Właściciel porzuconej hondy się znalazł i zapłacił za parkowanie
Po blisko 7 latach zakurzona honda zniknie z wrocławskiego parkingu. Właściciel się znalazł i zapłacił za parkowanie. Zgodnie z obietnicą, nie była to pełna kwota, a jedynie 50 zł, czyli jak za zgubienie biletu.
01.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Udało się. Właściciel czerwonej hondy porzuconej na parkingu w Arkadach Wrocławskich się odnalazł. Jak informuje "Gazeta Wrocławska", pan Andrzej – zgodnie z deklaracją przedstawicielki galerii – musiał zapłacić równowartość opłaty za zgubiony bilet, czyli 50 zł. Wykupił też miesięczny abonament, by na spokojnie móc zabrać samochód z parkingu.
Okazało się, że koszt postoju byłby znacznie większy, niż wskazywały wstępne kalkulacje. Auto stanęło tam w 2012 roku, więc przy 35 tys. zł za rok parkowania do zapłaty mogło być nawet ponad 200 tys. zł. Początkowo właściciel płacił miesięczny abonament, ale rzekomo potem usłyszał od pracownika parkingu, że nie musi tego robić, więc przestał. Jednocześnie na co dzień jeździł innym autem.
A co ukryło się pod nietypowym bodykitem? To honda prelude, którą właściciel sam przerabiał. Na początku był też czarny egzemplarz, ale ten został sprzedany i słuch o nim zaginął. Czerwony jest mocniejszy i pan Andrzej mówi, że jest dla niego zbyt ważny, by go sprzedał. W końcu zbudował go własnymi rękami.