Suzuki SX4 S‑Cross 1,6 DDiS 4WD Elegance [pierwsza jazda autokult.pl]
Międzysegmentowy crossover Suzuki SX4 do tej pory mocno kojarzył się z bliźniaczym Sedici, sprzedawanym pod marką Fiat. Jego następca wydoroślał i stanowczo odcina się od tego pokrewieństwa. Między innymi dlatego w jego nazwie pojawił się drugi człon zapożyczony z koncepcyjnego S-Cross.
07.10.2013 | aktual.: 28.03.2023 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Suzuki SX4 S-Cross 1,6 DDiS 4WD - pierwsza jazdaNowy Suzuki SX4 S-Cross 1,6 DDiS 4WD - test
Nowy Suzuki SX4 S-Cross, bo tak brzmi teraz pełna nazwa tego modelu, znacznie urósł w porównaniu z poprzednikiem. Rozdmuchane gabaryty i masywna sylwetka ozdobiona u dołu plastikowymi panelami sprawiły, że samochód wygląda dużo poważniej, ale nieduży prześwit i ekologiczne opony wskazują na to, że nadal jego żywiołem jest miasto.
Przedni pas, w którym przeważają duże reflektory z paskiem świateł dziennych w technologii LED i nieco wysunięta do przodu, użebrowana poziomo atrapa chłodnica, prezentują się skromnie. Trudno się doszukać takiej awangardy jak u niektórych konkurentów. Charakteru dodaje mu niepolakierowana dolna część zderzaka ze srebrnym elementem udającym metalową osłonę silnika. Przy projekcie pasa tylnego wykonano identyczny zabieg i również tam dominującą rolę odgrywają duże światła podzielone pokrywą bagażnika.
To właśnie w przestrzeni bagażowej i we wnętrzu najbardziej czuć dodatkowe centymetry. Pojemność bagażnika z podwójną podłogą wzrosła do 440 l, a kabina zapewnia dużo więcej przestrzeni – szczególnie z tyłu, gdzie teraz mogą bezproblemowo podróżować dwie dorosłe osoby o przeciętnym wzroście. Wyżsi pasażerowie niestety mogą czuć się niekomfortowo, bo o ile miejsca na nogi w nowym SX4 S-Cross nie powinno zabraknąć, o tyle przez teatralny układ siedzisk (tylne są dużo wyżej niż przednie) brakuje kilku centymetrów nad głową.
Jak w większości samochodów tego typu najlepiej jest oczywiście z przodu. Tam ani kierowca, ani pasażer nie powinni narzekać na brak miejsca, również fotele są bardziej wygodne. Odpowiednio wyprofilowane siedziska i oparcia z miękkimi zagłówkami mimo braku regulacji podparcia odcinka lędźwiowego nie męczą w podróży.
Pozycja za kierownicą SX4 S-Cross kojarzy się bardziej z uterenowionym kombi niż crossoverem, ale dzięki odpowiednio dużym lusterkom bocznym i sporemu przeszkleniu nie ma problemów z widocznością dookoła auta. Podwójne, panoramiczne okno dachowe, które otwiera się aż na 60 cm, dodatkowo wpuszcza do kabiny mnóstwo światła. Tam gdzie wzrok nie sięga, mogą pomóc czujniki parkowania czy kamera cofania. Przekazywany przez nią obraz mógłby być jednak nieco ostrzejszy. Podczas manewrów można docenić też mały promień zawracania.
Wraz z nowym modelem poprawiła się również jakość wykończenia wnętrza. Oprócz solidnego spasowania elementów zastosowano więcej miękkich tworzyw, a te, które pozostały twarde, są całkiem przyjemne w dotyku. W centrum deski rozdzielczej pojawił się wkomponowany nieco bez pomysłu ekran zestawu multimedialnego i nawigacji. Choć według udzielonych mi informacji ten sprzedawany w Polsce będzie nieco inny niż na hiszpańskiej premierze, warto wspomnieć, że bardzo dobrze reaguje na wydawane mu polecenia głosowe, ale nie radzi sobie w mocnym słońcu.
Jak wspomniałem na początku, żywiołem Suzuki SX4 S-Cross ma być miasto i ewentualnie tereny podmiejskie. Właśnie w takim krajobrazie ten japoński crossover najlepiej się odnajduje, co czuć między innymi po pracy zawieszenia czy układu kierowniczego, które zestrojono z naciskiem na komfort.
Układ o niskiej sile tłumienia świetnie wybiera poprzeczne nierówności, nie wykazując przy tym nadmiernej chęci do łapania przechyłów na łukach. Odporna na siły poprzeczne charakterystyka jazdy w połączeniu ze świetnie pracującym układem dołączanego napędu na cztery koła sprawia, że mimo miejskiego charakteru jazda tym autem po górskich drogach potrafi dać sporo radości.
Elektronika skutecznie żongluje momentem obrotowym po kołach, dbając o odpowiednią trakcję i pewne pokonanie zakrętu, w trybie sportowym często utrzymując tor jazdy na granicy przyczepności. Kierowca może wybrać również nastawy automatyczne, przeznaczone na podłoża o słabej przyczepności (np. śnieg czy błoto). Ma też możliwość sztucznego zblokowania osi i wymuszenia stałego rozkładu siły napędowej na koła do prędkości 60 km/h.
Tryby jazdy definiują też reakcję silnika na gaz, pracę systemu ESP oraz w przypadku samochodów z przekładnią bezstopniową charakterystykę jej pracy. Tryb sportowy dość zauważalnie wpływa na dynamikę auta, która nie powala na kolana, ale jak na taki samochód jest wystarczająca. Mimo że wóz urósł, napędza go ta sama fiatowska, nieco hałaśliwa konstrukcja 1,6 DDiS co w poprzedniku.
Niezbyt przyjemny dźwięk jednostki napędowej drażni szczególnie podczas rozruchu i przy prędkości obrotowej powyżej 3500 obr./min. Dość krótkie pierwsze trzy przełożenia sześciobiegowej skrzyni niestety nie pomagają silnikowi w kulturalnej pracy, ale na polski rynek trafią wersje bez systemu Start&Stop.
Podczas dynamicznej jazdy w zakrętach najsłabszym ogniwem okazał się dość mocno wspomagany układ kierowniczy, który mógłby precyzyjniej reagować na to, co dzieje się na wieńcu koła. Jednak nie ma się co oszukiwać, że ktokolwiek kupi SX4 S-Cross, aby w trybie Sport zbierać nim ostre łuki górskich serpentyn, więc można mu to wybaczyć.
Suzuki SX-4 S-Cross przez znaczną zmianę gabarytów ma trochę inny charakter niż poprzednik. Co za tym idzie - zacznie rywalizować w bardziej popularnym segmencie, ale za to z większą niż dotychczas grupą konkurentów. Czy taka zmiana wyjdzie Suzuki na dobre, zapewne dowiemy się w ciągu najbliższych miesięcy.
- Napęd 4WD
- Przestronność wnętrza
- Lepsze materiały wykończeniowe
- Niskie zużycie paliwa
- Hałaśliwa jednostka napędowa
- Niezbyt precyzyjny układ kierowniczy