Spontaniczny weekend w Brukseli – wizyta w muzeum Autoworld!
Sama podróż to w sumie czysty przypadek. Znajomy napisał o relatywnie tanich biletach Ryanaira do Brukseli z terminem na październikowy weekend. Innych planów nie miałem, w Brukseli nigdy wcześniej nie byłem, weekend odpoczynku – szczególnie od bardzo zimnej ostatnio Warszawy – zawsze się przyda. Bilety na samolot i bus z lotniska kupione i spokój. Żadnego wcześniejszego planowania, trasy zwiedzania, najważniejszych punktów miasta – nic. Na ostatnią chwilę w pracy z ciekawości wpisałem do przeglądarki hasła typu „Brussels Car/Brussels Car Muzeum” i tak właśnie dowiedziałem się o Autoworld. Nie miałem wielkich oczekiwań, może dlatego, że nie chciałem się później rozczarować. Okazało się wręcz przeciwnie…
18.10.2015 | aktual.: 30.03.2023 13:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czym jest Autoworld?
Autoworld zlokalizowane jest w budynku graniczącym z Łukiem Triumfalnym w Cinquantenaire z niewielką i nierzucającą się na pierwszy rzut oka tablicą nad szklanymi drzwiami, a po bokach na kolumnach znajdują się powściągliwe bilbordy.
Za to w wielkiej neoklasycystycznej hali naszym oczom ukazuje się historia motoryzacji. Nie współczesnej, nawet nie ostatnich kilkudziesięciu lat, ale całości. Ruch na ekspozycji rozpoczyna się od wystawy pierwszych automobili, które bardziej przypominają nam teraz modyfikację zabytkowego roweru lub niewielkiej karocy z silnikiem, niż znany nam współcześnie samochód. W jednym z oddzielonych pomieszczeń znajduje się nawet niewielka wystawa karet! Muzeum gromadzi jedną z najbardziej reprezentatywnych kolekcji oferując szeroki przegląd światowej historii motoryzacji.
Od pierwszych automobili przechodzimy przez kolejne lata postępu mijając wymalowane na ścianach oznaczenia 10’s, 20’s, aż do aut współczesnych, których oczywiście jest relatywnie mniej.
Pomimo bardzo wczesnego przyjścia do muzeum niedzielnym rankiem, mój czas był mocno ograniczony. Znajomi również nie pomagali, nie sądzili, że aż tyle będę w nim siedział. Wyposażony tylko w smartfon i tak starałem się uwiecznić możliwie wszystko. Chociaż nie wykluczam, że w najbliższych latach przy okazji jeszcze tu zajrzę, dlaczego?
Autoworld nie jest tylko statyczną wystawą ciągle tych samych pojazdów. W ciągu roku organizowanych jest tu od kilku do kilkunastu tematycznych ekspozycji związanych z rocznicami marek, jak i modeli wybranych producentów. W tym momencie jest to 50-cio lecie Porsche Targa wraz z wyścigowymi modelami Porsche, które startowały i wygrywały w nieistniejącym już historycznym wyścigu Targa Florio.
W galerii poniżej wstawiłem zdjęcia moim zdaniem najciekawszych aut z tych, które były na ekspozycji. Wedle własnych preferencji, z największym naciskiem na te relatywnie młode, chociaż niekoniecznie znane i rozpoznawalne modele.
Dla mnie największym zaskoczeniem i niespodzianką było spotkanie na żywo kilku modeli, które znałem i o których czytałem, ale nigdy nie sądziłem, że będę w stanie zobaczyć je kiedykolwiek na żywo. W życiu!
Pierwszym z nich była wystawiona na stelażu pomiędzy poziomami Honda S800 w wersji Coupe. Stojąc tam na górze, wygląda niemal jak zabawka.
Szczególnie, że obok towarzyszył jej znany i nie koniecznie lubiany Trabant. Niestety, ze względu na rozmieszczenie aut, nie udało mi się zrobić lepszego zdjęcia małej sportowej Hondzie.
Im dalej tym lepiej, na parterze pojawiło się jeszcze Renault 4 w wersji cabrio, a na górnym piętrze pod magiczną liczbą 80’s Renault 5 Turbo!
Świetnym odniesieniem, jak ekstremalne było w swoich czasach to auto jest stojący po drugiej stronie, trochę młodszy amerykański hatchback AMC Pacer. Wystarczy rzut oka na osiągi i już mamy mocny punkt odniesienia, jak diabelsko mocne było to małe francuskie auto.
Trochę wcześniej, ale również na górnym piętrze stoi oryginalny Mini Countryman. Jest tak niewyobrażalnie niewielki w porównaniu ze swoim najnowszym następcą o tej samej nazwie, nadal z logiem „Mini”.
Kilka kroków i kilkanaście zdjęć dalej dochodzę do miejsca z autami wyścigowymi. Są czyste i zadbane, jednak widać na nich ślady użycia, bardzo mnie to cieszy.
Pierwsza z brzegu, piękna i uśmiechnięta rajdowa Fulvia w barwach Marlboro.
Nie zabrakło również wyścigowych Porsche z lat 1976-77, modeli 934 oraz 935/5 – ich nie muszę Wam raczej opisywać.
Dalej pojawia się wyścigowe auto o bardzo nienaturalnych proporcjach. Od razu widać, że nie jest to samochód drogowy dostosowany do wyścigów, a stuprocentowy, nastawiony na zwycięstwo w klasie projekt.
Dalej trzy auta reprezentujące amerykańską motoryzację i segment muscle carów, a od razu przy nich małe, niskie, bardzo sportowe i jeszcze bardziej czerwone włoskie auto. Mój pierwszy kontakt z modelem jak i z marką – mianowicie Bizzarrini AMX 3 Spyder. Tu stałem długo, bardzo długo. Strasznie niefortunnie wepchnięte w kąt przy samym ogrodzeniu, przez co nie można było obejść i podziwiać sylwetki auta dookoła.
Niestety podobna sytuacja w przypadku stojącego obok sąsiada. Auta, którego się tu nie spodziewałem. Nie spodziewałem się go widzieć na żywo. Tym bardziej nie spodziewałem się go bez szklanego ogrodzenia i ogromnych barierek. Wyścigowy, z widocznymi śladami użytkowania i na pasach spinających maskę, i na felgach Dunlopa, i na najważniejszym miejscu w tym aucie – fotelu kierowcy. Dla mnie, to jedno auto wystarczyłoby za całą wystawę aut wyścigowych. Jedno jedyne, wystawione na piedestał do oglądania z każdej możliwej strony!
Honda S800, Renault 5 Turbo, Countryman, D Type – to mógłby być koniec niespodzianek. Oczywiście po drodze pojawiały się auta rzadkie, dla mnie nieznane lub nierozpoznawalne – głównie z lat przedwojennych – oraz belgijskie samochody i motocykle. Jednak trafiło się jeszcze jedno stare auto, które oglądałem nawet niedawno na portalu z klasycznymi autami na sprzedaż – Abarth, i to nie byle jaki. Model GT 750 stylizowany przez Zagato, znany również jako „Double-bubble” przez swój charakterystyczny dach. Stojący w pomieszczeniu nawiązującym do wyścigowego boksu, pomiędzy Porsche 550 Spyder 1953, a innym włoskim krewnym – Osca Maserati 1961.
Nie obyło się oczywiście bez Citroena DS, Jaguara E Type oraz klasycznego Porsche – w tym wypadku 912ki. To jednak nie koniec, co z główną atrakcją programu?
50-cio lecie Porsche 911 Targa oraz hołdu ku czci Targa Florio
Z okazji 50 rocznicy wersji Targa zostało zaprezentowane 7 pokoleń legendarnego modelu, od pierwszej wersji z miękkim oknem do najnowszej, dostępnej w salonach pod oznaczeniem 991 w wersji 4S. Co ciekawe, właśnie ten najnowszy showroomowy egzemplarz budził największe zainteresowanie zwiedzających fotografów. Może coś w tym jest i powinno być więcej miejsc, w których można by było oglądać swobodnie najnowsze i najciekawsze auta nie tylko od Porsche, ale również od pozostałych producentów.
Tyle o samej wersji Targa, na koniec przejdę do tej ciekawszej historycznej części expo – wyścigu Targa Florio. Zapoczątkowany w 1906 roku, przebiegający przez 146 km górskich sycylijskich dróg publicznych. W następnych latach trasę skrócono do 72 km pętli, którą trzeba było przejechać od 11 do nawet 14 razy w zależności od edycji. Jedno okrążenie odpowiadało od 800 do 900 wymagających górskich zakrętów, co było prawdziwym wyzwaniem dla kierowców, biorąc pod uwagę, że startujące tam auta były z roku na rok coraz mocniejsze. Ze względu na wypadek śmiertelny z udziałem widzów, wyścig został przerwany po 4 okrążeniu w 1977 roku. Przez wszystkie edycje to właśnie Porsche zdobyło najwięcej tytułów pośród producentów, aż 11 – pierwsze w Porsche 550 Spyder, a ostatnie w Porsche 911 Carrera RSR.
Jednym z najbardziej znanych zwycięstw w Targa Florio był przejazd brytyjskiego kierowcy Vica Elforda w 1968 roku. Udało mu się wygrać, pomimo stracenia 18 minut już na pierwszym okrążeniu, ze względu na przebicie opony w swoim Porsche 907. Akurat tego modelu nie było niestety na wystawie – musiałem się zadowolić 550, 356, 906, 911 S oraz ostatnim wspomnianym już zwycięzcą 911 RSR (w tym przypadku repliką).
Moje małe podsumowanie
Tym sposobem przeszedłem całość – wszystko, co w tym momencie Autoworld miało mi do zaoferowania. Gdybym miał czas, na pewno zostałbym w nim dłużej. Prawdopodobnie zrobił lepsze zdjęcia, przeczytał możliwie wszystkie opisy, po wpatrywałbym się z rozmarzeniem, w najładniejsze dla mnie auta. Sądzę, że w ciągu kilku lat tu wrócę, głównie ze względu na wystawy tematyczne. Z takich, które się już odbyły warto wspomnieć o 100-leciu marki Aston Martin lub o 60-leciu modelu DS.
Prawdopodobnie opiszę jeszcze pokrótce w oddzielnym artykule belgijską część ekspozycji, oczywiście wraz ze zdjęciami.
O czym nie wspomniałem? Muzeum pełne jest modeli samochodów jak i innych pojazdów w wielu skalach. Modele te porozstawiane są w wielu miejscach, już od samego holu – w tym przypadku były to modele Porsche ze względu na wystawę specjalną. W Autoworld otwarty jest również sklep w pełni wyposażony właśnie w takie modele, jak i inne gadżety. W zależności od skali, producenta i jakości wykonania ceny mogą nas lekko przestraszyć. Nie zmienia to faktu, że sama wizyta w tym miejscu będzie bardzo miło wspominaną pamiątką.
Poniżej galeria zdjęć ze skromnym opisem, miłego!
Więcej zdjęć wkrótce!