Wakacje w Polsce? Noclegi od 40 zł za dobę
Tegoroczne wakacje będą inne. W następstwie rekomendacji rządu oraz dzięki zdrowemu rozsądkowi milionów Polaków zdominuje je turystyka krajowa. Co możemy zrobić, aby wakacyjny wypoczynek nie zrujnował domowego budżetu?
03.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Włosi otwierają granice dla turystów. Zapowiadają to również Hiszpanie czy Chorwaci. I chociaż to najpopularniejsze wakacyjne kierunki podróży wśród Polaków, większość z nas może nie chcieć jechać na wczasy za granicę, nawet własnym samochodem.
Z obawy przed COVID-19 zostajemy w Polsce, a wakacje spędzimy, jeśli nie na wyjeździe, to na rodzinnej działce. Ci, którzy jednak zdecydują się na dalszą wyprawę, muszą mieć świadomość, że będzie drożej…
Z danych portalu nocowanie.pl wynika, że więcej zapłacimy póki co za kwatery nad morzem. Te w górach utrzymały poziom z zeszłego roku. Przynajmniej na razie.
Ile kosztuje jedna doba?
Nad Bałtykiem średnia cena noclegu to nieco ponad 53 złote za dobę dla jednej osoby, przy czym drożej zapłacimy w Międzyzdrojach czy Rewalu (ponad 60 złotych), a w tańszych Ustroniach Morskich lub Władysławowie będzie to bliżej 50. Mało?
To przeciętnie 200 złotych za dobę dla całej rodziny za nocleg, bez jakiegokolwiek wyżywienia.
W górach średnio zapłacimy za nocleg niecałe 50 złotych, a najtaniej będzie w Krościenku i Murzasichlach – około 40 złotych.
Na drugim biegunie jest Zakopane (55 złotych) i najdroższy w górach Szczyrk – 57 złotych.
Warto pamiętać, że w tym roku zdecydowanie drożej może być w miejscach, które do tej pory nie cieszyły się szczególną popularnością. Na Kaszubach, Warmii czy na Podlasiu, cena noclegu może być wyższa nawet niż nad morzem!
Bliskość natury i mniejsza gęstość zaludnienia to czynniki, które są dziś najbardziej cenione przez wczasowiczów.
Prognozy wakacyjne – nie spodziewamy się obniżek
Właściciele baz noclegowych zostali szczególnie dotknięci epidemią koronawirusa. Przez dwa miesiące zamknięte były wszystkie hotele i miejsca noclegowe w Polsce. Nawet te, które zawsze charakteryzowały się sporym obłożeniem (w tym roku stały puste w Wielkanoc i podczas majówki).
Dodatkowo wynajmujący ponoszą zwiększone koszty związane z zapewnieniem bezpieczeństwa. Konieczność dezynfekcji przestrzeni wspólnych czy pokojów po zmianie gości to dodatkowe wydatki, zarówno od strony kosztów pracy personelu, jak i zakupu artykułów higienicznych.
Kolejnym czynnikiem, który może wpłynąć na dalsze podwyżki, jest wzrost popytu. A zainteresowanie po niedawnym złagodzeniu obostrzeń jest olbrzymie. Powołując się na liczbę zapytań o noclegi, które zmierzył na swojej stronie portal nocowanie.pl – wzrost użytkowników po 4 maja (czyli wtedy, gdy odmrożono bazę hotelową w naszym kraju) poszybował do pułapu 184 % w odniesieniu do analogicznego okresu roku ubiegłego.
Pokazuje to, jak bardzo spragnieni jesteśmy podróży i pozytywnych emocji z nimi związanych. Jeśli nałożymy do tego skrócenie sezonu urlopowego spowodowane epidemią, które oznacza przesunięcie większości rezerwacji na czerwiec, lipiec oraz sierpień, to widać, że obłożenie będzie raczej pełne. Można dostrzec to już w tej chwili, bo dane portalu nocowanie.pl pokazują, że miejsc noclegowych w lipcu i sierpniu zaczyna już brakować.
Ceny mogą zatem jeszcze wzrosnąć, zwłaszcza po przyznaniu świadczenia 1 000+ na wykorzystanie w ramach turystyki krajowej.
Podróż samochodem – jedyne rozsądne wyjście
Drugim najważniejszym obok noclegów składnikiem kosztów urlopu jest sam przejazd. W tym roku nasze wakacyjne środki transportu również ulegną zmianie. Poczucie bezpieczeństwa skłania do wybrania komunikacji indywidualnej, a nie zbiorowej.
Dlatego znaczną część pieniędzy przeznaczonych na wypoczynek zostawimy na stacjach benzynowych. Nawet jeśli jesteśmy mistrzami eco-drivingu i mamy oszczędny samochód, to liczba pokonanych w sezonie urlopowym kilometrów przemnożona przez litry zużytego paliwa oznacza spory wydatek.
Co można zrobić, żeby tak nie było?
Kredytowa karta paliwowa pozwoli na darmową podróż
Jednym ze sposobów na oszczędzanie są programy, które pozwalają uzyskać zwrot pieniędzy wydanych na paliwo.
Tak działa np. karta kredytowa Citibank-BP Motokarta, która zwraca część wydanych środków, a te można wykorzystać podczas tankowania na stacjach BP.
Zasady są bardzo proste, a stosowanie się do nich to 20 zł zwrotu miesięcznie, czyli 240 złotych rocznie i aż 720 złotych przez trzy lata. Taka kwota pozwoli pojechać na wakacyjny wyjazd… za darmo, choć zwrot pieniędzy na cały bak otrzymamy de facto za rok.
Aby tak się stało, należy wydawać kartą 500 złotych miesięcznie, z czego minimum 250 złotych na stacjach BP. Każdy taki miesiąc to wspomniane 20 złotych w formie elektronicznego zwrotu na kartę. Można go wykorzystać od razu lub zbierać, by mieć pełne 240 złotych na paliwo w wakacje.
Brak opłat za wydanie i użytkowanie karty kredytowej oraz darmowe powiadomienia SMS to przejrzysta umowa.
Nie tylko paliwo – co jeszcze można zyskać i oszczędzić na wakacje?
Darmowa wakacyjna podróż to niejedyna korzyść karty Citibank-BP.
Jej posiadacz ma zniżki w 150 restauracjach w ramach programu Citi Specials oraz ponad 300 innych rabatów (korzysta z wyjątkowych ofert nie wychodząc nawet z domu – m.in. -20 proc . na zakupy online w Clinique, MAC i Estee Lauder, 30 dni na darmowe czytanie ebooków i audiobooków w Legimi, -20 proc. mniej na ubezpieczenie kupione online w LINK4, 4 proc. zwrotu na Booking.com, bezpłatny miesiąc w HBO GO i wiele innych). Dodatkowo każda wykonana nią płatność u partnerów programu Payback zbiera punkty, które zapisują się bezpośrednio na niej.
Nie trzeba więc mieć dodatkowej karty do kolekcjonowania korzyści w Programie Payback. Zniżki i zapisane bonusy pozwolą zmniejszyć koszty rezerwacji, ubezpieczenia auta czy zakupu wyposażenia potrzebnego w trakcie wyjazdu.