing. Oto Koji Sato, następca Toyody
Kończy się pewna epoka - Akio Toyoda po 14-latach przewodzenia koncernowi Toyoty ustępuje ze stanowiska. Zastąpi go młodszy Koji Sato, dotychczas związany z Lexusem i Gazoo Racing. Kim jest przyszły prezes i czego możemy się po nim spodziewać?
26.01.2023 | aktual.: 26.01.2023 19:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Był rok 1992, gdy 23-letni wówczas Sato zgłosił się do Toyoty dzierżąc w ręku prestiżowy dyplom Uniwersytetu Waseda w Tokio. Jako młody inżynier specjalizujący się w silnikach wysokoprężnych "chciał działać na rzecz społeczeństwa, tworząc przyszłość diesli" - stwierdził w jednym z wywiadów udzielonych "Gazoo". Zapewne nie spodziewał się wtedy, że za trzy dekady diesle będą na cenzurowanym, a on wskoczy na najwyższe stanowisko w firmie.
Dziś jest tu, gdzie jest prawdopodobnie dlatego, że nie miał problemu z dostosowaniem do dynamicznych zmian w świecie motoryzacji. Gdy diesle odeszły do lamusa, równie dobrze odnalazł się w świecie hybryd. Na tyle dobrze, że w 2016 roku został mianowany głównym inżynierem Lexusa.
Krótko po objęciu stanowiska, w rozmowie z "Automotive News Europe" przyznał, że Akio Toyoda powierzył mu misję: "Wprowadź jakąś zmianę" - powiedział. Na efekty nie trzeba było długo czekać - lexusy stały się nie tylko eleganckie, ale i drapieżne. "Jeśli chodzi o eko lub emocje, wybieram emocje" - stwierdził Sato.
Po czterech udanych latach awansował na stanowisko prezesa Lexusa, przy okazji obejmując przywództwo również nad sportową dywizją Toyoty - Gazoo Racing. Nieprzypadkowo, gdyż Sato, tak jak Toyoda, jest zapalonym petrolheadem, który kocha samochody. Prywatnie jeździ suprą, którą odziedziczył po swoim ojcu chrzestnym - czytamy na stronie "Gazoo".
Pasję Sato mogliśmy również podziwiać na klipie ze wspólnych jazd próbnych z Akio Toyodą. Przyszły prezes koncernu, nawet siedząc na fotelu pasażera, nie krył radości ze wspólnej, emocjonującej przejażdżki. Zresztą, zobaczcie sami:
Akio Toyoda podczas konferencji prasowej poświęconej odejściu przyznał zresztą, że miłość, jaką Sato przejawia do samochodów, byłą jednym z powodów mianowania go na następcę. Obaj prezesi są zgodni także w innych kwestiach.
To m.in. chęć poszukiwania alternatywy dla klasycznej elektromobilności, np. w postaci wodoru.
- Nie zastąpimy pojazdów elektrycznych natychmiast, ale dobrze, by ludzie wiedzieli, że istnieją inne opcje, gdy rozwój aut elektrycznych w końcu się zatrzyma - stwierdził kiedyś Sato.
Zobacz także
Nigdy nie ukrywał też, że Toyoda jest dla niego kimś w rodzaju mentora.
- To przewodnik uosabiający wizję i filozofię marki - mawiał o swoim szefie. Wiele wskazuje, że gdy go zastąpi, będzie kierował się podobną filozofią i etyką. Zmiany są jednak nieuniknione. Mocno liczy na nie sam Toyoda, co częściowo wyjaśnił podczas konferencji.
Stwierdził, że chciałby, aby Sato "zarządzał firmą tworząc zespół, a nie jednoosobowe show".
- Jak dotąd wykorzystywałem własne umiejętności, by doprowadzić firmę do obecnego punktu, ale myślę, że nie zawsze powinno tak być. Powinien powstać nowy zespół, który połączy swoje mocne strony i wprowadzi Toyotę w kolejny etap - powiedział Toyoda.
1 kwietnia 2023 roku będzie bez wątpienia najważniejszą datą we współczesnej historii Toyoty. Choć obędzie się raczej bez rewolucji, Sato stanie przed niełatwym zadaniem pogodzenia szeroko rozumianej ekologii z emocjami i oczekiwaniami entuzjastów marki. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki by spełnił pokładane w nim oczekiwania.