Trawniki przy autostradach mogą zastąpić kwietne łąki. Chodzi nie tylko o estetykę
90 posłów różnych opcji politycznych poparło interpelację, której założeniem jest rozpowszechnienie sadzenia łąk kwietnych przy autostradach. Poza walorami estetycznymi takie rozwiązania ma korzyści ekologiczne, a także finansowe.
01.09.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ministerstwa Infrastruktury oraz Klimatu i Środowiska są adresatami interpelacji, w której posłowie domagają się sadzenia łąk kwietnych zamiast trawników wzdłuż pasów drogowych na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Takie rozwiązanie na dobre zagościło już w miastach, dlaczego więc tego nie rozszerzyć?
Trawniki wymagają troskliwej opieki, by zachować swoją "zieloną" kondycję – muszą być nie tylko odpowiednio nawadniane, ale też przede wszystkim koszone. A to generuje duże koszty. Według statystyk samo koszenie 750 tys. m2 trawników wzdłuż autostrady A1 to wydatek 2 mld zł rocznie. Posłowie argumentowali także, że trawa nie jest zbyt pożyteczna dla przyrody, dlatego że m.in. nie daje pożywienia owadom.
Kwietne łąki miałyby nie tylko uatrakcyjnić krajobraz wzdłuż tras szybkiego ruchu, ale także wzbogacić ekosystem, a także zredukować wpływ emisji szkodliwych substancji, emitowanych przez jadące drogą pojazdy. Łąka o wielkości 1 hektara jest w stanie pochłonąć nawet 120 kg pyłów PM2.5 oraz 10 ton CO2 rocznie. Tak wynika z danych zarządcy autostrady A1, gdzie zresztą przy węźle Stanisławie powstała już pilotażowa łąka. Zasadzono tam mieszankę zawierającą łącznie 38 rodzajów roślin.
Portal scigacz.pl zauważa jednak, że w całym pomyśle jest pewien problem. GDDKiA już w marcu wystosowało stanowisko, że mimo konieczności ogrodzenia autostrad i "ekspresówek", tego typu łąki mogą zachęcić dzikie zwierzęta do bliższego podchodzenia do tras, a tym samym zwiększyć prawdopodobieństwo przedostania się ich bezpośrednio na drogę.