Nowa technika jazdy. Starsi kierowcy muszą się przestawić
Weterani za kierownicą z pewnością pamiętają, że silnik Diesla powinien pracować na 2000 obrotach na minutę, zanim zmienimy bieg, podczas gdy silnik benzynowy powinien pracować nieco wyżej. Ta technika, choć skuteczna, jest zdecydowanie bardziej odpowiednia dla starszych modeli samochodów. Miałem okazję przemierzyć długą trasę takim "zabytkiem" i poczułem wyraźną różnicę.
22.02.2024 | aktual.: 07.03.2024 09:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowoczesne samochody i silniki są tak zaprojektowane, że nie ma prawie żadnej różnicy w technice jazdy między dieslem a benzyniakiem. Jeśli nie jesteśmy w trakcie wyścigu, możemy zmieniać biegi w zakresie 1500-2000 obrotów na minutę bez obaw o nadmierne obciążenie silnika. Co więcej, jazda w ten sposób pozwala nam oszczędzać paliwo. Niektóre doładowane benzyniaki mają charakterystykę wolnoobrotową, która jest bardziej wyraźna niż w niektórych modelach diesla.
Na przykład, niemiecki silnik benzynowy 2.0 TSI skonfigurowany z automatyczną skrzynią biegów często zmienia biegi przed dojściem wskazówki obrotomierza do 1500 obrotów na minutę. Można z powodzeniem jeździć w ten sposób również z ręczną skrzynią biegów, pod warunkiem że nie wciskamy zbyt mocno pedału gazu. Zakres powyżej 2500 obrotów na minutę można obecnie uznać za taki, który wykorzystuje się głównie do wyprzedzania. Tymczasem, na przykład, silnik Diesla Renault 1.5 dCi jest mniej chętny do współpracy na niskich obrotach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyznam, że już przyzwyczaiłem się do takiego stylu jazdy. Jako kierowca, który głównie testuje nowe samochody, nauczyłem się jeździć w ten sposób. Wychowałem się na jeździe samochodem, tak jak większość osób z co najmniej 20-letnim stażem za kierownicą, i nie byłem taksówkarzem, więc dla mnie świętością było utrzymanie 3000 obrotów na minutę w benzyniaku. Wszystko poniżej tego poziomu uważałem za zło. Czasami widzę w waszych komentarzach, że jazda na niskich obrotach to zabójstwo dla silnika.
Odczułem to na własnej skórze, kiedy przejechałem się samochodem z 1999 roku z jeszcze bardziej przestarzałym silnikiem. Doświadczyłem czegoś, czego nie czułem od dawna — braku obrotów i mocy jednocześnie. Często z przyzwyczajenia utrzymywałem tak niskie obroty (około 2000), że silnik nie dawał rady i zaczynał szarpać. Wtedy przypomniałem sobie, że zasady się nie zmieniają, ale samochody tak. Nie znam nowoczesnego silnika, który nie dałby rady przyspieszyć przy 2000 obrotach na minutę pod lekkie wzniesienie.
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego nowoczesne silniki są w stanie pracować na niskich obrotach, a stare nie? Przede wszystkim chodzi o charakterystykę, zwłaszcza wysoki moment obrotowy. Dzisiejsze jednostki o pojemności 1 litra generują tyle momentu, co silniki o dwukrotnie większej pojemności 20 lat temu. Na przykład, silnik 2.0t Volvo z późnych lat 90. maksymalnie daje 240 Nm momentu. Współczesny litrowy EcoBoost Forda dostarcza tyle samo. I to w korzystniejszym zakresie obrotów.
Po drugie, nowe silniki są zaprojektowane do pracy na niskich obrotach. Owszem, przy niskich obrotach i wysokich obciążeniach mogą wystąpić problemy, ale innego rodzaju. Układ korbowy wytrzymuje, choć w cylindrze dzieją się cuda (np. spalanie superstukowe). Niemniej, jednak jeśli nie przesadzamy, nie ma powodów do obaw.
Po trzecie, oleje silnikowe również się zmieniły. Współczesne oleje o niskiej lepkości, ale wysokiej odporności filmu olejowego, chronią silniki przed obciążeniem na niskich obrotach znacznie lepiej, niż miało to miejsce 20 lat temu.
Po czwarte, mamy do czynienia z kołami dwumasowymi. Takie rozwiązanie eliminuje wibracje odczuwalne przy niskich obrotach i trochę oszukuje kierowcę. Choć nie wszystkie małe jednostki benzynowe mają koła dwumasowe, warto mieć to na uwadze, aby nie przesadzić.
Po piąte, mamy do czynienia ze skrzyniami wielobiegowymi. Większa liczba przełożeń pozwala na korzystanie z węższego i niższego zakresu obrotów, choć wymaga częstszego sięgania do drążka. Lepsze są silniki z automatycznymi skrzyniami biegów o siedmiu lub ośmiu przełożeniach, które zmieniają biegi co chwila.
Przesiadka ze starego samochodu do nowoczesnego (nawet jeśli ma on już 10 lat) to nie tylko zmiana auta na nowsze, ale także zmiana techniki jazdy. Nie musimy już tak pilnować obrotów, nie musimy redukować biegów pod górę, kiedy strzałka pokazuje wartość 2000 obrotów na minutę. To już jest przestarzałe. Taka technika po prostu się nie opłaca.
Jeżdżąc na niskich obrotach, ale z umiarem, można osiągnąć naprawdę niskie wartości zużycia paliwa. Współczesny Passat 2.0 TSI zużywa tyle paliwa, co 20-letnie kompakty o dwu- a nawet trzykrotnie mniejszej mocy. Wystarczy tylko odpowiednia technika jazdy.
Nawet jeśli mamy do czynienia ze starym samochodem, takim jak ten, którym ostatnio się przejechałem, ta technika działa. Z ponad 200-kilometrowej trasy wynik spalania 6,6 l/100 km i to ze sporym obciążeniem pozytywnie mnie zaskoczył. Gdybym jechał "po staremu", trzymając obroty, myśląc o panewkach, zużycie byłoby wyraźnie większe. Na pewno byłoby większe w nowoczesnym aucie, gdyby się trzymać starych zasad.