Samodzielne zdejmowanie blokady na koło nie ma sensu. Chyba, że zwrócicie ją nienaruszoną
Widok własnego samochodu z blokadą założoną na koło musi zwalać z nóg. Nie dość, że trzeba zapłacić mandat, to jeszcze czekać na przyjazd straży miejskiej, która zdejmie blokadę. Jak się okazuje, nie każdy chce tracić czas i wybiera inne rozwiązanie.
17.04.2018 | aktual.: 01.10.2022 18:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Straż miejska w Warszawie poinformowała, że doszło do przywłaszczania blokady na koło przez użytkownika jaguara zaparkowanego nieprawidłowo na ulicy Krzywickiego. Urządzenie zostało przecięte i zdjęte z koła. Szczęśliwym trafem, dwie godziny później strażnicy zobaczyli ten sam pojazd – znów zaparkowany nieprawidłowo – na ulicy Uniwersyteckiej. Wezwali policję.
Na miejscu samochód został sprawdzony i funkcjonariusze znaleźli w bagażniku przeciętną blokadę. Jak się okazało, urządzenie zdjął partner właścicielki pojazdu. Teraz ona odpowie za złe parkowanie, a on za zniszczenie i przywłaszczenie mienia, za co grozi mu najprawdopodobniej grzywna, ale w najgorszym wypadku do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak się okazuje, stołeczna straż miejska miała już takie przypadki. Tylko w 2018 r. skradziono cztery blokady. Najwyraźniej niektórzy nie chcą czekać na przyjazd straży, a być może liczą na uniknięcie mandatu. Tymczasem zdjęcie blokady często wiąże się z jej zniszczeniem, co oczywiście dodatkowo obciąża taką osobę.
– Jeśli kierowca uszkodzi blokadę, np. podczas próby jej zdejmowania, będzie odpowiadał za zniszczenie mienia i sprawa zostanie zgłoszona policji. Jeśli kierowca zdejmie blokadę i ją przywłaszczy, kradzież również zostanie zgłoszona – mówi nam rzecznik straży miejskiej m.st. Warszawy.
Oczywiście nietrudno znaleźć instrukcje w internecie jak zdjąć blokadę, nawet bez jej niszczenia (niektóre typy urządzeń na to pozwalają).
Zastanawiające jest to, że po telefonach do kilku oddziałów straży miejskich nie uzyskałem oficjalnej odpowiedzi na pytanie, czy osoba, która sama zdejmie blokadę nie uszkadzając jej i odda urządzenie do straży miejskiej, może być ukarana za sam fakt zdjęcia tego urządzenia?
Nieoficjalnie natomiast dowiedziałem się, że w takim przypadku otrzyma jedynie mandat za wykroczenie, w wyniku którego została założona blokada. Nie ma bowiem przepisów, które by wyjaśniały taką sytuację.
Oczywiście zdjęcie blokady nie jest sposobem na uniknięcie mandatu.
– Osoba samowolnie ściągająca blokadę samochodową musi się liczyć z konsekwencjami – wyjaśnia rzecznik straży miejskiej w Krakowie, Edyta Ćwiklik. – Nie uniknie w ten sposób odpowiedzialności za popełnione wykroczenie tj. nieprawidłowe parkowanie.
Faktem jest, że strażnik sporządza notatkę i robi zdjęcia pojazdu, który został zaparkowany w sposób niezgodny z przepisami. Jeżeli blokada nie wróci do straży, wówczas zostanie powiadomiona policja i to już ona ustala, co się stało z urządzeniem oraz ze sprawcą wykroczenia.
Kiedy strażnik miejski lub policjant może założyć blokadę?
Z tym pytaniem zwróciłem się znów do stołecznej straży.
– Zgodnie z art.130a ust. 8 Prawo o ruchu drogowym pojazd może być unieruchomiony przez zastosowanie urządzenia do blokowania kół w przypadku pozostawienia go w miejscu, gdzie jest to zabronione, lecz nie utrudnia ruchu lub nie zagraża bezpieczeństwu – tłumaczą strażnicy.
Warto pamiętać, że straż miejska musi zdjąć blokadę jeżeli ją wezwiecie na miejsce, ale wy nie musicie przyjmować mandatu. Jeżeli odmówicie, wówczas sprawa zostanie skierowana do sądu.
Samodzielne zdejmowane blokady ma niewiele sensu, chyba że jest to sytuacja kryzysowa, nie cierpiąca zwłoki i potrzebny jest samochód natychmiast. Jednak lepszym rozwiązaniem jest wezwanie taksówki niż niszczenie blokady, bo za to grożą poważne konsekwencje. No chyba, że blokadę zwrócicie w stanie nienaruszonym.
Zobacz także