VW Bulli - wielki powrót warzywa [wideo]
Oto powrót po latach. Dla Niemców to był Bulli, dla Polaków Ogórek, a dla amerykańskich hippisów, którym zawdzięcza największą popularność, Microbus. Przed Wami nowa odsłona kultowego Volkswagena.
05.03.2011 | aktual.: 07.10.2022 17:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przed Genewą pojawiały się przecieki, że VW zaprezentuje nową wersję Garbusa. New Beetle jest autem popularnym, ale nikogo ta informacja specjalnie nie zelektryzowała. Dopiero na szwajcarskiej wystawie okazało się, że niemiecki koncern przygotował hit, któremu na imię Bulli i nawiązuje do innego kultowego samochodu - "Ogórka".
Transporter T1 zadebiutował w 1950 roku. Do dzisiaj Bulli ma rzeszę fanów na całym świecie. 10 lat temu VW zaprezentował studyjną wersję Bulliego nowej generacji. Teraz przyszedł czas na koncept.
Nowy Bulli napędzany jest silnikiem elektrycznym, a wszystkim sterujemy za pomocą iPada. Motor rozwija moc 115 KM i zasilany jest baterią litowo-jonową o maksymalnej pojemności 40 kWh. Pozwala to na przejechanie do 300 kilometrów. Samochód ładuje się godzinę. Bulli przyspiesza od 0 do 100 km/h w 11,5 sekundy, a elektronicznie ograniczona prędkość maksymalna wynosi 140 km/h.
Volkswagen Bulli - Geneva Motor Show 2011
Prezentowany w Genewie "Ogórek" jest dwukolorowy - biały i czerwony. W białym kolorze utrzymane jest V na pokrywie komory silnika. Bagażnik przy pełnym wykorzystaniu wszystkich sześciu miejsc siedzących ma pojemność 370 litrów. Tak jak pierwotnie T1, także nowy "ogórek" ma z przodu jedną dużą kanapę. Z tyłu jest również miejsce dla trzech osób. Do tego jednym ruchem z tylnej kanapy możemy stworzyć... łóżko. Bulli ma niecałe 4 metry długości, 175 cm szerokości i 170 cm wysokości. Rozstaw osi tego modelu wynosi 262 cm.
Jak zapowiadają przedstawiciele Volkswagena, koncern jest bardzo blisko podjęcia decyzji o produkcji tego samochodu. Dobra informacja jest też taka, że Bulli będzie dostępny również z klasycznymi, benzynowymi i dieslowskimi, silnikami. Czy jesteśmy świadkami narodzin kolejnej legendy?