Ruszyła z założoną blokadą. Mandat za wycieraczką uznała za ulotkę
62-latka z Lublina nie zauważyła, że straż miejska założyła na jej koło blokadę. Notkę od strażników wzięła zaś za ulotkę reklamową. Jak można się domyślić, daleko w taki sposób nie zajechała.
01.02.2024 | aktual.: 01.02.2024 18:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O zdarzeniu jako pierwszy poinformował portal "lublin112.pl". Funkcjonariusze straży miejskiej z Lublina mieli zostać poinformowani o samochodzie, który stoi na chodniku przy ul. Skierki i blokuje całe przejście. Strażnicy przyjechali na miejsce i zauważyli toyotę, która rzeczywiście całkowicie zablokowała drogę dla pieszych.
Kolejne kroki były rutynowe — wypisanie wezwania, które następnie zostało włożone za wycieraczkę, zamontowanie blokady na koło i naklejenie ostrzeżenia na drzwi. Mało kto spodziewałby się jednak dalszego toku wydarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po jakimś czasie na miejsce ponownie wezwano straż miejską. Okazało się bowiem, że kierująca toyotą kobietą wsiadła do samochodu i… próbowała odjechać. Dopiero po przejechaniu kilku metrów poczuła, że coś jest nie tak, zatrzymała auto i wezwała strażników.
Nawet te parę metrów sprawiło jednak, że blokada została całkowicie zniszczona. Na miejscu musiała pojawić się straż pożarna, która z pomocą specjalistycznych narzędzi rozcięła blokadę i uwolniła toyotę. Sam samochód swoją drogą również został według medialnych informacji w jakiś sposób uszkodzony.
Kobieta wspomnianej blokady nie zauważyła, zaś naklejkę ostrzegawczą i wezwanie za wycieraczką uznała za… ulotki reklamowe. To niestety nie uchroniło jej przed dodatkowymi konsekwencjami.
Zobacz także
Poza mandatem za niewłaściwe parkowanie, który wart był 100 zł, 62-latka otrzymała dodatkowe 400 zł grzywny za zniszczenie blokady. Nawet jeżeli stało się to w sposób nieumyślny, prawo jest w tym przypadku nieubłagane.