Założył niemieckie tablice-widmo. Teraz stanie przed sądem
Niemieckie tablice-widmo na nic się zdały. Kontrolerzy SPPN w Warszawie od razu zauważyli, że coś jest nie tak. Oszust, który nie chciał płacić za parkowanie, stanie teraz przed sądem.
06.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nieuczciwy kierowca renault zaparkował w centrum Warszawy w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego (SPPN), ale nie uiścił z tego tytułu opłaty. To jednak nie wszystko. Myślał, że uniknie mandatu, jeśli podmieni tablice rejestracyjne. W miejsce oryginalnych założył więc niemiecką tablicę. Jak się jednak okazało, mocno się przeliczył. Nie wziął pod uwagę, że kontrolerzy patrzą nie tylko na same blachy.
– Podczas kontroli jednej z ulic w pobliżu Starego Miasta nasi kontrolerzy zauważyli auto marki renault bez opłaconego parkowania. Auto miało niemiecką tablicę rejestracyjną – ale naklejkę na szybie z polskim numerem. Wezwali na miejsce policję, by wyjaśnić rozbieżność – podaje Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie.
Co więcej, jak okazało się po sprawdzeniu bazy danych, te same niemieckie numery miały dwa inne auta – fiat i toyota, które w ciągu ostatnich dwóch miesięcy parkowały w strefie. Same blachy z kolei były nieaktualne od sierpnia 2019 roku.
Jakby tego było mało, właściciel renault tłumaczył, że on na pewno tablic nie zmienił, a samochód w SPPN postawił mechanik.
Ostatecznie okazało się, że między grudniem 2020 a lutym 2021 roku niemiecka tablica rejestracyjna została użyta 23 razy w SPPN. Za każdym razem kierowca lub kierowcy nie uiścili opłaty. Straty oszacowano na około 1150 zł. Niemniej warszawski ZDM sprawę zgłosił do prokuratury.
Nie płacili w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego w Warszawie. Sąd nakazał wszczęcie postępowania
– Zawiadomiliśmy prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, bo uznaliśmy za dość oczywiste, że doszło do oszustwa, a kierowca lub kierowcy próbowali uniknąć płacenia za parkowanie – informuje ZDM w Warszawie. – Początkowo prokurator w tej historii nie dopatrzył się znamion oszustwa opisanego w art. 268 kk, a dotyczącego utrudniania zapoznania się z informacją, i odmówił wszczęcia postępowania. M.in. nie umiał wskazać szkody, a także uznał, że nie da się określić "osoby wprowadzanej w błąd". Zaskarżyliśmy tę decyzję. Sąd właśnie przyznał nam rację i nakazał wszczęcie postępowania – dodaje ZDM w Warszawie.