Zakaz sprzedaży w całej Unii. Komisja pokazała projekt nowego przepisu

Całkowity zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych w UE po 2035 roku - brzmi nierealnie? Podobnego zdania jest wielu przedstawicieli branży. Są jednak i tacy, którzy pozytywnie patrzą w elektryczną przyszłość. Jedno jest pewne - jeśli plany wejdą w życie, obecna motoryzacja wywróci się do góry nogami.

Komisja Europejska chce, by od 2035 roku w Unii nie można było kupić nowego auta spalinowego
Komisja Europejska chce, by od 2035 roku w Unii nie można było kupić nowego auta spalinowego
Źródło zdjęć: © Fot. Marcin Łobodziński
Aleksander Ruciński

15.07.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kilka dni temu amerykańska agencja prasowa Bloomberg ujawniła przecieki mówiące o śmiałych planach Unii Europejskiej. 14 lipca 2021 roku plotki okazały się prawdą - Komisja Europejska przedstawiła projekt, zgodnie z którym w krajach członkowskich obowiązywać ma zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych. Graniczna data to rok 2035.

To jeden z pośrednich celów do osiągnięcia głównego założenia, jakim jest uczynienie Europy całkowicie bezemisyjnym kontynentem przed 2050 rokiem. Zmiany w motoryzacji mają być jednym z głównych czynników wspomagających realizację planu. Producenci staną więc przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Szczególnie ci, którzy jak dotąd nie robili wiele w temacie rozwoju elektromobilności.

Rewolucja zaczyna się już teraz - zgodnie z założeniami UE średnia emisja spalin emitowanych przez samochody ma zostać zmniejszona o 55 proc. jeszcze przed 2030 rokiem, a 5 lat później ma wynosić 0 proc. dla wszystkich nowych aut.

Warto odnotować, że dla niektórych marek nie będzie to większym problemem. Przejście na zeroemisyjność jeszcze przed ogłoszeniem planów UE zapowiedzieli już m.in. Ford, Opel, Mini, Volvo, Volkswagen czy Jaguar. Unijne propozycje niewiele więc tu zmienią. Pytanie co z firmami, które specjalizują się wyłącznie w maszynach z napędem spalinowym i producentami ekstremalnie sportowych supersamochodów.

Jeśli plany UE wejdą w życie, w ciągu najbliższych 14 lat motoryzacyjny krajobraz Europy może zmienić się nie do poznania. I nie chodzi tylko o to, co będzie jeździć po drogach, ale i samą infrastrukturę. Auta na prąd trzeba przecież gdzieś ładować, dlatego też UE chce wymusić na państwach członkowskich dynamiczną rozbudowę sieci stacji ładowania. Do 2025 roku ma być co najmniej jedna na każde 60 km istniejących dróg.

Z zapowiedzi Komisji Europejskiej ucieszyli się przedstawiciele Polskiego Przedstawicielstwa Paliw Alternatywnych:

-Pakiet „Fit for 55” to bardzo ważny i długo oczekiwany krok legislacyjny ze strony Komisji Europejskiej. Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę – zarówno w Polsce, jak też podczas dyskusji prowadzonych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – by zaproponowane regulacje miały wiążący” – mówi o projektach legislacyjnych KE Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych – Ambitne limity emisji CO2 wliczają również istotne ograniczenia w możliwości rejestracji pojazdów konwencjonalnych w Europie po 2035 roku. Osiągnięcie tych celów w naszym regionie i na naszym rynku wymaga jednak efektywnych mechanizmów wsparcia – zarówno tych wprowadzanych poprzez AFIR, jak też wdrażanych na poziomie Państw Członkowskich.

Plan Komisji Europejskiej nie podoba się jednak wszystkim przedstawicielom branży motoryzacyjnej. Niektórzy z nich otwarcie krytykują pomysły UE, poddając je w wątpliwość. Przykładem może być prezes BMW, Oliver Zipse, który stwierdza, że obecne propozycje gwałtownie zwiększą popyt na pojazdy elektryczne. Bez ogromnych wysiłków wszystkich państw członkowskich i powiązanych sektorów, realizacja celu będzie po prostu niemożliwa.

Prezydent niemieckiej organizacji VDA cytowany przez Automotive News Europe wypowiada się jeszcze odważniej: "To antyinnowacyjność i przeciwieństwo otwartości na technologię, a przy tym ograniczenie wolności wyboru dla konsumentów".

Swoje dorzuca też stowarzyszenie CLEPA zrzeszające poddostawców branży motoryzacyjnej: "Nie jest to najbardziej efektywny sposób na uzyskanie neutralnego klimatycznie transportu. Priorytetem powinna być elektryczność i alternatywne paliwa ze źródeł odnawialnych, a nie całkowity zakaz stosowania określonych technologii."

Postanowienia UE mogą wywrócić rynek do góry nogami. Nie tylko nowych pojazdów, ale i używek, które po 2035 roku mogą zacząć stawać się spalinowymi, białymi krukami. Zakaz bowiem, przynajmniej w pierwotnej wersji, dotyczyć ma tylko fabrycznie nowych samochodów. Przeciwnicy elektryków będą skazani wyłącznie na rynek wtórny. Jak będzie on wówczas wyglądał? Nie wiem, choć się domyślam.

Komentarze (83)