Siedziałem w nowej Toyocie Yaris. Ma wszystko, czego potrzebuje przeciętny "Kowalski"

Nowa Toyota Yaris jesienią pojawi się w salonach, ale pierwszy – przedprodukcyjny – egzemplarz zawitał do Warszawy. Widać, że projektanci Toyoty wzięli się mocno do roboty, lecz z ostateczną oceną auta jeszcze się wstrzymam.

Wygląda nieźle, ale ten kolor zarezerwowano dla pierwszych egzemplarzy
Wygląda nieźle, ale ten kolor zarezerwowano dla pierwszych egzemplarzy
Źródło zdjęć: © fot. Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

25.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jakimś dziwnym trafem wydawało mi się, że na miejscu prezentacji zobaczę Toyotę Yaris Cross – czyli podniesioną wersję małego autka Japończyków – lecz powitał mnie "podstawowy" wariant jednego z najważniejszych aut Toyoty. Powód pomyłki jest stosunkowo prosty. Cała branża zaliczyła poślizg, fabryki stanęły, premiery aut zostały poprzesuwane. Powoli sytuacja wraca do normy, ale nadrobienie zaległości jeszcze potrwa. Nie przedłużając, przejdźmy do nowego Yarisa.

Tył jest naprawdę szeroki
Tył jest naprawdę szeroki© fot. Mateusz Lubczański

To auto świetnie wygląda w czerwieni (i na dużych kołach)

Od razu mogę zacząć od złych wiadomości. Czerwony kolor Tokyo oferowany będzie tylko w pierwszych egzemplarzach z rodziny "Premiere Edition". Być może później wróci do oferty, ale chętni na tak wyglądające auto muszą się spieszyć. Nadmuchane błotniki ewidentnie zaprojektowane są dla aut z pakietem Style (warto go dobrać!). Bazowe egzemplarze mogą wyglądać na małych kółeczkach po prostu śmiesznie.

Auta miejskie osiągnęły limit wielkości

Yaris jest krótszy o 5 mm od swojego poprzednika, ale trzeba zwrócić uwagę na inne wartości. Zwiększono rozstaw osi i kół, przez co nie tylko ma się on lepiej prowadzić, ale i mieć więcej miejsca w środku. Na początku trudno mi było uwierzyć, jak bardzo szerokie jest to auto optycznie, zwłaszcza z tyłu. Podobną tendencję widać w całej klasie. Auta nie mogą już urosnąć, więc eksperymentuje się z "upakowaniem" elementów w jak najbardziej kompaktowy sposób.

Nowa Toyota Yaris
Nowa Toyota Yaris© fot. Mateusz Lubczański

Toyota uwielbia duże telewizory

A przynajmniej tak to wygląda, Yaris bowiem ma całkiem sporą jednostkę multimedialną, która umieszczona jest bardzo wysoko. W teorii ma to pozwolić kierowcy na szybsze zerknięcie na ekran zamontowany prawie na wysokości wzroku. Trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądać w praktyce. Projektanci upakowali w górnej części garść miękkich materiałów, ale z racji tego, że był to egzemplarz przedprodukcyjny (czyli np. stuka w nim schowek pasażera), wstrzymam się od oceny. Nowy Yaris ma niżej umieszczony fotel, ale mając 180 cm wzrostu zostało mi nad głową 2 cm (wersja z przeszklonym dachem).

Nie każdemu ten ekran przypadnie do gustu, ale wnętrze jest dobrze rozplanowane
Nie każdemu ten ekran przypadnie do gustu, ale wnętrze jest dobrze rozplanowane© fot. Mateusz Lubczański

Zapłacimy za niego więcej, ale i więcej dostaniemy

Ceny Yarisa startują od 58 900 zł i warto zwrócić uwagę na wyposażenie. W standardzie dostajemy multimedia z 7-calowym ekranem (mają Android Auto i Apple CarPlay), klimatyzację i sporo pakietów związanych z bezpieczeństwem. Yaris wykryje i ostrzeże nas przed pieszymi i rowerzystami, rozpozna znaki drogowe, utrzyma pas ruchu, ma adaptacyjny tempomat i ma też poduszkę powietrzną pomiędzy kierowcą pasażerem. Wbrew pozorom to nie jest pierwsze tego typu rozwiązanie w klasie, Honda Jazz już miała taki bajer.

Yaris jest niezwykle ważny dla Toyoty w Europie

Zaprojektowany, budowany i przeznaczony dla Europy. Rodzina Yarisa rozszerzy się jeszcze o podniesionego crossovera (wersja Cross) i sportową (nawet aż za bardzo) wersję GR. W Polsce to dalej (lecz niektórzy podkreślają, że "jeszcze") lider zestawienia aut kupowanych przez klientów indywidualnych, a nowa generacja już spotyka się z dużym zainteresowaniem, choć jeszcze nie rozpoczęto jej aktywnej promocji. Może dlatego Toyota pozostawi w sprzedaży poprzednika, który w topowych wersjach kosztuje maksymalnie 60 tys. zł. To również ciekawa oferta.

Komentarze (13)