Bylejakość i usypianie czujności przez asystenty jazdy? Nie zgadzam się

Wypadek z udziałem autonomicznego samochodu jest przestrogą, że w tej dziedzinie nie warto łapać króliczka, choć bardzo dobrze, że wszyscy go gonią.

Czy zaufałbyś komputerom i podróżował w ten sposób po autostradzie lub drodze krajowej?
Czy zaufałbyś komputerom i podróżował w ten sposób po autostradzie lub drodze krajowej?
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe
Marcin Łobodziński

22.03.2018 | aktual.: 01.10.2022 18:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wielokrotnie powtarzałem, że marzę o aucie, w którym po włączeniu trybu autostradowego, mógłbym otworzyć gazetę i się zrelaksować. Nuży mnie jazda drogami szybkiego ruchu. Samo kierowanie na autostradzie uważam za stratę czasu. By zastąpić kierowcę, wystarczy adaptacyjny tempomat i system utrzymania pasa ruchu. Pozostaje pytanie: czy rzeczywiście byłbym w stanie spokojnie czytać, pędząc 120-130 km/h bez trzymania kierownicy i patrzenia przez szybę?

Wiele osób uważa, że systemy wspomagające kierowcę podczas jazdy są ogłupiające, zachęcają do bylejakości, nieuwagi i oduczają dobrych nawyków. Że tworzą kierowców-debili. Nie zgadzam się! Każdy z nich poprawia bezpieczeństwo i uważam, iż słuszne jest punktowanie aut przez Euro NCAP za wyposażenie ich standardowo w niektóre rozwiązania. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.

System ostrzegający o pojazdach w martwym polu to wynalazek, za który ktoś powinien dostać nagrodę. Ile wypadków moglibyśmy uniknąć, gdyby auta były w niego wyposażone dużo wcześniej? System zapobiegający lub zmniejszający ryzyko kolizji? Genialne! Niejedno auto skończyłoby marnie, najeżdżając na inne, gdyby nie to rozwiązanie. Przydatne zwłaszcza teraz, gdy panuje plaga kierowców samochodów i operatorów smartfona w jednym. Tego nie unikniemy, więc systemy antykolizyjne są w dzisiejszych czasach na wagę złota.

Adaptacyjny tempomat? Z jednej strony bardzo wygodne, a z drugiej bezpieczne urządzenie. Możecie się zrelaksować i powierzyć dostosowanie prędkości i bezpiecznej odległości do poprzedzającego auta elektronice. Gdy się zagapicie, może was uratować nawet przed poważnym wypadkiem na autostradzie.

Wspomnę jeszcze o dwóch rozwiązaniach, które bardzo sobie cenię. Asystent pasa ruchu - podobnie jak adaptacyjny tempomat, nie tylko relaksuje, ale i chroni przed poważnym zdarzeniem. Młodzi rodzice, oglądacie się do tyłu na dzieci? Poza dobrym lusterkiem zainwestujcie w tę funkcję, koniecznie aktywną, czyli taką, która sama koryguje tor jazdy.

Dobry system wspomagający kierowcę zastępuje go tam, gdzie jest on mocno ograniczony. Martwa strefa nieprzypadkowo się tak nazywa - nie ma szans, by dostrzec w niej pojazd.
Dobry system wspomagający kierowcę zastępuje go tam, gdzie jest on mocno ograniczony. Martwa strefa nieprzypadkowo się tak nazywa - nie ma szans, by dostrzec w niej pojazd.© fot. mat. prasowe

Świetnym wynalazkiem jest także Cross Traffic Alert, ostrzegający o ruchu poprzecznym podczas wyjeżdżania tyłem na drogę. Przypomnę tylko, że przy braku dostatecznej widoczności, polskie prawo zobowiązuje was do zapewnienia sobie pomocy innej osoby przy tym manewrze. W praktyce często niewykonalne.

Producentem, który zbliża się do ideału bezpieczeństwa, jest Volvo. Marka zdobyła ostatnio nagrodę Car of the Year 2018. Jechałem na polską prezentację XC40 modelem V90. Przez dwa dni przekonałem się, jak blisko jesteśmy autonomicznej jazdy, którą samochód ten prawie mi zaoferował, opierając się na wszystkich systemach jakie ma na pokładzie.

Funkcja Pilot Assist jest już blisko tego, czego zawsze chciałem. Pozwala na prowadzenie auta bez naciskania pedałów, a na kierownicy wystarczy tylko położyć dłoń. Niemal w pełni autonomicznie, nawet na drodze krajowej! I mam dla was niespodziankę.

Dawno już nie przejechałem podobnego dystansu bez chwili znudzenia. Systemy wspomagania jazdy z jednej strony częściowo wyłączyły mnie fizycznie z kierowania autem, ale z drugiej psychicznie zaangażowały bardziej niż prowadzenie przeciętnego samochodu. Przez całą drogę, w obie strony kontrolowałem poczynania systemu Pilot Assist. Czułem się jak nadzorca, który poprawia drobne błędy, a było ich sporo, bo nasza infrastruktura jest jaka jest. To nawet dobrze, bo kto wie, czy gdybym przez godzinę niczego nie korygował, nie wyłączyłbym się w końcu psychicznie. Dzięki temu byłem czujniejszy niż zawsze.

Było jeszcze jedno, co zwróciło moją uwagę. Dostrzegałem inne rzeczy niż prowadząc zwykłe auto. Nie musiałem się tak bardzo skupiać na tym, co jest blisko, na utrzymaniu pasa ruchu i odległości do pojazdów przede mną. Częściej niż zwykle patrzyłem kilkaset metrów w dal, dostrzegałem potencjalne zagrożenia i to, co może nastąpić nie za dwie sekundy, ale za dziesięć. Przy okazji mogłem zobaczyć więcej otoczenia.

Nie zgadzam się więc ze stwierdzeniem, że asystenty jazdy usypiają czujność i ogłupiają kierowcę. Są naszymi sprzymierzeńcami. Czy podobne zdanie ma instruktor bezpiecznej jazdy?

  • Asystenty kierowcy są naszymi aniołami stróżami. Nie chodzi o to, by przejmowały kontrolę nad autem, ale mają nas ”obudzić”, gdy przyjdzie zagrożenie – mówi Michał Nowosiadły. – Obawiam się tylko jednego. Gdy praca kierowcy i systemu bezpieczeństwa dojdzie do takiego momentu, że kierowca zrzuci odpowiedzialność na komputer, a ten akurat wtedy nie zadziała prawidłowo.
System, który staje się obowiązkowy, jeżeli producent chce otrzymać pięć gwiazdek od Euro NCAP. Słusznie!
System, który staje się obowiązkowy, jeżeli producent chce otrzymać pięć gwiazdek od Euro NCAP. Słusznie!© fot. mat. prasowe

Nie dziwi więc faworyt wśród asystentów jazdy.

  • Za system mający największy wpływ na poprawę bezpieczeństwa uważam ten, który pozwala ograniczyć ryzyko kolizji, hamując lub ostrzegając przed przeszkodą - dodaje Michał Nowosiadły.

Wracając do króliczka, o którym wspomniałem we wstępie, uważam, że w pełni autonomiczny pojazd jest celem, który jednak nigdy nie powinien zostać osiągnięty. Jest jak bomba atomowa – niesamowite osiągnięcie naukowe, którego nigdy nie powinniśmy użyć. Jednak droga do autonomii pojazdów jest słuszna, bo pozwala rozwijać systemy ułatwiające życie, a przede wszystkim poprawiające bezpieczeństwo. Im bliżej autonomii, tym działają lepiej.

Słusznie Volvo ogranicza prędkość do 130 km/h w systemie Pilot Assist, a ten wymaga od kierowcy reakcji od czasu do czasu. Podobnego zachowania wymaga ProPilot w nowym Nissanie Leafie. Nie jest to więc w pełni autonomiczny system, nawet w tak ograniczonym zastosowaniu.

Asystent jazdy w korku nie spowoduje zagrożenia, więc jestem za. To samo dotyczy autonomicznego parkowania. Jednak odpowiadając na postawione sobie samemu pytanie: nie, nie mógłbym czytać gazety na autostradzie. Z drugiej strony chciałbym czuć się bezpiecznie wiedząc, że w każdej chwili mogę się rozproszyć, a nawet nieopatrznie przymknąć oko. Tak jak w ruchu miejskim bezpiecznie czuję się podróżując za kierownicą Infiniti Q50/Q60 wyposażonym w pakiet asystentów nazwanym tarczą bezpieczeństwa.

Nie zgodzę się natomiast na to, by poruszające się po drodze krajowej z dwoma pasami ruchu auta pozostawały poza kontrolą kierowcy. Wielokrotnie zwracam uwagę swoim pasażerom, jak ogromnym zaufaniem darzą się kierowcy mijający w takich warunkach przy prędkości 90 km/h. To zaufanie ocierające się o powierzenie swojego życia.

Wyobraźcie sobie, że na kilka sekund przed minięciem waszego auta jadącego z naprzeciwka, kierowca jadący 40-tonową ciężarówką postanawia odbić w waszą stronę. Teraz wiecie co mam na myśli? I tak uważam, że jesteśmy nieostrożni, a jednak nie ściskamy pośladków i nie mrużymy oczu, gdy mijamy kolejne pojazdy na wąskiej, krętej drodze.

  • Czasami dostrzegam, że traktujemy systemy autonomiczne zbyt czarno-biało. Bo gdy spojrzymy na transport samochodowy ogólnie, to widzę ciężarówki poruszające się swoim pasem ruchu, które wjeżdżają na autostradę w Warszawie i mają zjechać w Poznaniu, ale nie wjeżdżają po drodze w bramki z pełną prędkością. Jednak do pełnej autonomii jest jeszcze bardzo, bardzo daleko. Z doświadczenia wiem, bo testuję wiele samochodów, że jest zbyt wiele czynników, które powodują, że asystenci jazdy nie działają. Wystarczy deszcz, śnieg, ślady hamowania na drodze i już wyłącza się asystent pasa ruchu. – mówi o pełnej autonomii pojazdów Michał Nowosiadły.
Autonomiczny ciągnik siodłowy na autostradzie? Jestem za, ale na drodze krajowej nie chciałbym go mijać.
Autonomiczny ciągnik siodłowy na autostradzie? Jestem za, ale na drodze krajowej nie chciałbym go mijać.© fot. mat. prasowe

Czy ufacie tak bardzo komputerom, które nie martwią się tym, że coś się stanie? Które działają w ograniczonym zakresie i popełniają błędy? Które mogą nie zadziałać w najgorszym momencie? I wreszcie, które w ogóle nie znają pojęcia odpowiedzialności? Których nie można oskarżyć, skazać i ukarać… Są poza etyką. Czy ze spokojem miniesz 40-tonową ciężarówkę na drodze wiedząc, że nie prowadzi jej człowiek, któremu zależy na życiu tak samo jak tobie?

Komentarze (20)